Jump to content
Dogomania

malami1001

New members
  • Posts

    40
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by malami1001

  1. Cześć, wracam do Was żeby opisać sytuację z jaką się teraz z moim psem mierzymy. Phenoleptil mamy już odstawiony ze względu na skórę - niestety był to jedyny lek jaki na niego działał (pół roku bez ataku) i niestety również lek, na który był uczulony - skóra była w fatalnym stanie, poza ropiejącymi placami na głowie dodatkowo wyłysiała mu praktycznie skóra wokół oczu i nosa. Nie wspomnę o tym, że drapał się bez przerwy, nie można było go normalnie pogłaskać, całe ciało było mocno tkliwe. Po odstawieniu skóra wróciła błyskawicznie do normy. Phenoleptil miał być zastąpiony Cezariusem, miesiąc było dobrze, ataki wróciły. Dawka Cezariusa zwiększona, ataki nadal raz na 2 tygodnie. Decyzja o włączeniu bromku, bromek włączony ataki co 2 tygodnie. Przed włączeniem leków nigdy nie miał ataków tak często. Decyzja, że odstawiamy Cezarius, włączamy Topamax. I ten Topamax sprawił, że żałuję, że w ogóle podałam psu jakikolwiek lek. Po pierwszych dwóch tabletkach tego dziadostwa pies albo spał, albo zrywał się i chodził nieprzytomny w kółko, jakby czegoś szukał, mocno pobudzony, bez kontaktu. Po konsultacji z weterynarzem dawka zmniejszona o połowę. Pies tylko śpi, niechętnie dzisiaj wyszedł na dwór (pierwszy raz w życiu!), jest smutny, bez życia. Bardzo żałuję, że zaczęłam go na tą padaczkę leczyć, miał ataki rzadko ale był szczęśliwym psem. Teraz podaję mu leki, a ataki jak były tak są poza tym, że częściej, pies nie ma kompletnie nic z życia, dzień dopasowany pod leki. Próbuję go leczyć już rok i jest tylko gorzej. Nie mam już nadziei, że będzie lepiej, zniszczyłam lekami radosnego, szczęśliwego psa.
  2. Czyli co chować np piłeczkę w śniegu i kazać szukać? Nie wiem czy to przejdzie, bo jeśli jakiś krzaczek ładnie zapachnie to może zapomnieć, że szukał piłeczki. Ale spróbuję. Trudno go będzie oduczyć nagradzania smakołykami, bo kiedyś próbowałam z naszych sztuczek zrobić taki ciąg, wszystkie sztuczki, a potem dopiero nagroda to po trzeciej sztuczce patrzył się na mnie jak sroka w gnat z zapytaniem w oczach, a gdzie smakołyk? Ale też będę próbować. A jak nauczyć psa oddawać aport? Mój owszem jak widzi, że mam drugą piłkę w ręku to zostawi tą co przyniósł w jakiejś odległości ode mnie ale jeszcze nigdy nie oddał do ręki. Jak nie chce oddać i mówię stanowczo "zostaw" to za którymś razem zostawi ale minę ma taką jakbym mu matkę i ojca na jego oczach zamordowała, uszy po sobie, oczy cierpiętnika i traci ochotę na dalszą zabawę. trudna bestia.
  3. Cześć :) Mam taki kłopot z moim psem. Mianowicie przez mojego byłego nauczony jest zabawy w domu. Różnie to bywało, piłeczka, szarpak, rozbijanie balonów, itp. Od 2 lat pies jest tylko ze mną i próbowałam to zmienić ale zanim zdiagnozowano u niego padaczkę i twierdzono, że to kręgosłup weterynarz zabronił bawić się w ten sposób. Zaczęłam więc chować po domu kawałki kiełbasy, uczyłam komend. Zna tych komend sporo ale taka zabawa jest krótka, dodatkowo mieszkanie mam małe więc tych miejsc gdzie można coś schować jest skończona ilość - od razu wie gdzie szukać. Matę węchową rozbraja w 10 sekund. Butelkę z dziurami wypełnioną smaczkami tak samo. Naukę komend rozciągałam w nieskończoność, żeby go choć trochę zmęczyć. Teraz możemy bawić się w cokolwiek, bo kręgosłup zdrowy więc jest pole do popisu. Próbowałam bawić się z nim na dworze ale niestety nic z tego. Zaczęłam zabierać na spacer piłeczkę i albo pobiegł raz, nie chciał oddać i biegał z tą piłką po parku aż gdzieś zostawił albo pobiegł i od razu porzucił. Zaczęłam więc zabierać dwie piłki żeby mieć na wymianę. I było już o niebo lepiej, aż chciało mi się iść na ten spacer. Ale taka frajda trwała tydzień. On woli chodzić i węszyć, mogę sobie sama biegać za tymi piłkami. A to jakiś inny piesek, a to krzaczek ładnie pachnie, a to można się w trawie wytarzać. Nic poza wąchaniem i innymi psami go nie interesuje. A ja przyznam szczerze mam już dość tych zabaw w domu. Na dworze pies się szybciej zmęczy, piłką można rzucić dalej, większa przestrzeń i spacer nie polega na łażeniu i gapieniu się przed siebie. No i oczywiście po powrocie ze spaceru wtedy on ma ochotę za zabawę, a ja już nie. I tu mamy kłopot. Bo ja się w domu bawić nie będę, a on się nie będzie bawić na spacerze. Efektem tego jest to, że każdy spacer ostatnio to kupa nerwów z mojej strony, bo pies dostaje szajby. Nauczony jest biegania bez smyczy, więc biega samopas po parku i nie reaguje na polecenia. Przestał nawet reagować na przywołanie awaryjne gwizdkiem. Jest niezmęczony w żaden sposób więc jak już wychodzi na ten spacer to mu odbija. Kiedyś się zupełnie nie przejmowałam tym, że gdzieś ucieknie, bo chodził sam ale rozglądał się za mną, trzymał się blisko, reagował na przywołanie, a już na gwizdek to był przy nodze w moment. Dzisiaj wychodzimy z klatki, a psa już nie ma. Jak zaczęłam go prowadzić wyłącznie na smyczy to nie daję rady w domu. Łazi wtedy po domu, piszczy, przeszkadza mi w pracy (pracuje z domu), zaczepia, przynosi te swoje zabawki pod moje nogi. No szlag człowieka trafia. Myślałam, ze po tygodniu takiego ostawienia wszelkiej aktywności zacznie biegać za tą piłką ale gdzie tam. Debilkę z siebie robię w tym parku, krzyczę, skaczę żeby go tą zabawą zainteresować - kompletnie nic nie działa. Tu piesek, tam krzaczek, spadł śnieg więc jest tarzanie do upadłego. Niby to labrador i aport to powinna być świętość ale aport to jest świętość ale w domu. Nie mam już pomysłu jak go oduczyć zabawy w domu i przenieść to na dwór. Coś poradzicie?
  4. Byłam u neurolog w końcu i też stwierdziła, że uczulenie jest od leku więc odstawiamy. Ponoć problemy skórne u psów zdarzają się bardzo rzadko po phenoleptilu ale się zdarzają więc nie ma sensu podawać żadnych leków antyalergicznych. Proces będzie trwać 3 miesiące więc przez tyle czasu pies jeszcze będzie się męczyć że skórą. Włączamy też Cezarius czyli lewetyracetam, który ponoć u psów nie powoduje skutków ubocznych jednak jest kilka procent mniej skuteczny. I faktycznie pies nie odczuł w ogóle dołączenia nowego leku, chociaż dawny humor odzyska pewnie dopiero jak zejdziemy z phenoleptilu. Póki co dawka zredukowana z 50mg 2xdziennie do 37mg 2xdziennie przez pierwszy miesiąc.
  5. No dobra ale dopóki nie ma ataków nie trzeba podawać leków i to jest chyba w całym tym interesie najważniejsze, więc użyłam skrótu, że jest uleczalna. A dlaczego zdecydowałaś się na odstawienie leków i po jakim czasie ich przyjmowania? Ja się boję, że nawet jeśli padnie decyzja o zmianie leku na inny pojawią się ciężkie ataki w międzyczasie. W ogóle żałuję, że zaczęłam podawać jakikolwiek lek, pies nie ma nic z życia, bo nie jest taki jak przedtem, pojawiły się jakieś dziwne dodatkowe choróbska, których nie da się zdiagnozować poza leczeniem w ciemno. Nie wiem, może u ludzi też tak jest ale nie sądzę, że jak pojawiają się jakieś dziwne objawy po podaniu jakiegoś leku też się lekarze upierają, że nagle pacjent ma uczulenie na roztocza.
  6. O matko, a długo miała tak częste ataki? Czyli co padaczka jest jednak uleczalna? Ja też byłam zaskoczona kiedy mi powiedziano, że jest nieuleczalna bo ze swojego otoczenia znam dwie osoby, w tym jedna w bardzo bliskiej rodzinie gdzie po wieloletnim leczeniu i odstawieniu leków do dziś nie pojawił się ani jeden atak. Kuzynka miała to nieszczęście, że kiedy zaczynała leczenie to były lata 90te i nie było w zasadzie nowoczesnych leków i bardzo ale to bardzo odczuwała skutki uboczne, w sumie niektóre odczuwa po dziś dzień ale od lat nie miała żadnego ataku. Tylko, że z psami może nie być jak z ludźmi, a tu proszę. Poczekam na nawrót problemów skórnych i pojadę do tej neurolog. Niech ona to zobaczy, może jeśli nie odstawienie to chociaż zmiana leku żeby zweryfikować czy to faktycznie lek czy nie, bo zbieg okoliczności żeby nagle pojawiła się alergia na wszystko i nic jest mało prawdopodobny.
  7. I po odstawieniu Twój pies nie ma ataków? Czy przeszłaś na inny lek? Ja samodzielnie nie będę odstawiać, nie chcę żeby się pogorszyło. Chciałabym tylko wyjaśnić tą sytuację ze skórą i biegunkami czy to może być wina leku czy nie. Bo jeśli ma przyjmować do końca życia lek, który mu zwyczajnie szkodzi i z życia ma tylko wizyty u weterynarzy to jaki to ma sens? Nie jest też powiedziane, że ten kosmicznie drogi lek na skórę pomoże w biegunkach. Jest też inny na tym leku, niby chce się bawić ale szybko mu się nudzi, usypia czasami tak twardo, że się zastanawiam czy żyje, a to już prawie 3 miesiące jak go bierze a miało to minąć. Poczekam do kolejnych zmian zapalnych, bo w końcu faktycznie wda się martwica, a ciągłe przyjmowanie sterydu na zasadzie bo działa też nie jest rozwiązaniem. To jak dzieliłaś te tabletki na takie małe cząstki? Nie wiem jak wygląda luminal ale phenoleptil strasznie się kruszy więc chyba też byłoby ciężko to dzielić dla takiego malucha :)
  8. Nie, nie zdecydowałam się na zaprzestanie, bo nie mam pojęcia jak to bezpiecznie zrobić. Poza tym boję się, że teraz nawet gdybym odstawiła zgodnie z zaleceniami padaczka wkroczy na wyższy poziom, nie wiem czy jest taka zależność. Poczekam póki co jak skończy się steryd na powrót zmian zapalnych na skórze i wtedy pojadę pokazać psa neurologowi. Wysyłałam jej zdjęcia tych zmian i stwierdziła tylko, że nie jest martwica, która zdarza się bardzo rzadko po phenoleptilu ale się zdarza. Nie widzę innej możliwości w tej sytuacji skoro na dobrą sprawę nie można w żaden sposób zweryfikować z czego to się bierze.
  9. Do neurologa zgłosiłam się w celu konsultacji, bo wszyscy łódzcy weterynarze twierdzili, że te ataki to problemy z kręgosłupem, prawdopodobnie dyskopatia bo pies nie ma pełnych ataków drgawkowych, sztywnieją mu przednie łapy i czasami wygina go coś w stylu kociego grzbietu. Dodatkowo jest świadomy, bywa że zwymiotuje na sam koniec napadu. Niepokoiło mnie to, bo to młody pies i nie chciałabym żeby tak wcześnie padł na łapy. Neurolog zobaczyła film z napadu i stwierdziła, że to padaczka, którą trzeba leczyć ponieważ wg najnowszych standardów padaczkę leczy się jeśli występują więcej niż 2 ataki rocznie. Ja rozumiem, że to może być alergia na czynniki środowiskowe jednak dziwi mnie, że pojawiła się akurat po włączeniu phenoleptilu i nie wydaje mi się żeby to był przypadek zwłaszcza, że poza epizodem z grzybicą pies nie miał nigdy żadnych problemów skórnych. Testów na alergie u psów podobno się nie wykonuje bo są niemiarodajne, więc nie można przeprowadzić odczulania jak u ludzi, jedyna opcja to włączenie leku za 450zł do końca życia psa, który nie powoduje skutków ubocznych. Tylko pytanie czy jednym lekiem nie będę leczyć skutków ubocznych drugiego.
  10. Tak ale w stosunku do tego co było na początku. Psiak nigdy nie miał regularnych ataków ale w pierwszym roku bywały dwa w tygodniu, potem miesiąc przerwy, dwa ataki w miejscu, raz zdarzyły się dwa ataki w ciągu dnia. W ciągu ostatniego roku ataki były bardzo rzadko, raz w miesiącu, raz na 3 miesiące. Odkąd bierze phenoleptil nie było ataku ale jest za wcześnie żeby stwierdzić czy to zasługa leku czy to standardowa przerwa bo lek bierze niecałe 3 miesiące. I od tego czasu zaczęły się problemy że skórą i biegunkami.
  11. Byłam u dermatologa, to kobieta, która go wyprowadziła z grzybicy lata temu. Trwało to prawie rok, bo grzybica nawracała, w międzyczasie pies przeszedł przez rygorystyczną dietę, bo może alergia, koniec końców pomogła jedna dawka szczepionki przeciw grzybicy. Pobierała teraz zeskrobiny na grzyba ale nic nie urosło. Podobno wygląda to na alergię. Jest już drugi raz na sterydzie, który działa ale wygląda na to, że to będzie niekończąca się opowieść, bo po odstawieniu problem wraca. Weterynarz twierdzi, że to alergia na roztocza bądź cokolwiek innego z czynników środowiskowych. Jedyne co zaproponowała to zastrzyki raz na miesiąc po 450zł sztuka. Dziwne, że pies ma 4 lata, mieszkamy w parku, więc tych alergenów trochę jest przez cały rok, mieszkanie to samo i nagle pojawiają się tajemnicze czynniki powodujące alergie u psa, który ich wcześniej nie miał. Oczywiście nie da się zweryfikować na co jest ta alergia więc lek byłby podawany do końca życia. Na nic argumenty, że problem pojawił się od czasu podania leku na padaczkę. Dodatkowo to już kolejny raz kiedy pojawiła się biegunka. Pies zje posiłek i po pół godziny pilnie musi wyjść na dwór. Podawane są leki na biegunkę, 2-3 tygodnie jest spokój i znowu. Od czasu podania phenoleptilu jestem średnio raz w tygodniu u weterynarza, czy to z powodu skóry czy to z powodu biegunek. Wcześniej wiadomo jak to pies miewał biegunki ale nie zdarzało się żeby trwały one po 2 dni i pies nie był w stanie w sumie nic zjeść bo od razu go goni. Podobno nie jest to alergia pokarmowa bo nie zadziałałby steryd na problemy skórne. Oczywiście weterynarz nie spotkała się z takim zjawiskiem przy podawaniu phenoleptilu. Nie jestem w stanie na ten moment jechać do neurologa do Warszawy, poza tym nie mam za bardzo z czym bo z momentem podania sterydu zmiany skórne się cofają, więc nawet nie będzie miała co zobaczyć. Podanie sterydu jest ponoć konieczne, bo stan zapalny skóry, który jest nieleczony skutkuje pojawieniem się hot spotów. Na podawanie leku za 450zł do końca życia bez możliwości weryfikacji czy rzeczywiście jest to wskazane się nie zgadzam, bo może być tak, że to będzie leczenie skutku ubocznego jednego leku drugim. Nie mam już kompletnie pomysłu co z tym fantem zrobić.
  12. Witam ponownie. Oczywiście żaden weterynarz nie jest w stanie powiedzieć czy te dziwne zmiany skórne są skutkiem phenoleptilu czy nie. Neurolog powiedziała, że to nie jest martwica ale wiadomo, że martwica nie pojawia się od razu. Pies dostał maści na zaleczenie zmian, pomogło jednak wciąż się drapał i skóra na całym ciele była bardzo tkliwa. Dostał więc stetyd, bo jesień, bo pyłki, bo może alergia, pewnie się zbiegło z phenoleptilem. Pomogło na chwilę. Ostatnio kupiłam taki środek na skórę, który pomaga w regeneracji Allerderm (był już stosowany po leczeniu grzybicy) i dzisiaj podczas aplikacji zauważyłam, że znowu pojawił się wielki czerwony plac na skórze. Dodatkowo wypada mu sierść nad okiem i skóra wokół oka jest lekko czerwona. I tak sobie pomyślałam, że może jeśli nie phenoleptil to może Hepatil powoduje uczulenie? Spotkaliscie się kiedyś z taką reakcją? Nie wiem już zupełnie co robić. Grzybica nie, nużyca też podobno nie.
  13. Mam pytanie. Weterynarz powiedziała mi, że bardzo rzadkim skutkiem ubocznym luminalu jest martwica skóry. Mój pies od 7 sierpnia bierze lek i zauważyłam coś niepokojącego. Robią mu się rany na skórze. Najpierw sobie wygryzł trochę sierści koło ogona. Później wydawało mi się, że ma zgrubienie na głowie i dziś zauważyłam, ze ma tam strupa. Z tydzień temu zrobiła mu się rana na pyszczku, wyciełam mu sierść żeby przepłukać to nadmanganianem potasu. Dziś to miejsce jest czarne. Wczoraj było tam trochę ropy, dziś wygląda że jest suche. Nie wiem powinnam iść z tym do weterynarza? Nie wiem jak się objawia martwica, może ma uczulenie na lek? Zanim zaczął brać lek wszystko było ok, drapie się raczej standardowo jak to pies.
  14. Witam ponownie. Diagnostyka kręgosłupa była potrzebna ponieważ w Łodzi wszyscy weterynarze poza jednym, który i tak nie był pewien stawiali na dyskopatię. Rasa predysponowana, ponadto zachowana świadomość podczas ataków stąd chciałam wiedzieć w którym miejscu jest ta dyskopatia. Ponad wszystko chciałam wykluczyć guza mózgu. Co do konsultacji drugi neurolog potwierdziła, że to padaczka i nie dała się przekonać do innego leku niż luminal. Niestety. Więc od tygodnia praktycznie nie mam psa. Bierze 100mg dziennie w dwóch dawkach. Dawka póki co za mała na niego, po badaniu poziomu leku decyzja co dalej. I jedna i druga weterynarz przekonywała, że z dnia na dzień skutki uboczne będą mniejsze, a u mojego psa z dnia na dzień jest coraz gorzej. Dzisiaj nie był w stanie przejść stałej trasy spaceru, widać że jest bardzo zmęczony. Niby chce się bawić ale rezygnuje po dwóch rzutach piłeczki. Smutne oczy, nawet nie ma ochoty machać ogonem. Nie chce nawet myśleć co będzie jak dawka będzie zwiększona.
  15. Ale ja nie neguję potrzeby leczenia psa! Wiem co to padaczka, wiem ze trzeba ją leczyć i taki też mam zamiar. Nie chcę tylko żeby poza padaczką pies nabawił się dodatkowych schorzeń, często nieodwracalnych. Wiem bou, że fenobarbitral to barbituran i tak jak pisałam sama łykałam też różne leki psychiatryczne i nie tylko w tym przeciwpadaczkową lamotryginę i gabapentynę. Zanim zakwalifikowano mnie do operacji po wypadku brałam chyba wszystko co tylko się da na bóle neuropatyczne. Bólu może nie było tak silnego ale samopoczucie wypranej z chęci do życia dętki było chyba gorsze niż ten sam ból. Niby możesz funkcjonować bo nie boli ale się funkcjonować nie chce. Skoro można podać inny lek, łagodniejszy to czemu mam faszerować psa trucizną? W dodatku to co mi się bardzo nie podobało w podejściu weterynarki to stwierdzenie, że lek może i uzależnia fizycznie ale z tym sobie weterynarze radzą to nie uzależnia psychicznie jak ludzi. Co to jest w ogóle za argument? Wiem, że są choroby, które leczy się do końca życia jednak zauważ bou, że stare leki stosuje się w ostateczności, nowe idą na pierwszy rzut, z mniejszą liczbą skutków ubocznych itp. a w weterynarii jest odwrotnie. Pomijam fakt wiedzy weterynarzy, bo jeden mówi choroba A drugi choroba B i tak minęły 2 lata bez diagnozy i ograniczaniu psu aktywności, bo kręgosłup na 100%. MRI wykonałam po uporczywych prosbach, bo się bałam, że to guz mózgu plus zrobiłam odcinek szyjny kręgosłupa, bo pan neurolog z Łodzi stwierdził, że jak już jadę i mnie stać to warto to sprawdzić. Wszędzie czysto ale nadal diagnoza dyskopatia tylko może w innym odcinku. Co ciekawe u mojego psa na początku ataki były częste, teraz są rzadsze, raz na miesiąc, raz na 3 miesiące. W ciągu ostatniego roku miał może z 6. Nie zmienia to faktu, że chciałam wiedzieć co to w końcu jest i byłam przygotowana na MRI całego kręgosłupa. A Tu diagnoza padaczka plus leki z ciężkimi skutkami ubocznymi. Dlatego zanim podam psu lek chce się dowiedzieć czy jest jakaś alternatywa dla leku i czy to na pewno padaczka. Stąd też jadę w przyszłym tygodniu do Warszawy żeby to jeszcze skonsultować, bo co weterynarz to inna opinia.
  16. Nikt w miarę rozsądny nie podaje witaminy C codziennie do śmierci więc porównanie nietrafione. Nie chodzi mi o to żeby psa nie leczyć ale żeby podawać mu lek, który narobi jak najmniej szkód. I myślę, że luminal jak najbardziej jest lekiem psychotropowym, stosowany był niegdyś w lecznictwie psychiatrycznym, wyparty przez bezpieczniejsze leki i tu właśnie o to bezpieczeństwo chodzi - żeby lek nie był gorszy od choroby. Są inne ludzkie leki stosowane u psów o łagodniejszym profilu działania i zupełnie nie rozumiem dlaczego weterynarze nie korzystają z tych leków. U ludzi stare, szkodliwe substancje stosuje się w ostateczności kiedy te nowszej generacji nie dają rady, a u zwierząt jest odwrotnie. Jestem już umówiona na wizytę u neurologa w Warszawie, skonsultuję się jeszcze z kimś innym zobaczymy co powie bo co z tego, że pies nie będzie miał ataków jak nic poza miską i posłaniem nie będzie miał z życia. Nie wyobrażam sobie żeby z aktywnego, wesołego psa zmienił się w smutnego i ospałego. Psy żyją za krótko żeby mieć takie życie.
  17. Ja byłam u Pani Anety Bocheńskiej, została mi polecona przez rehabilitantkę, do której chodziliśmy kiedy zachodziło podejrzenie, że to choroba kręgosłupa. Zajmuje się ortopedią i neurologią psów sportowych, mnie zależało głównie na diagnozie tego kręgosłupa bo ograniczyłam psu zabawy do minimum i nie wiedziałam w sumie czy to może spowodować trwałe kalectwo, jaką aktywność i w jakiej dawce mogę psu zapewniać, to bardzo żywy pies i już miałam dość zabraniania mu wszystkiego. Okazało się, że to wszystko zupełnie niepotrzebnie. Nie to, że nie ufam lekarzom jednak martwi mnie łatwość z jaką ordynuje się zwierzętom toksyczne leki. Pies nie przyjdzie i nie powie, że źle sie czuje, newet jak będzie się źle czuł to i tak nie odmówi zabawy bo kocha swojego opiekuna. Ja wiem jak się człowiek potrafi czuć po psychotropach, luminal to lek nasenny, funkcjonowanie na takim leku wyobrażam sobie jak walkę umysłu z ciałem - ciało chce spać umysł chce się bawić. Znam te uczucia z autopsji. No i ta wątroba. Nie mam problemu z regularnym badaniem krwi ale co jeśli wątroba zacznie siadać i zejdzie konieczność odstawienia leku? Ataki powrócą że zdwojoną siłą?
  18. Witam Was wszystkich serdecznie. Mój pies od ponad 2 lat zmaga się z atakami padaczkowymi. Oczywiście przez te ponad 2 lata próbowałam to zdiagnozować. Padało podejrzenie na padaczkę lub kręgosłup. Miał RTG kręgosłupa, rezonans głowy i odcinka szyjnego kręgosłupa, chodziłam z nim na rehabilitację i żaden weterynarz nie był w stanie postawić diagnozy. Co weterynarz to inna diagnoza. Pani rehabilitantka poleciła mi kobietę we Wrocławiu, ma chyba doktorat z neurologii psów i jak tylko zobaczyła film z ataku orzełka że to padaczka. Psiak dostał phenoleptil. Zostałam uprzedzona o tym, że pies będzie się potykał o własne nogi, że będzie pijany, smutny, apatyczny, głodny i że to ma przejść do 2 tygodni. Podobno może wysiąść watroba od tego leku i trzeba ją regularnie badać. I ja się boję tego podać psu. Siedzę od wczoraj i ryczę. Boję się że pies od tej trucizny zmieni się na zawsze i nie będzie moim słodkim wariatem, że umrze przedwcześnie od tego leku. Ma teraz 4 lata, to labrador i one i tak nie żyją długo. Ja w swoim życiu też nałykałam się psychotropów i wiem jak się człowiek potrafi do kitu czuć po takich lekach. On te ataki ma rzadko, raz na miesiąc, czasami raz na 3. Serio nie ma leków celowanych dla psów bez tych wszystkich skutków ubocznych? Przecież to lek, którego się już nawet ludziom nie podaje. Nie wiem co robić. Wiem że pies może na padaczkę umrzeć ale z drugiej strony co będzie miał z życia jeśli będzie smutny, apatyczny i bez życia? Jak wasze psy znoszą leczenie? Bardzo się zmieniły?
  19. Wiesz ja sama chciałabym jeść wołowinę... Mogłabym nawet codziennie, bo uwielbiam więc sama rozumiesz co chcę przez to powiedzieć... Zastanawiam się natomiast czy to nie wina właśnie kurczaka, nigdy się tak intensywnie nie drapał, może ma uczulenie na kurczaka jak wiele psów? Coś złego jest w tej karmie? Ma jedną z wyższych na rynku zawartości mięsa, myślałam nawet o karmie weterynaryjnej hipoalergicznej z tej firmy żeby sprawdzić czy to alergia pokarmowa. Ale nie wiem czy to objawy alergii pokarmowej? Może ma atopowe zapalenie skóry? Nie mieszkam w Warszawie niestety.
  20. No więc tak, pachwina i w zasadzie całe udo jest chyba wyleczone gdyż skóra robi się różowa, włos odrasta. Bardzo długo się tam wygryzał dlatego dostaliśmy steryd miejscowo po tym kołnierzu i na dzień dzisiejszy to miejsce go zupełnie nie interesuje. Być może swędziała skóra na skutek odrastającego włosa, człowieka też swędzi, a ma nieporównywalnie mniej włosów od psa. Pojawił się za to inny problem. Od pewnego czasu - jakiegoś miesiąca maniakalnie drapie się pod pachami przednich łap, po szyi i pod pyskiem. Nie widzę żadnych przerzedzeń, jedyne co widzę to pod jedną pachą skóra jest ciemniejsza, a pod drugą czerwona - zapewne od drapania. I tu jest drugi problem, bo moja weterynarz jest na urlopie przez następne dwa tygodnie, ona zna jego historię i nie chciałabym iść do nikogo innego. Jest u niej jeszcze jedna weterynarz ale zignorowała objawy zapalenia spojówek i musiałam iść następnego dnia ponownie jak pies był już "zaryczany". Nie mam więc do niej zaufania. Czyżby to była alergia pokarmowa? Czyżby cała ta choroba to była od początku alergia? Na tą chwilę dostaje karmę Farminy z dorszem bez żadnych zbóż. Czasami ugotuję mu rosołu z kurą, bo powiem szczerze je już któreś opakowanie tej karmy i codziennie zaczyna wybrzydzać. Muszę go oszukiwać dodając trochę pasztetu do karmy, inaczej może stać cały dzień a nie ruszy. Poza tym dwa razy zwymiotował ale nie zaraz po jedzeniu tylko po jakimś czasie, kilku godzinach. Dowiedziałam się, że drapanie może być spowodowane zarobaczeniem, a że nie jadł tabletek na robaki od pół roku postanowiłam go odrobaczyć. Od czasu podania tabletek (jakieś 1,5 tygodnia) ma luźny stolec. Nie ma raczej pcheł, bo drapie ciągle to samo miejsce. I teraz mam do Was pytanie: czekać na powrót mojej weterynarz czy zakupić od razu karmę weterynaryjną odczulającą? Czy zrezygnować z tych rosołków, podawać tylko karmę, którą je, a miejsca ze świądem traktować psikaczem ze sterydem? Nie mam już pomysłów, a weterynarz nie ma :(
  21. Informuję odnośnie dalszych postępów w leczeniu. No więc jesteśmy już po trzeciej dawce szczepionki Biocan M i choć podchodziłam bardzo sceptycznie efekty są widoczne - sierść odrasta. Nadal spsikuję psa śmierdzącą cieczą, przynajmniej wiem jak się nazywa - ciecz kalifornijska :) Psikamy się już coraz rzadziej, bo raz na kilkanaście dni, nie wiem jak długo jeszcze ale już tak długo to robię, że mogę nawet i pół roku jeśli to będzie konieczne. W każdym razie pomimo odrostu psiak cały czas się tam wygryzał, weterynarz stwierdziła, że możliwe, że to przez odrastający włos, co jak wiadomo może powodować swędzenie albo przez wysuszenie skóry na skutek stosowania cieczy kalifornijskiej. Prawdopodobnie od tego swędzenia skóra w pachwinie jest podrażniona i to w ciekawy sposób bo jedynie w dwóch pasmach wyglądających jakby podrażniał ją sobie kłami. Dlatego dostaliśmy bardzo nawilżający szampon do stosowania pomiędzy psikaniami oraz kołnierz na 7 dni aby zobaczyć czy to zaczerwienienie skóry to efekty gryzienia. To już 3 dzień odkąd jest w kołnierzu i mam wrażenie, że zaczerwienienie mija. Wydaje mi się również, że skóra ogólnie jest w lepszym stanie, jakby mniej czarna ale w piątek idziemy się pokazać lekarzowi, w końcu może widzę to co chcę widzieć, postępy powinien oceniać fachowiec. W każdym razie odrost jest dość spory, bo już muszę odgarniać włosy aby dokładniej przyjrzeć się skórze co jednak uważam za dobry znak. W razie gdybym jednak miała przewidzenia i nie było zmian jeśli idzie o stan zapalny weterynarz stwierdziła, że trzeba będzie pobrać wycinek skóry w celu badania histopatologicznego aby sprawdzić jak głęboko w skórze są zmiany - czy to grzyb siedzi tak głęboko w skórze, czy są jakieś inne zmiany na poziomie komórkowym - wspominała coś o słoniowej skórze, która "powstaje" na skutek długotrwałego stanu zapalnego - w końcu pod koniec sierpnia minie rok odkąd zaczęliśmy to dziadostwo leczyć. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie gdyż pobranie wycinka musi odbywać się w narkozie - pobiera się wycinek skóry o wymiarach 1 na 0,5 cm o dość sporej głębokości co wymagałoby założenia jednego szwu. Narkoza to niestety nie byle co dlatego mam nadzieję, że jednak nie mam przewidzeń i to się faktycznie goi. Strasznie bym chciała, żeby to się już skończyło chociaż Amper to złoty pies bo mimo, że z ogromną niechęcią to jednak bardzo dzielnie znosi te wszystkie zabiegi, wyobraźcie sobie, że nawet nie próbował ściągać kołnierza, nie szarpał się, nie wierzgał jak niektóre psy - zwyczajnie zaakceptował, że mu to założyliśmy. Szkoda tylko, że musi nosić ten plastik akurat kiedy są takie upały, to labrador, więc domyślnie jest mu w taką pogodę niekomfortowo, a co dopiero z plastikiem na czaszce. Ale jak trzeba to trzeba, mam nadzieję, że to już niedługo koniec.
  22. Choć temat stary odgrzebię, bo mam pytanie. Wiem, że nie ma sensu w taką pogodę jak dzisiaj zabierać psiaka na długi spacer o tej porze, najwcześniej wyjdziemy o 19stej żeby przynajmniej tak słońce nie prażyło, chociaż i tak będzie gorąco. Psiak strasznie się męczy w te upały, wprawdzie go nie forsuję i w parku staram się wybierać zacienione miejsca zastanawiałam się czy przed samym wyjściem nie zmoczyć go porządnie wodą. Pytanie jednak czy to dobry pomysł, nie przydarzy się psiakowi jakiś udar czy przegrzanie? Chciałabym mu ulżyć troszkę, taki spacer kiedy po 15min jest zasapany nie ma sensu, on nie ma z tego żadnej przyjemności i w sumie nie wiem kiedy rozpoznać tą niebezpieczną granicę kiedy należy jak najszybciej spacer zakończyć. Czy po spacerze też mogę go zmoczyć żeby szybciej się schłodził czy to nic nie daje? Jak radzicie sobie z zimnolubnymi pupilami w upały?
  23. Dla spokojnego sumienia, skoro nie wiesz z jakiej hodowli jest psiak i w jakich był warunkach trzymany zrób zwykłe badanie kału w kierunku pasożytów, w tym giardia. W książeczce napisali, że pies był odrobaczany ale różnie z tym bywa, poza tym odrobaczanie szczeniaka nie odbywa się tylko jednokrotnie. I co ważne, bo już będę wszystkich na to uczulać na podanie antybiotyku przy biegunce zgadzaj się tylko i wyłącznie jak psiak ma biegunkę długo, załatwia się bardzo często i bardzo rzadko (czasami, jak z resztą u człowieka z psiaka leci lekko zabarwiona kałem woda), że może to grozić odwodnieniem czy innymi powikłaniami. Ja bardzo zaszkodziłam swojemu psu bezmyślnie zgadzając się na antybiotyki przy każdej biegunce co przypłacił biegunkami bez powodu pomimo podawania probiotyków. Długo zajęło mi wyciszenie jego problemów z przewodem pokarmowym. pozdrawiam
  24. Ale on to robi głównie jak wracamy, przynajmniej zauważyłam to w tych właśnie miejscach, nigdy nie dzieje się to jak przechodzimy obok skwerku czy bramy w drodze na spacer, zawsze po. I to nie zawsze po długim, zabawowym spacerze, czasami po zwykłej przechadzce na siku. Ale to dobrze, że nie tylko mój psiak tak robi, bo to oznacza, że coś chcą nam te zwierzaki przekazać. Pytanie co? ;)
  25. Dlatego postanowiłam jej zaufać jeśli idzie o oporną chorobę skóry mojego psiaka. Ma olbrzymią wiedzę i wielkie serce, dlatego nie chce mi się wierzyć, że nie znajdziemy rozwiązania. Warto mieć takiego kochającego zwierzęta lekarza, bo wtedy można liczyć, że zostanie zrobione wszystko co w ludzkiej mocy aby zwierzakowi pomóc. A takie choroby są koszmarne. Zwierze cierpi i nic nam nie może powiedzieć, nie wiemy jak mu pomóc i to jest w tym wszystkim najgorsze i najbardziej niesprawiedliwe, bo nie zasługują na takie cierpienie :( I to mnie najbardziej boli... pozdrawiam
×
×
  • Create New...