Jump to content
Dogomania

riot!

Members
  • Posts

    3
  • Joined

  • Last visited

riot!'s Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Okolice Mińska Mazowieckiego. Nigdy nie karałem psa post factum, raczej zawsze od razu. Właśnie dlatego boje się zapraszać kolejnych ,,, trenerów '', bo każdy inny siebie wart :(
  2. Witam, Mam ponad 3 letniego kundelka, który od małego jest z nami. Pies został wykastrowany, natomiast podejrzewam, że zostałem oszukany przez weterynarza - mianowicie pies był wnętrem i mimo wykonanego zabiegu i otwarcia jamy brzusznej w celu znalezienie jądra podejrzewam, że nie zostało wycięte. Raz podczas zabawy z psem, gdy położył się na brzuchu ewidentnie było widać jąderko.... Problem tak na prawde zaczął się w okolicach pierwszego roku życia, piec miał dużą swobodę w domu. Mieszkam z mamą i babcią w domku na wsi. Podczas gdy ja i mama byliśmy w pracy pies zaczął dominować babcie. Warczał na nią, nie pozwalał się przemieszczać, gryzł i atakował. Babcia ma 87lat i jest już ,,niefortunna'' Poszliśmy na szkolenie z posłuszeństwa - podstawy załapał ale, pies ma problemy z samo kontrolą do dzisiaj. Pewnego razu śpiąc na łóżku, gdy mama chciała coś położyć na łóżku (poduszkę czy coś) pies ugryzł ja dotkliwie, do krwi, ręka bardzo ja bolała przez kilka tygodni. Mama straciła do niego zaufanie. Atak był nagły, bez ostrzeżenia.... wprowadziłem izolację. Pies przebywa razem ze mną w pokoju, jest odgrodzony do reszty bramką. Izolacja pomogła na pewien czas, problem jest taki, że czuje się w moim pokoju jak na swoim terenie, np. gdy mama chciała usiąść na moim fotelu również ją zaatakował. teraz nikt nie wchodzi do mojego pokoju... Pies nauczony był komendy ,,na miejsce'' - po spacerze przychodził do pokoju, zamykałem bramkę i go nagradzałem. Ostatnio w pokoju wymieniłem biurko ( nowy mebel na jego terenie, może być przyczyną?), pies w tym czasie przebywał na podwórku - ponieważ znalazł sobie jakąś śmierdząca kość, a odbieranie mu zdobyczy kończy się warczeniem to nie pozwoliłem wejść mu do domu. Po wszystkim wpuściłem go, mama chcąc przesunąć fotel pod nowe biurko znowu ją zaatakował bez ostrzeżenia (na szczęście bez ugryzienia). W takiej sytuacji zawsze zapinałem mu smycz i wyprowadzałem go do drewnianej komórki na godzinę lub dwie (tak polecił behawiorysta, miał to być znak, kara dla psa i nauczka, wykluczenie ze strada za złe zachowanie), ale oczywiście schował się pod stół i jak próbowałem go zapiąć w smycz to na mnie warczał i szczerzył kły. W nocy tego samego dnia pies chciał wyjść na dwór (bardzo często chce wychodzić ok 2:00), jak go zawołałem wrócił do domu, ale nie chciał wrócić ,,na miejsce'', nawet przekąski za nim nie przemawiały.... ignorował mnie, odwrócił się i poszedł kuchni, wiec chcąc go zawrócił złapałem za obrożę, ale mnie ugryzł.... ponownie poszedłem po smycz, tym razem ostrożnie chcąc go zapiać znowu chciał mnie zaatakować, ale na szczęście smycz załapała i odciągnąłem go ręką od siebie.... wyprowadziłem go na dwór i resztę nocy spędził tam. Kolejnego dnia widział, że jestem na niego zły i raczej mnie unikał, ale zaatakował babcie w kuchni.... Dzisiaj spędziliśmy dzień normalnie, jak zwykle po spacerze wracał na miejsce i nagrodzony został przekąską. Problem wrócił wieczorem, gdy na ostatnim ,,szybkim siku'' znowu nie chciał wrócić na miejsce. Żadna przekąska, propozycja zabawy za nim nie przemawiała. Stanął w kuchni i nie chciał się ruszyć. Nie mogę go tam zostawić, bo babcia mogłaby na tym ucierpieć. Widać było, że próba założenia smyczy mogłaby skończyć się ugryzieniem mnie, wiec spędziłem ponad godzinę na proszeniu i przekupowaniu, aż przyszedł. Pies ma fazy... przez miesiąc może być dobrze - normalnie żyje wśród nas, a niekiedy przychodzą chwile, jakby problem psychiczny i problem nawraca. Po ostatnim ugryzieniu, nie mam do niego zaufania. Nie dopuszczam do siebie też myśli, że mógłbym go oddać lub uśpić. Pies jest typem stróża, jest bardzo zazdrosny o inne psy, a nawet o dzieci. Gdy mama pojawia się na horyzoncie ze swoją wnuczką pies skomle przy bramce i skacze byleby tylko być przy nich. Nie odstępuje ich na krok, boje się, że może ugryźć dziecko ( a takie sytuacje też miały miejsce, dwukrotnie z 8 letnim siostrzeńcem, który bardzo szanuje zwierzęta i podchodzi do nich z uczuciem). Czy jest jeszcze szansa na naprostowanie psa? Pozdrawiam,
  3. Dzień Dobry, Kochani, w grudniu adoptowaliśmy kundelka, który miał wtedy max 2 miesiące. Mieszka z nami w domku na wsi, jest psem domowym. Ja mieszkam z mamą i babcią. Nasz problem nasila się od pewnego czasu. Mianowicie pies terroryzuje babcie - głównie podczas naszej nieobecności. Nie pozwala jej wyjść z domu, przejść obok siebie, atakuje i jest w stanie nawet ugryźć do krwi. Bardzo często kradnie coś babci i ucieka, a później nie daje jej sobie tego odebrać - babcia ma 87 lat, nie mogę jej za to winić, że jest już nieporadna, nie ma siły i po prostu nie umie sobie z nim poradzić. Dzisiaj po treningu chodzenia na luźnej smyczy postanowiłem nagrodzić go kostką. Kość przeważnie jada właśnie w głównym wejściu, babcia poprosiła mnie abym zawołał psa i go przytrzymał. Przeszła a wracaj mimo, że psa trzymałem i odwracałem jego uwagę to warczał i stroszył się na babcie. Wyniosłem mu tą kość na dwór, usiadłem na tarasie i babcia stanęła w drzwiach - dystans między psem a babcią był duży. Podszedł do nas delikatnie obwąchał babcię i UGRYZŁ JĄ bez powodu! Na szczęście miała klapki, które pochłonęły siłę ugryzienia. Złapałem go za skórę na karku i odciągnąłem karcąc go słownie. Babcia się go bardzo boi, gdy nie ma mnie ani mojej mamy w domu po prostu jest uwięziona... nie mogę na to pozwolić. Babcia mówi, że często zabiera moje ciuchy i kladzie się na nich i jakby ich pilnuje, często znosi też jakieś szmatki z kuchni albo łazienki i robi to samo. Nie chce oddawać ''zdobytych rzeczy'' bez warczenia i ataków. Bywają również sytuacje gdy warczy na mamę, przyniesie sobie jakiegoś ślimaka do domu, obgryza go - nawet gdy skończy i chce się po nim posprzątać to warczy na mamę. Często też zdarza się, że gdy leże na łóżku na którym śpię z psem, a mama podchodzi do nas to pies jakby wyskakuje do ataku, ale przemyśli sprawę i nie warczy ani nie gryzie. Po prostu zrywa się i zeskakuje tak jakby chciał ją zatrzymać. Jednak z mamą ma trochę inne relacje, również czasami z nią śpi i przytula się do niej. Była u nas behawiorystka, mówiąc, że pies ma problemy z samokontrolą, faktycznie tak jest. Pokazała nam kilka podstawowych ćwiczeń - przywołania itp. Zapisaliśmy się również na zajęcia z samokontroli (jedną już mamy za sobą - uczył się nie reagować na inne psy, chodzić przy nodze, siadać i leżeć). Wiadomo, że pracować z nim powinna również babcia, ale trudno jest tego od niej wymagać. Nie mogę pozwolić na takie traktowanie domowników. Moi drodzy co mam robić? Za bardzo kocham tego psa, aby oddawać go do schroniska, nie chce go uwiązywać na cały dzień ani zamykać w kojcu (który musiałbym wybudować)... Pies nie jest jeszcze wykastrowany. Co robić? Czy jest dla niego ratunek...?
×
×
  • Create New...