Jump to content
Dogomania

soniak13

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

soniak13's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Wątek już chyba dawno zapomniany, ale napiszę kilka słów o szkole AS na Zemborzyckiej. Na początku niby fajnie, pani to opowiada ile komend się pies nauczy, z resztą na stronie, która teraz przebudowują były wypisane wszystkie komendy jakie pies ma umieć. Zaczyna się od 2 lekcji indywidualnych. Na pierwszej, to właściwie cały czas siedziałem i słuchałem szczekania psów, bo przyjechał przedstawiciel handlowy i pani z nim ustalała zamówienie. Na drugiej coś tam się dowiedziałem, żeby odstawić miskę i każde karmienie było forma nagrody. Zacząłem tak robić w domu. Jakieś efekty zaczęły się pojawiać. Potem lekcje wspólne. Zaczęliśmy ok. 10 września, a od 20 października dałem sobie spokój z jeżdżeniem tam. Dlaczego? Bo nie uczymy się absolutnie niczego innego niż chodzenia przy nodze. Ileż można? Mój pies po drugiej lekcji chodził idealnie przy nodze, siadał jak mu kazałem, warował, dawał jedną i drugą łapę. Za to kiedy go spuszczę ze smyczy pies jest nie do złapania. Może nie jeść dzień, a na karmę i tak nie przyjdzie. Mogę drzeć się PUŚĆ, ZOSTAW, a kija czy piłki nie puści. Na smyczy oczywiście, jest bardzo posłuszny, wykona każdą komendę, nawet bez karmy, ale na luzie jest zmiana o 180 stopni. Bardzo długo gryzł mieszkańców domu, skakał na nich i drapał. Dopiero po 10-11 miesiącach się uspokoił po ciężkiej pracy nas samych, a nie szkoły. Miały być komendy - Puść, Zostaw, Przynieś, Czołgaj się, Hop itd. A czego się uczyliśmy 2 miesiące? Noga, Nie, Siad i Waruj. Miała być jazda na rowerze - guzik. Miało być zostań - jakieś początki coś pani próbowała. Żadnego skakania lub wprowadzania na przeszkody. Po prostu sami jak był czas chodziliśmy tam z psami. Przeszkody mają już swoje najlepsze lata za sobą, modliłem się tylko, żeby psu łapa w szczeble nie wpadła bo złamana od razu. Wystają gwoździe i elementy metalowe, odpadają deski, trzeba uważać. Psich kup też się nikomu nie chce posprzątać na placu. Najlepszą częścią każdej lekcji było to, że po zajęciach psy mogły się wybiegać ze sobą. Potem pies był zmęczony i właściwie cały dzień był spokojny i nieuciążliwy albo po prostu spał. Większość każdej lekcji to pani namawia do kupna smyczy antypoślizgowej OCZYWIŚCIE NAJLEPSZEJ NA RYNKU, szelek, klikera, jedzenia i jeszcze innych rzeczy. Przez 5 lekcji z rzędu byłem katowany, żeby kupić super smycz, bo moja jest do kitu, wykręci mi ręce, przewrócę się w błoto i nie utrzymam psa. Fakt, pies jest z silniejszych, ale słabeuszem nie jestem i pomimo wagi psa 35 kg potrafię go utrzymać jedną ręką, szczególnie jeśli ma kolczatkę na szyi. W skali od 1-10 daję ocenę 2. A tylko dlatego nie 1, że pierwsza rada, czyli odstawić miskę i nagradzać jedzeniem przyniosło skutek. A poza tym to przykro mi, ale mój pies nie nauczył się tam niczego nowego, czego ja go uczyłem z doświadczenia po dwóch poprzednich psach tej samej rasy i z filmów na YT, które uwierzcie dają dużo więcej niż szkoła za 650 PLN, plus pierdoły, które pani wciśnie, a wy kupicie, bo już nie macie siły odmawiać. Same lekcje trwają bardzo krótko. Niby zajęcia były na 9.00 w sobotę i niedzielę, ale wszyscy się spóźniali, zaczynaliśmy 9.15-9.20, a o 9.45 - dziękuję, do widzenia... widzimy się za tydzień, zrobimy to i to, a za tydzień i tak chodziliśmy z psami przy nodze. Sama Pani to taka herod baba, czy miła czy niemiła ciężko stwierdzić. Po prostu kobieta z twardą ręką. Potrafi wytknąć błąd, potrafi naprowadzić na jakiś inny trop szkolenia, ale za dużo skupia się nad wybranym przez siebie psem. Przyszedł taki ogromny pies do grupy, taki jakiś pasterski i drobniutka pani, która go miała i ledwo go trzymała. To od tej lekcji 90% skupienia było na nich, a my staliśmy jak kołki w kółeczku i patrzyliśmy się na siebie i uspokajaliśmy psy, żeby nie szczekały, żeby siedziały, a pogoda już naprawdę czasami blisko zera, deszcz padał, psy się męczyły, a my razem z nimi. Rozmawiałem z kilkoma osobami, też nie były zadowolone, ale większość Państwa na kursie to były osoby na wyższym poziomie, przyjeżdżały raczej dobrymi samochodami, dobrze ubrani i raczej z samej kultury nie wyrażały zbyt głośno swoich opinii. Ja uważam, że pieniądze wyrzuciłem w błoto. Może gdyby mój pies nie robił postępów to Pani skupiłaby się więcej na moim, a tak to pies wykonywał każde polecenie, nie wyróżniał się niczym to można było go ignorować, poza tym strasznie irytujące jest, że Pani myli imiona psów, przekręca, albo wymyśla swoje. Skoro ja nazwałem swojego psa tak, a nie inaczej, to uważam, że imię po kim ma jest jakąś ważną osobą, lub kojarzy się z ważnym wydarzeniem. A tu 7-9 psów w grupie, żeby sobie nie zapisać, nie zapamiętać to przesada. Miały być robione zdjęcia na Facebooka, to raz Pani przyniosła lustrzankę wrzuciła zdjęcia 3 psów i na tym się skończyło. Najchętniej bym poszedł do Pani, powiedział jej to i zażądał zwrotu poniesionych kosztów, bo nie ma żadnego efektu ze szkoły, ale nawet nie dostałem paragonu - mimo obietnicy, więc z urzędem skarbowym też jesteśmy na bakier. Po co dochodowy płacić, jak można nie... Za późno dowiedziałem się o szkole na LSMach, może tam by było lepiej, ale nie mam o tej szkole absolutnie jakichkolwiek informacji.
×
×
  • Create New...