Jump to content
Dogomania

Nigripes

Members
  • Posts

    9
  • Joined

  • Last visited

Nigripes's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

1

Reputation

  1. No właśnie z tym apetytem bywa różnie - mam wrażenie, że od czasu tych różnych sensacji się powiększył, je bardziej łapczywie i bardziej widać po niej, że czeka na kolejne porcje. Dostaje jedzenie 3 razy dziennie, plus często jedna porcja w kongu (to nie zwiększa dziennej dawki, po prostu część przekładam do konga). Dr Ostaszewski też sugerował badanie tarczycy, wtedy jakoś przyjęłam to jako bardzo dziwny pomysł, ale może faktycznie na wszelki wypadek lepiej sprawdzić...
  2. dokładnie to samo powiedział nam dr Lenarcik :) Martwi mnie po prostu ten słaby wynik TLI, bo z tego co wiem, to świadczy o zapaleniu, a wydawało mi się, że stan zapalny trzeba jakoś leczyć... Ale rozumiem, że po prostu nie obciążona trzustka ma szansę jakoś się unormować? Żal mi też trochę psa, bo jedynym objawem choroby jest w tym momencie to, że jest ciągle głodna - dostaje teraz codziennie 300 g mięsa + 300 g ryżu + 300 g marchewki, każdą porcję pochłania w kilkanaście sekund i od razu jest gotowa na następną...
  3. Mam problem ze zdrowiem psa, a kolejne wizyty u weterynarzy powiększają tylko bałagan w głowie... Może ktoś tutaj, kto ma psa z chorą trzustką będzie w stanie doradzić mi, kogo słuchac i co dalej robić, żeby psu pomagać a nie szkodzić? 11 listopada przywiozłam na DT bezdomną suczkę (średni pies w typie owczarka niemieckiego, ok 15 kg wagi). Od początku pobytu u nas była karmiona karmą z puszki (Rafi - ta sama firma, która produkuje karmę Dolina Noteci, nie jest to może super karma, ale też nie jest najgorsza) plus gotowanym ryżem i marchewką, czasem zamiennie z makaronem, do tego łyżka oleju. Wszystko było w porządku do czasu, kiedy nie chciałam urozmaicić jej jedzenia i nie zaczęłam dodawać do karmy podrobów i mięsa mielonego. 26 listopada pies dostał strasznej biegunki, więc poszliśmy do weta do Morskiego Oka. Pani doktor stwierdziła zapalenie jelita i podała antybiotyk odkażający jelita. Powiedziała, że gdyby biegunki się powtarzały, trzeba wykonać badania na trzustkę. Wróciliśmy do starej karmy i przez miesiąc karmiliśmy psa dokładnie tak samo: rafi + ryż + marchewka. Raz trafiła nam się biegunka, kiedy daliśmy psu mały kawałek ogona wołowego w ramach smakołyku, ale przeszła po podaniu smecty. Niestety przed świętami trafił nam się kryzys: w sklepie skończyła się nasza stała karma. Kupiliśmy karmę tej samej firmy, ale z trochę "wyższej półki". Okazało się, że ta karma nie jest gładkim pasztetem, ma w sobie wyraźne kawałki kaszy pęczak. Po dwukrotnym jej podaniu zaczęła się biegunka, która nie przeszła nawet po podaniu smecty. Kolejny raz poszliśmy do Morskiego Oka. Tym razem trafiliśmy na Pana Doktora - zrobiliśmy od razu badania krwi (morfologia, TLI). Morfologia wyszła w normie, ale TLI mocno podwyższone (42). Dostaliśmy antybiotyk na zapalenie trzustki, który podawaliśmy psu w zastrzykach przez 8 dni. Oprócz tego dostalismy zalecenia odnośnie diety - na początku przez ok 5 dni dawaliśmy karmę w puszce Royal Canin Intestinal Low Fat (po niej kupy były idealne, ale niestety ta karma jest zabójczo droga), później zaczęliśmy dodawać do niej stopniowo ryż z gotowanym kurczakiem, aż w końcu całkiem przestawiliśmy psa na takie domowe jedzenie: pierś z kurczaka gotowana + ryż + marchewka. Po zakończeniu zastrzyków powtórzyliśmy TLI, ale wynik był jeszcze gorszy - 50. Mimo złych wyników pies wygląda i zachowuje się dobrze - robi ładne, zwarte kupy, jest żywy, ma duży apetyt. Zrobiliśmy badanie kału (trypsyny) - tu wynik znowu kiepski, 20%. Wet z Morskiego Oka sugerował nam dalszą diagnostykę, tzn USG trzustki i (chyba?) włączenie enzymów. Jednak postanowiliśmy przenieść się z leczeniem do innej lecznicy - Morskie Oko jest kawałek od naszego domu, taka wycieczka zajmowała nam za każdym razem dwie do trzech godzin, w dodatku Pan Weterynarz jest mrukliwy i niewiele mówi (tak z 5 słów na wizytę, więc chociaż dobrze leczy, to nie daje właścicielom żadnych informacji), a Pani Weterynarz często lekceważy różne rzeczy. Zaraz obok naszego domu jest lecznica Anima, w której pracują sami weterynarze z dłuuugim doświadczeniem. Najpierw skonsultowaliśmy się z drem Ostaszewskim, ale nie pomógł nam za wiele (jest dietetykiem) - kazał podawać psu enterol (probiotyk) i rozpisał nam dokładnie dietę domową (którą karmiliśmy psa już od paru tygodni), w ogóle nie interesowały go wyniki badań. Po paru dniach poszliśmy do dra Lenarcika, gastroenterologa. Dr Lenarcik obejrzał wyniki, ale w sumie nie bardzo go interesowały. Powiedział nam, że skoro pies trochę przytył, dobrze wygląda, jest żwawy, robi ładne kupy, to nie warto przejmować się wynikami. Kazał dalej stosować dietę, podawać probiotyk (żeby zapobiegać przerostowi flory bakteryjnej w jelitach), kupić zestaw witamin i minerałów i podawać przez pewien czas, żeby uzupełnić to co pies stracił w trakcie biegunek. I teraz mam dylemat - kogo słuchać? Lekarzy z Morskiego Oka, którzy proponowali dalszą diagnostykę i podawanie leków? Czy lekarzy z Animy, którzy mówią, że jeśli pies jest w dobrym stanie, to nie warto go truć lekami? Z jednej strony - nie chcę podawać niepotrzebnie leków, z drugiej, boję się że jeśli zaniedbamy coś, to stan psa może się pogorszyć. Macie może jakieś rady? Aha, zrobiliśmy też badania na lamblie i pasożyty - wynik negatywny.
  4. Fajnie, że się podoba - nie u wszystkich niestety takie imię wzbudza entuzjazm ;) Niestety, mimo ogłoszeń na olx i gumtree, na razie odzewu brak. Może jakieś bardziej doświadczone osoby mogłyby mi doradzić, gdzie jeszcze można ogłosić takiego psiaka?
  5. Bardzo lubi tak spać, wszystkimi kołami do góry :)
  6. Wrzuciłam już na olx, gumtree i facebooka. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś fajny, bo to super pies :) Jest ładna, młoda, ma świetny charakter - łatwo się uczy, uwielbia ludzi i inne psy, bardzo lubi się tulić i głaskać, a poza tym jest bardzo posłuszna.
  7. Cześć!To jest Czesia. Przyjechała z małej wsi na Podlasiu, gdzie mieszkała pod krzakiem. Co prawda miała dużo wolności, ale za to było głodno, chłodno, ktoś niby czasem nakarmił, ale równie często ktoś kopnął albo czymś rzucił. Raz nawet ktoś złamał Czesi łapkę. Więc mimo wszystko, to nie było najlepsze życie.Teraz Czesia mieszka w domu tymczasowym (w Warszawie) i szuka kogoś, kto mógłby przygarnąć ją na stałe. Bo Czesia jest super psem - jest spokojna, nie szczeka, szybko się uczy, jest bardzo posłuszna i nie ma w niej nawet odrobinki agresji. Najbardziej na świecie lubi długie spacery po lesie. Trochę boi się jeszcze różnych rzeczy, ale wciąż się uczy. Kiedy poznaje nowego psa, jest trochę niepewna, ale szybko przechodzi do zabawy - najbardziej chciałaby zamieszkać z innym niewielkim psem, z którym mogłaby się bawić, ciągać zabawkami i biegać! Czesia szuka kogoś, kto będzie miał dla niej czas (chociaż dużo śpi, to ma też bardzo dużo energii i uwielbia spacery), cierpliwość do przełamywania jej strachów (wciąż nowe są dla niej tramwaje, ruch na ulicy, dużo obcych psów na raz), chęć do wspólnej nauki - Czesia umie już robić "siad", "waruj" i "podaj łapę", ale to na pewno nie jest koniec jej możliwości! Lubi się uczyć, więc za chrupka z pewnością opanuje kolejne sztuczki. Czesia ma ok. 1,5 roku, waży 16 kg, jest zdrowa, wysterylizowana, odrobaczona i zaszczepiona. Do nowych właścicieli pojedzie wyposażona w książeczkę zdrowia, swoje ulubione posłanko, konga, zabawki, miskę, czyli wszystko, co jest jej potrzebne
  8. Nigripes

    Pomożecie?

    Myślę, że "wymiana" psa nie pomoże w Twoim problemie. Pies to nie zabawka, szczególnie młody psiak zawsze będzie miał dużo energii, którą musi na coś wykorzystać. Nie ma znaczenia wielkość zwierzaka, chyba, że jest pluszowy. Inaczej zawsze trzeba poświęcić mu czas i dużo energii, można np. jeździć na rowerze z psem biegnącym obok (po lesie, albo w innym bezpiecznym dla psa miejscu), można kupić taką rączkę do rzucania piłek, dzięki której bez wysiłku daleko rzucisz piłkę, można umawiać się z innymi właścicielami psów na wspólne spacery, podczas których wasze psy się wyszaleją. Pies może też nauczyć się zajmować sobą np. przy pomocy konga, czyli zabawki do której wkłada się jedzenie (chociaż i tak będzie musiał się wyszaleć!). Jeśli koniecznie chcesz mieć psa, ale nie możesz poświęcić mu bardzo dużo czasu - nie decyduj się na kolejnego szczeniaka z hodowli. Przygarnij psiego staruszka ze schroniska, może wtedy będzie miał mniej energii, a miłości potrzebuje tak samo. Nie podam Ci argumentów, którymi mogłabyś przekonać swoją Mamę - bo ich nie mam. Mam wrażenie, że nie bardzo wiedziałaś na co decydujesz się biorąc tego psa i nadal nie wiesz, że problem nie dotyczy rodzaju psa, tylko tego, że tak to po prostu jest, psom trzeba poświęcać dużo czasu, zwłaszcza kiedy są młode i muszą dużo się bawić, biegać, etc.
  9. Cześć! Nie wiem, czy wybrałam właściwy dział, jakby co proszę o info. Mniej-więcej tydzień temu byłam na wsi polskiej. Jak jest u nas na wsi, każdy chyba wie - psów bezdomnych, którymi nikt się nie przejmuje ani nie opiekuje jest tam mnóstwo. Oszczędzę wam może całej historii, w każdym razie zdecydowałam się zabrać do siebie na DT jedną suczkę. Jest to średni kundelek, w typie "burek polski", albo, jak określa to moja Mama "owczarek niskopienny", czyli coś między owczarkiem niemieckim i jamnikiem ;) Pies został nazwany Czesią i zadziwiająco dobrze znosi zmianę warunków. Nie mamy oczywiście pewności, ale po tym co obserwowałam na miejscu i po zachowaniu Czesi wnioskuję, że jej jedyny kontakt z człowiekiem jak dotąd to było dokarmianie. Cześka najpewniej nigdy nie była w domu, nie miała na sobie smyczy, nie bawiła się zabawkami. Ale jest kumata, w dodatku całkiem młoda (weterynarz mówi, że coś koło 1,5 roku). Nauczyła się już spać na swoim posłaniu (i to kołami do góry!), chodzić w szelkach na smyczy, nie boi się nas, jest całkiem radosna i wyluzowana. Podejrzewamy, że nadal bardziej lubi chrupki niż nas, ale to jest spoko. Mamy jednak kilka problemów: Czesia jest dosyć młoda i energiczna. Ale nie umie się bawić :( Widać, że jej się w domu nudzi, bo zaczyna się dobierać do butów, skarpetek i innych przedmiotów. Niestety, nie łapie zupełnie, do czego służy piłeczka, patyk (to kojarzy jej się głównie z tym, że patykiem można oberwać), gryzak. Ostatnio drobnym postępem jest to, że czasem gryzie konga nawet kiedy w środku nie ma jedzenia. Ale jak nauczyć psa bawienia się? Na spacerach Czesia jest wciąż dosyć niepewna. Dopóki jest na znajomym podwórku całkiem raźno idzie przed siebie, wącha i ogląda wszystko. Jednak na widok obcego człowieka albo psa zamiera. Wrasta w ziemię i nie chce się ruszyć. Kiedy obcy pies podchodzi i zaczyna ją obwąchiwać, Cześka warczy. Jednak zauważyliśmy, że zawsze bardzo się uspokaja kiedy ją głaszczemy - jeśli stoję obok niej i ją głaszczę, obcy pies może ją obwąchać, bez warkotów i gulgotów. Czesia nadal się wtedy boi (ogon w dół, pies wmurowany w chodnik), ale nie warczy. Martwię się tylko, czy to na pewno dobry pomysł głaskanie jej w takiej sytuacji? Nie znam się na psach, nie chciałabym wyrobić jej złych nawyków... Generalnie mam jeszcze miliard pytań, ale to może tak na początek ;)
×
×
  • Create New...