Jump to content
Dogomania

LadyJi

Members
  • Posts

    10
  • Joined

  • Last visited

LadyJi's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Wioletko, moja sunia też dostała Semintrę od dr Neski także można stosować ją również u psów.
  2. Witajcie dziewczyny :) Wioletka, prawidłowy wynik kreatyniny o niczym nie świadczy. Moja Rosa na początku PNN miała idealny poziom kreatyniny, a mocznik ponad 300. Dopiero po kilku miesiącach zaczęła wzrastać kreatynina i pojawił się białkomocz, jak u Twojego malucha. Nie lekceważ tego wysokiego poziomu mocznika, bo mocznik zatruwa cały organizm. Poza tym mocznik można wypłukać kroplówkami i dużo łatwiej zbić poziom mocznika niż poziom kreatyniny. Trzymajcie się dziewczyny i dawajcie znać, jak się mają Wasze pupile :) Trzymam za Was kciuki, walczcie dzielnie! :)
  3. Pestko, tak mi przykro z powodu choroby Twojego maluszka, trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia! Dawaj nam znać, jak się miewa. Bardzo Ci współczuję, mogę sobie tylko wyobrazić co teraz przeżywacie. Tak jak Ty, też mam nową przyjaciółkę, która miała być dla nas terapią, ale nigdy nie zastąpi Rosy. Tak jak piszesz, nie tak powinno byc, to po prostu nowy członek rodziny :) Moja mała ostatnio zachorowała, miała gorączkę i trzęsła sie jak galareta. Jak to szczeniak, wszystko musi powąchać, spróbować, wziąć do pyska i pogryźć, musiała coś zjeść i jej zaszkodziło, bolał ją brzuch, ale ja jak zobaczyłam te drgawki to nie mogłam opanować płaczu, przed oczami od razu miałam scenariusz, że tak jak Rosa trzęsie się od nerek. Nie było to nic poważnego, przeszło po kilku godzinach, weterynarz nawet nie podawał jej żadnych leków, ale strach był ogromny... Kesawe napisałaś bardzo mądre słowa, informacje, informacje i jeszcze raz wiedza o przeciwnik jakim jest PNN to podstawa. Oczywiście plus odpowiedni weterynarz. Ja bardzo długo ufałam weterynarzowi i do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że wcześniej nie zaczęłam przeszukiwać for i konsultować się z innymi weterynarzami. Ale nie da się już cofnąć czasu... Moja Rosa odeszła po 10 miesiącach walki o Nią, były gorsze i lepsze dni. Podjęcie tej decyzji i pozwolenie jej odejść było najgorszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała... I chociaż wiedziałam, że ten moment musi kiedys nadejść, bo nie ma cudownego lekarstwa to nie da się przygotować na ten moment. Bardzo za Nią wszyscy tęsknimy, ale teraz chociaż nie cierpi i mam nadzieję, że jeste w lepszym miejscu, miejscu bez bólu i codziennych kroplówek i wizyt u weterynarzy. Trzymajcie się dziewczyny :)
  4. Witajcie dziewczyny, dawno mnie tu nie było... Jakoś nie miałam siły wracać do tych bolesnych wspomnień i znowu to przeżywać... INA i JULKA- bardzo Wam współczuję, też miałam sunię z przewlekłą niewydolnością nerek, przeszłam przez najgorsze i niestety walkę przegrałam. Jedyne co Wam mogę poradzić to ABSOLUTNIE NIE FASZERUJCIE swoich pupili FUROSEMIDEM, który jest moczopędny i dodatkowo bardzo obciąża już i tak bardzo słabo pracujące nerki. Wiem, że każdy przypadek jest inny, ale w środowisku weterynarzy są dwie szkoły leczenia przewlekłej niewydolności nerek. Na początku trafiłam do weterynarza, który należał do grupy uważającej, że należy podawać leki moczopędne w niewydolności nerek. Później trafiłam do innych weterynarzy, w tym do specjalistki od chorób nerek i autorytetu w środowisku- dr Neski, która wprost powiedziała, że Furosemid nie tylko nie pomógł mojej Rosce, ale pogorszył jej stan obciążając nerki i zmuszając je do wytężonej pracy. Trzymam kciuki za wszystkie Wasze maluszki, życzę Wam wytrwałości i siły, bo PNN to choroba bardzo zdradliwa, jednego dnia jest super, a drugiego zapaść... Ucałujcie swoje skarby ode mnie i dawajcie znać, jak się czują! :) :* Podobnie jak Marta E z całego serca polecam dr Neskę. My trafilysmy do niej za późno, ale ma przeogromną wiedzę i niespotykane podejście do zwierząt.
  5. Marta E, moja druga suczka Kinia to sznaucer miniaturka :)
  6. Marta E, raczej nie, kupę robiła normalną. Mam tak samo jak Ty, te wspomnienia są tak bolesne, że odsuwam je jak najdalej, żeby zapamiętać ją z okresu sprzed choroby, kiedy była szczęśliwą kulką ciągle dokuczającą Naszemu drugiemu psiakowi.
  7. Marta E, niestety bardzo jej wypadały. Rosa też była grubaskiem, zawsze się z niej z mamą śmiałyśmy, bo była taką kuleczką. Ważyła ok 4 kg, a pod koniec już tylko niecałe 2 kg... Poza tym to Rosa zawsze miała bardzo ładną błyszczącą sierść, a z postępem choroby robiła jej się coraz bardziej matowa. Ostatniego dnia, kiedy stan był już krytyczny to na pyszczku miała łyse placki i dosłownie jakby spuchła. Spuchł jej języczek tak, że wystawał z pyszczka. Tego widoku nie zapomnę do końca życia... Będzie mnie to zawsze ,,prześladowało".
  8. Szamanka, tak mi przykro, bardzo Ci współczuję... Ale nie miej żadnych wyrzutów sumienia! Jestem pewna, że każda z Nas zrobiła wszystko co tylko było w Naszej mocy. Ja też nie mogę się z tym pogodzić, też się zadręczam, że mogłam zrobić więcej, chociaż walczyłam z całych sił, ale w niektórych kwestiach jesteśmy po prostu bezsilne... Nie myśl o tych kroplówkach, nie każda mocznica reaguje na kroplówki. Tak jak pisałyście, każdy przypadek jest inny. Jak czytałam posty, w których dziewczyny podawały wynik badań na poziomie 10 kreatyniny to myślałam, że przecież nie jest tak źle, bo Rosa ma około 5, ale to jest złudne, bo każdy organizm jest inny. Pestki Wari, tak jak pisała miał mocznik 500, a moja 300 i nie można było już nic zrobić. Mimo, że minęły dwa tygodnie od odejścia mojego maluszka to nie potrafię jeszcze spokojnie o tym mówić. Tak wiele łez mnie kosztowało, żeby założyć tutaj konto i podzielić się z Wami naszą historią. Bardzo się bałam, że będę pamiętała Rosę tylko z tych ostatnich dni choroby, kiedy z puszystej kulki zmieniła się w skórę i kostki, ale teraz wiem, że tak się nie stanie. Moja Rosa podobnie jak Wari Pestki bardzo schudła, chociaż miała apetyt i chętnie jadła, co napawało Nas nadzieją, że może jakoś się ułoży, że może pobędzie z Nami jeszcze kilka miesięcy. I mimo tego, że jadła ze smakiem to nadal chudła i pod koniec ważyła niecałe 2 kg. Dla Rosy jedynym ratunkiem mogła być hemodializa, bo już w ogóle nie reagowała na kroplówki. Ale było już za późno, bo jej stan od nocy ze środy na czwartek był agonalny. Poza tym, o ile przy ostrej niewydolności nerek hemodializy się sprawdzają, o tyle przy PNN ich skuteczność i celowość jej dyskusyjna. Nie było żadnej gwarancji, że byłaby jakakolwiek poprawa, a jeśli by była to tylko na chwilę... No i najważniejsze, Roska była po prostu za mała. Nasz weterynarz obdzwaniał lecznice, w których przeprowadzają dializy i dowiedziałyśmy się, że wskazane jest, aby pies ważył minimu 3-4 kg. Tak, jak Wy nie mogę się pogodzić z tym, że jej już nie ma, że dom jest bez Niej taki pusty... Może Nam jest trochę łatwiej się pogodzić ze stratą, o ile w ogóle można tak to określić, bo został Nam drugi psiak. To takie nienaturalne, że były we dwie, wszystko robiły razem, razem się bawiły, jadły i spały, a teraz jednej z nich zabrakło... Tak jak pisze Szamanka, PNN jest nieuleczalna i trzeba sobie z tego zdawać sprawę, jak złe są rokowania, ale... Zawsze mamy nadzieję, zawsze Nam się wydaje, że mój pies będzie wyjątkowy, że może akurat Nam się uda oszukać chorobę chociaż trochę dłużej niż wskazują na to statystki długości przeżycia. Mam nadzieję, że może ktoś przeczyta nasze posty i to sprawi, że zrobi swojemu pupilowi badania kontrolne. Kiedy nerki zaczynają dawać objawy to znaczy, że są uszkodzone w ok 75%. Wczesne wykrycie PNN daje możliwość szybkiego wdrożenia diety oraz leczenia i na pewno może przedłużyć życie naszemu czworonogowi, a nie kosztuje wiele. Także badajmy swoich przyjaciół tak, jak robimy badania kontrolne sobie! Pestko, życzę Ci z całego serca dużo zdrówka dla Twojego Bary'ego! Niech Wam się zdrowo chowa! :) Dawaj znać, jak się mały sprawuje :) A Wam dziewczyny życzę dużo siły i miłych wspomnień Waszych kochanych istotek... Diesell jesteście cudownymi ludźmi! Podziwiam Cię i trzymam za Was mocno kciuki!
  9. Marta E, też bardzo często wyrzucam sobie, że mogłam zrobić więcej albo inaczej... Wcześniej, w czasie choroby Rosy często zaglądałam na forum, ale dopiero teraz, kiedy opadły trochę emocje jestem w stanie napisać, jak było u nas. Moja Rosa była yorkiem, miała dopiero 6 lat. W sierpniu zeszłego roku nagle zaczęła się źle czuć, była apatyczna, nie chciała jeść, bardzo schudła i przede wszystkim ciągle się trzęsła. Po zrobieniu badań okazało się, że ma złe wyniki. Poziom moczniku wynosił ok 200, ale kreatynina była jeszcze w normie. Weterynarz zdiagnozował przewlekłą niewydolność nerek i twierdząc, że dieta to podstawa kazał przestawić ją na karmę Royal Renal i za ok 3 miesiące powtórzyć wyniki. Nie dostała wtedy żadnych leków. W listopadzie miała lepsze wyniki, mocznik spadł do 100 i weterynarz przypisał jej Furosemid, który miała brać przez miesiąc. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Furosemidum jeszcze bardziej wyniszcza nerki, bo zmusza je do pracy mając moczopędne działanie. Do marca tego roku czuła się dobrze, a potem znowu te same objawy. Zmieniłyśmy weterynarza, Rosa w końcu miała zrobione usg nerek, z którego wynikało, że nerki są małe, a jedna z nich ma zatartą strukturę. Wyniki były bardzo złe: Mocznik ok 200, a kreatynina prawie 5 oraz bardzo silny białkomocz. Weterynarz powiedział nam, że można go zbić jedynie kroplówkami i codziennie dwa razy dziennie jeździłyśmy z nią na kroplówki NaCl. Wtedy już wiedziałam co to znaczy i że PNN to wyrok... Od czasu jak dowiedziałam się o chorobie Rosy przeczytałam setki artykułów, dziesiątki forów i wiedziałam, że można jedynie walczyć o każdy dzień, który będzie z Nami, ale rokowania są złe i choroba jest śmiertelna. Po dwóch tygodniach kroplówek kreatynina spadła do 3, a mocznik do 130. Dostała Ipakitine oraz Enarenal. Niestety zaczęła jej się zbierać woda w brzuszku i została ściągnięta. 11 marca byłyśmy na wizycie u dr Neski w Warszawie, cudowna osoba, polecam ją każdemu, kto ma pupila chorego na nerki. Wizyta trwała ok godziny, Doktor dokładnie ją zbadała i dostała dużo leków, ale już wtedy miała bardzo złe wyniki, kreatynina- 5,1, mocznik- 214. Dodatkowo przez 10 dni jeździłyśmy z Rosą na kroplówki podskórne do weterynarza w naszym mieście, ponieważ nie jesteśmy z Warszawy. Dalsze leczenie miał prowadzić weterynarz od nas, oczywiście wszystko pod wytyczne i w kontakcie z dr Neską. Po wizycie u Pani Doktor zdawało Nam się, że wszystko będzie dobrze, bo Rosa wyglądała dużo lepiej, biegała i zachowywała się normalnie. W święta znowu zebrała jej się woda w brzuszku i zaczęła się gorzej czuć, we wtorek byłyśmy u weterynarza, miała ściągniętą wodę, dostała Furosemidum, żeby jej zeszła reszta wody z brzuszka i wieczorem miała atak mocznicy. Nie była w stanie utrzymać się na nogach, przewracała się. W środę miała zrobione badania: kreatynina- 5,5 i mocznik- 297. Od razu dostała kroplówki, ale nie było żadnej poprawy. W nocy była już w agonalnym stanie, nie chodziła i nie było z nią żadnego kontaktu. Cały czwartek leżała w szpitalu w lecznicy i niestety wieczorem musiałyśmy podjąć decyzję o uśpieniu, bo to już była agonia. Też wyrzucam sobie, że może gdybyśmy od razu w sierpniu tamtego roku poszły do innego weterynarza, może gdyby już wtedy dostała jakieś leki to byłoby inaczej i dzisiaj byłaby z Nami... Ale weterynarz wielokrotnie mówił Nam, jak nieprzewidywalną chorobą jest PNN, że jednego dnia pies jest wesoły i nie widać po nim choroby, a następnego dnia następuje załamanie...
  10. Piszę tutaj z nadzieją, że mimo tego, że mojej Rosie nie udało się już pomóc to może chociaż pomogę innemu czworonogowi. Mam do oddania leki dla nerkowców: Semintra (ponad połowa opakowania- na białkomocz), Lotensin, Acard i Alugastrin. Zostało mi też troszkę Ipakitine. Jeżeli komuś mogłabym pomóc to proszę o kontakt. Pestka i Izabella, łączę się z Wami w bólu, też straciliśmy naszego małego aniołka 31 marca... Tak się cieszyłam, bo jeszcze w Święta wydawało nam się, że jest duża poprawa, Rosa biegała, szczekała, bawiła się i mieliśmy nadzieję, że wychodzimy na prostą i nagle taki atak, że nie miała siły chodzić. Nie dało się już nic zrobić i musieliśmy skrócić jej cierpienie.
×
×
  • Create New...