Jump to content
Dogomania

Yoddleman

New members
  • Posts

    22
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Yoddleman's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

2

Reputation

  1. Dziękuję @dwbem. Jestem pewien, że i on sam wolałby odejść w ten sposób niż niepotrzebnie męczyć się jeszcze kilka godzin bez szans na poprawę, po czym znów przechodzić jeszcze raz całą procedurę przetransportowywania go na nocny dyżur. Całe życie był we wspaniałej formie i zasługiwał na to, by w tej złej być najkrócej jak to możliwe dopóki tylko była nadzieja.
  2. @bou dziękuję za odpowiedź. Niestety już w kilka godzin po moim poście u pieska nastąpiło gwałtowne załamanie zdrowia - znów krew w osierdziu. Piesek był w jeszcze gorszym stanie niż przy poprzednim ściąganiu krwi (a minęło przecież od niego niecałe 36h). Natychmiast pojechałem na całodobowy ostry dyżur, ale Pani Doktor poinformowała mnie, że będąc całkowicie szczerym, ściąganie tego płynu tak szybko po poprzednim ściąganiu jest trochę bezcelowe, bo z bardzo dużym prawdopodobieństwem za kilka godzin krew znów się zbierze, a on w tym czasie i tak nie będzie miał dobrej jakości życia, bo i zabieg bolesny, i znów będzie trzeba dać mu leki, które go trochę otumanią. Do tego, w czasie kiedy zastanawialiśmy się, czy podjąć najcięższą decyzję, dosłownie "w oczach" zaczął mu puchnąć brzuszek, w którym USG oprócz bardzo mocnego nagazowania wykryło też ponownie płyn, co wskazywało na to, że albo doszło do skrętu żołądka, albo jest w piesku jeszcze inne źródło problemów niż sam guz w sercu. W związku z tym ściąganie krwi z osierdzia nie miało już żadnego sensu, bo i tak brzuch był drugim miejscem zagrażającym jego życiu, a przy sercu w takim stanie piesek nie przeżyłby zabiegu. Piesek próbował wymiotować, podnosiło go, ale przy tym co zaszło w brzuchu nie mógł nawet tego zrobić. Wiem, że on sam nie chciałby spędzić swoich ostatnich dni (choć raczej godzin) na zniedołężnieniu, w cierpieniu, ani w całkowitym otumanieniu lekami, gdzie żyłby jeszcze kilka godzin (choć i to nie jest pewne), ale i tak nie wiedząc co się dzieje, tym bardziej że całe swoje niemal 11-letnie życie przeżył w pełni zdrowy, we wspaniałej formie, bez żadnych chorób czy dolegliwości. Podjęcie decyzji o jego eutanazji było najcięższą decyzją mojego życia, ale wierzę, że mimo wszystko decyzją lepszą niż rozpaczliwe próby gaszenia pożaru za pożarem, co nie przedłużałoby jego jakościowego życia tylko cierpienie, a i to w stopniu nieznacznym. Gdyby jakiekolwiek zabiegi tamtej nocy przedłużyły mu życie choćby o dwa dni w takim dobrym stanie w jakim przedłużyło je pierwsze ściągnięcie płynu to zdecydowałbym się na nie bez zawahania i bez względu na cenę, ale niestety z tego co powiedziała nam wtedy Pani Doktor, nie było na to żadnych szans...
  3. U mojego 10,5-letniego pieska wykryto w ostatnich dniach hemangiosarcomę, naczyniomięsaka 48x38mm na prawej komorze serca. Pies w świetnej kondycji, ale pewnego dnia nagle na wieczornym spacerze nie chciał chodzić, kładł się mimo że nigdy tego nie robi. Następnego dnia rano nie mógł się już podnieść - u weta diagnoza jak wyżej, ściągnięto mu krwisty płyn z worka osierdziowego i zabezpieczono lekami (Cardisure na serce, steryd Encorton, przeciwkrwotoczny Exacyl oraz Spironol), nastąpiła znaczna poprawa i tak naprawdę w ciągu 24h pies znów zachowuje się jakby nigdy nic się nie stało. Niemniej, wiem, że prognozy nie są w tych przypadkach optymistyczne, ale myślę nad najlepszym sposobem dalszego leczenia. Konsultowałem się już z kilkoma wetami, ale co wet to inna opinia. Jedni radzą szukać onkologa i konsultować z nim ewentualną chemioterapię albo leki bardziej eksperymentalne jak Palladia czy oleje CBD, inni mówią że chemia tylko bardziej go wymęczy i wyniszczy organizm, a potencjalny i ewentualny zysk na długości życia przy jej udziale w tym przypadku będzie bardzo znikomy biorąc pod uwagę jak mocno wpłynie na komfort życia psa i najlepiej po prostu leczyć zachowawczo powyższymi lekami, a w razie kolejnych epizodów robić punkcje i ściągać płyn. Jedyne co do czego wszyscy są zgodni to że niestety usunięcie chirurgiczne tak położonego guza nie wchodzi tutaj w grę. Mieliście może doświadczenie z tą przypadłością lub podobnymi albo macie jakąś opinię? Będę wdzięczny za każdą poradę.
  4. O, jeszcze cos innego - dzięki za rekomendację :) Ktoś jeszcze ma jakieś doświadczenia i mógłby coś poradzić (albo odradzić)?
  5. Czy ma ktoś jakąś opinię dot. najlepszego suplementu na dolegliwości kostne/stawowe u psów? Mój pies miewał czasem w przeszłości sezonowo lekkie dolegliwości stawowe, przez dłuższy czas był spokój, ale ostatnio też mu się zdarzyło i weterynarz polecił mi, żeby spróbować dawać mu jakiś suplement i obserwować zanim zacznie się podejrzewać jakieś poważniejsze zwyrodnienia (tym bardziej, że pies 40kg więc prześwietlenie też do szybkich i łatwych by nie należało) i chciałbym wybrać coś sensownego. W przeszłości używałem ArthroFosu, ale z tego co czytam, popularnych i polecanych preparatów jest znacznie więcej, jak choćby ArthroDol, Arthrovet HA. Macie może jakieś zdanie, co do tego, który jest najlepszy i dlaczego? Bo czytam te składy, ale nawet nie wiem, na co zwrócić uwagę :(
  6. Dzięki wielkie za odpowiedzi. @bou - Nie wiedziałem o babesjozie, na szczęście z tego co czytam kleszcz musi bytować na psie przynajmniej 24h żeby wystąpiło ryzyko zakażenia - z racji umiejscowienia i tego że psa ciągle ktoś głaska, a w dodatku działo się w święta wielkanocne kiedy pies ciągle był przy nas jestem przynajmniej pewien, że kleszcz był na nim bardzo krótko (było zresztą widać kiedy go wyciągałem, że nie "napoił" sie jeszcze za dużo). Psa zabezpieczam Advantixem z Bayera (w tym i zeszłym roku), a wczesniej używałem Frontline'a, ale w momencie kiedy miał tego kleszcze nie był jeszcze nim skropiony. @Zagrodowy pies polski - no chyba tak będzie trzeba zrobić w ciągu najbliższych dni (bo jak rozumiem nie jest to nic co wymaga interwencji jak najszybciej skoro już tyle się trzyma i nie ma żadnych objawów?)
  7. Nikt nie ma pomysłu? :( Dodam, że po tych kolejnych kilku dniach bąbel wygląda tak samo - nie zmalał, nie zmienił struktury, nadal sierść tam lekko odstaje co widać na zdjęciu.
  8. Mam 7-letniego mieszańca - kawał byka, 40kg. W okolicach świąt przyplątały mu się skądś dwa kleszcze - jeden w okolicach klatki piersiowej, drugi na samym czubku głowy. Od razu pierwszego dnia wyjąłem mu oba pęsetą i o ile po tym na klatce nie ma śladu, tak po tym na głowie został mały miały bąbel. Zresztą, dokładniej pokażą to zdjęcia więc tutaj album: http://imgur.com/a/axfZ2 . Nie boli go to, na twardość jest średnie, na początku był na tym jeszcze mały strupek, ale po kilku dniach zrobiła się jakby świeża skóra. Nie zauważyłem ani żeby rosło, ani malało. Czym jest to spowodowane? Czy to coś groźnego, z czym powinienem udać się do weta czy przez parę tygodni jeszcze to obserwować?
  9. Wow, do aż takich technik to chyba ja sam nie mam cierpliwości :D No nic, ale dzięki za pomoc, dobrze było się dowiedzieć czegoś nowego :)
  10. Niestety nie umie trzymać rzeczy na polecenie. Nie ma jakichś innych sposobów na oduczenie takiego zachowania bez wymaganych dodatkowych umiejętności? :)
  11. Mam nadzieję, że na temat nie jest jeszcze za późno, bo pies już parę lat ma, ale po kolei :) Mam 6-letniego psa, za każdym razem, kiedy wychodzi ze mną na dwór, kiedy tylko wezmę smycz w ręce przy drzwiach, szczeka kilka razy na cały regulator. I mówiąc "na cały regulator" mam na myśli, że dosłownie dzwoni w uszach, a w mieszkaniu jeśli ktoś spał to już nie śpi :) Sytuacja jest ciekawa o tyle, że nie powtarza się z żadnym innym z domowników - z każdym wychodzi w ciszy, ewentualnie raz na ruski rok mruknie coś radośnie i przeciągle pod nosem i to tyle. W swoim codziennym zachowaniu też nie jest głośny. Jak można spróbować mu wyperswadować to zachowanie? Próbowałem już m.in.: konsekwentnego odwieszania smyczy na wieszak kiedy tak szczeknie, siadania na pufie obok drzwi i czekania chwili z ponowną próbą aż do skutku; uciszania go/mówienia do niego cały czas kiedy wkładam buty i biorę smycz nie reagowania kompletnie Każdą z tych technik stosowałem konsekwentnie przez parę tygodni, oczywiście nie zmieniałem mu codziennie na inną :D Efektów - żadnych. Nadal musi swoje poszczekać jak wychodzimy. Jakiego sposobu mogę jeszcze z nim spróbować?
  12. OK, a więc wracam z raportem. Psa trzeba było trochę namawiać i kusić mielonką w dodatku do kapusty, ale zjadł - niestety w kupie łapki tak czy tak nie zauważyłem :( Jest się czym przejmować i powinienem podejmować jakieś dalsze kroki czy jeśli nadal nie ma żadnych efektów ubocznych (bo nie ma) to mogę bezpiecznie założyć, że łapa już dawno została wydalona/strawiona/częściowo jedno i drugie?
  13. Dzięki wielkie za poradę, jutro kupię kapustę kiszoną i poczęstuję wielbiciela kaczych łap, zaraportuję czy sprawa się rozwiązała :)
  14. Mam sześcioletniego mieszańca, kawał byka, 40kg wagi. Trzy dni temu wieczorem zainteresował się szmacianą zabawką kaczki, która akurat leżała na podłodze kiedy sprzątałem w szafie - zaczął się nią bawić więc po prostu miałem go na oku. Poodrywał zabawce głowę i każdą część, którą dało się odgryźć (na bieżąco je zbierałem, żeby nie bawił się tymi małymi skrwkami), po czym zaczął gryźć jedną z łap i kiedy na pół minuty spuściłem go z oka... łapa zniknęła. Dzisiaj wieczorem minie trzeci dzień od tego przełknięcia. Ogólnie łapa nie była duża, tym bardziej jak na wielkość psa (może z 2-3cm na długość, na grubość jak papieros, ale z pustym środkiem, bo to była po prostu szmata zszyta w rulon która pełniła funkcję łapy - kiedy zabawka była cała to w środku była jakby wata która powodowała, że ta łapa była napuszona, ale kiedy pies się tym wszystkim bawił to cała ta wata powyłaziła więc została zszyta szmata), czy jest się czym martwić? Pies zachowuje się całkowicie normalnie, je, pije, bawi się, wypróżnia i sika całkowicie normalnie. Nie widziałem jednak niestety kawałków łapy w żadnej z jego kup, a biorąc pod uwagę ostry kolor raczej trudno byłoby nie zauważyć (chyba, że przed połknięciem pociął na tak małe kawałki, bo raczej psy nie są w stanie strawić materiału?). Jedyne ślady jakie zauważyłem to że dziś rano jego kupa miała lekko pomarańczowe zabarwienie (łapa była pomarańczowa w kolorze). Czy jeśli dzisiaj jeszcze nie wydali zabawki to powinienem udać się z nim do weterynarza czy nie jest to nic czym nalezy się martwić?
×
×
  • Create New...