Jump to content
Dogomania

aamidale

Members
  • Posts

    37
  • Joined

  • Last visited

Profile Information

  • Location
    Grudziądz

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

aamidale's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

6

Reputation

  1. Cześć. Mam problem z moim kundelkiem - jest ze mną już rok i jeden miesiąc. Przeszliśmy sporą i ciężką batalię z alergią, agresją i - na moją obserwację - depresją. Zwierzak odżył( jest po schronie), problemy sobie poznikały oczywiscie kosztem pracy i wyrzeczeń. Pojawił się za to inny problem, którego nie było na początku. Mianowicie - od kilku tygodni pies regularnie znaczy torby z kocim żwirkiem, postawione w specjalnym miejscu w kuchni. Miesiac temu, kiedy go nakryłam, torby zostały ze specjalnego miejsca usunięte. Dwa razy złapałam psa z uniesioną nogą, skrzyczałam. Pies skulony, karny - co z tego skoro za piec minut znow nalane. Proceder psiego znaczenia się jednak nie skończył nawet po karze i usunięciu worków. Jedno konkretne miejsce, w dodatku gumolit szorowany chlorem po kazdym wypadku - nic nie pomaga. Pies wychodzi często, na każdy sygnał od razu jest wyprowadzany. Czytałam tutaj, że środki odstraszajace nie dzialaja, w moim przypadku nie dziala tez chemiczne czyszczenie miejsc zasikanych. Nie ma tam juz teraz nic w co psi mocz moze wsiąkać. Czy to moze byc próba charakteru pomiędzy nim a kotką ? dodam ze moja kotka w tych jego sikach usiluje sie tarzac co juz w ogole doprowadza mnie do szaleństwa, nie dosc ze jest biala i wiadomo jak po tym wyglada to jeszcze rowniez zwierz po przejsciach wiec wiadomo jak ja wygladam po probach czyszczenia jej, robi mi z rąk wycinanki. Pierwsze pytanie to czy jest w ogole opcja oduczenia go tego, jeszcze raz dodam ze to ewidentne zaznaczanie bo niekiedy robi to po wejsciu do domu ze spaceru bezposrednio. Drugie pytanie - czy psi mocz moze zaszkodzic kotu? i do tego srodki czyszczace, płuczę ten chlor do stanu bezwonnego dla mnie ale czy ja wiem czy tam jakies zwiazki nie zostaja... Jeśli ktokolwiek ma jakiś pomysł to z wdzięcznością przyjmę. Może wpadnę na to pierwsza, wtedy też napiszę. Wiem że z psem wszystko się da jeśli się chce i pracuje, klucz to wiedzieć JAK, ale tu zwyczajnie skończyły mi się pomysły ;)
  2. Pies miał zajęcia cały dzień kiedy byłam w domu. Wychodził 3 razy dziennie, czasem kilka kilometrów czasem więcej. Teraz nie mogę powiedzieć żeby miał aż tyle ruchu ale problem jednak byl i wtedy kiedy bieganie było. Z posłuszeństwem jest super. Dopóki w grę nie wchodzi inny pies albo stresująca sytuacja. Ja wyłącznie u siebie widzę winę, jestem tego typu człowiekiem, natomiast i narzeczony i weterynarz mówią że robię wszystko ok, zwyczajnie nie działa. Na spacerach pies też podchodzi na wołanie, ale tylko kiedy jest spokoj dookoła. W innej sytuacji to jest trans i pustka w oczach i muszę nim trząść żeby doszedł do siebie. I czytałam na temat agresji i mijania psów, nic nie działa ani beniu beniu ani smaczek ani ściaganie smyczy, mogłabym zamienić się w wędzonego dorsza i wybebeszyć mu przed nosem a on i tak widzi psa i nic poza tym. Co do pytania na początku to jak widzi psa z odległości koło 4-5 metrów to już się wkurza, szczeka i ciągnie. Staram się nie dopuszczać do sytuacji gdzie wchodzi w interakcję z innymi psami no ale czasem to jest zwyczajnie niemożliwe. Robię co mogę, jednak jestem tylko człowiekiem, totalnym laikiem w dodatku. Cały czas szukam rozwiązań na te jego stany, to nie jest tak ze siedzę i się załamuję ale nie powiem, stresuję się nieco. Szlag mnie poza tym trafia bo masa burków biega bez smyczy i do nas podchodzi mimo ze huczę o zabraniu psa, a mam wrażenie że to zaognia problem. Jeszcze co do flexi - nie wiem, może jakieś "lipne" egzemplarze mam?! Wszyscy ufają tej firmie a ja zaczynam wierzyć że nawet smycz użytkuję źle :P Paranoi można dostać :D
  3. Skłaniam się ku temu - najpierw chcę zobaczyć jak mu posłuży kaganiec bo może przestanie być taki charakterny. Póki co jak ja jestem w domu to chodzi w miarę spokojnie, a przynajmniej ja go umiem uspokoic i ogarnąć ,gorzej jak jest z kimś innym.
  4. Poczytałam już trochę na ten temat, po prostu on ma futro takie fajne i czyste a mi się mieszańce kojarzyły zawsze z kołtunami, teraz wiem że ludzie zwyczajnie o psy nie dbają, albo nie czeszą ich tak często. Albo zęby - też mu nie wystają jak niektórym kundelkom, tylko dwa dolne miał trochę wykrzywione na początku ale odkąd mu podaję stixy do gryzienia to mam wrazenie jakby się wyprostowały ? nie wiem czy to w ogole mozliwe :P Mnie generalnie rasa jest obojętna jeśli chodzi o aspekty "szpanerskie", czasem po prostu ciężko mi dobrać akcesoria i chciałam mieć punkty zaczepienia. Dajmy na to kupiłam flexi dla jego przedzialu wagowego i przetrwała miesiąc (!), rozerwał ją po prostu na którymś spacerze bo chciał do wiewiórek i szarpał. Może nie są przystosowane do szelek te smycze, nie mam pojęcia. Teraz prowadzam go na taśmie dla 60 kg brytana i taśma też się przeciera, no nie kumam tego zwłaszcza że smycz najdroższa w sklepie :P Poza tym on ma spory problem z agresją w stosunku do innych psów i usiłuję znaleźć źródło problemu bo może to być przecież genetyka. To jest w sumie jedyny problem jaki mamy teraz, wszystko już udało mi się wyeliminować tylko ta agresja ciągle wraca i wraca. Próbowałam już chyba wszystkiego poza profesjonalnym szkoleniem które jest kosztowne ale chyba będę musiała się ugiąć. Ostatnio się wyrwał mojemu dziadkowi zeby skoczyć na innego psa, popłakałam się bo już myślałam że jest ok... On był w schronie, niby niedługo ale był mocno chory, może to ten schron się odbija a może właśnie to jego geny. Poza tym jednym problemem to jest świetnym psiakiem, dałam radę nawet nauczyć go że słowo "wystarczy" oznacza koniec pieszczot i zajęcie się sobą. Nie było to łatwe bo mała maruda z niego:)
  5. marussia no to dokladnie to samo co u nas bylo. Super ze juz częściowa zgoda, postęp zawsze jest dobry :)
  6. ja nie polecam ograniczania psu trawy. Szczególnie jak pies ma spory podszerstek który wylizuje w trakcie konserwacji futra, potem mu to zalega w brzuchu. Też się obawiałam o mojego psa że za dużo wpyla bo jadł dobre 10-15 źdźbeł per spacer. Po paru dniach perzowego embarga pies dostał wieczorem czkawki, w nocy opracował 15 cm firany z frędzli [jeszcze w takim miejscu ze nikt nie zauwazyl] po czym wydalił je doprowadzając mnie do stanu przedzawałowego. Cała rodzina poszła do parku i przewracała patykiem w psim guanie debatując czy to tasiemce czy glisty. Dopiero mój dziadek zauważył że to jest tkanina. Teraz pies dostaje codziennie trawę i czkawki mu zniknęły. Firany z domu też.
  7. Też mam 200 metrów do parku przy zieleni osiedlowej i nie widzę problemu w przeprowadzeniu psa bez posikiwania. Dajcie spokój, a przy ulicy jak się psa prowadzi? Traktuję po prostu teren przy oknach jako ulicę - nie chcę żeby wchodził, smycz jest na krótko ściągnięta, zmierzamy szybkim krokiem do parku gdzie można sikać, stawiać i ganiać wiewiórki. Jak żul przyjdzie na klatkę to też Ci się nie uśmiecha że sika, to teraz pomyśl że tym sąsiadom na parterze pewno też pachnie niezbyt przyjemnie jak pies leje pod oknem. Co do chamstwa to jedyne z czym się spotykam to notoryczne prowadzanie psów bez smyczy, zostawianie ich przed sklepem - bez smyczy czy też podchodzenie do psa "bo się chciały powąchać" kiedy ja zwiewam wyraźnie z moim spienionym kundlem bo wiem że będzie dym. Wtedy też nie przebieram w środkach i jestem niekiedy chamska - zwłaszcza do żuli - raz że mój pies plus jakikolwiek inny pies równa się wielka psia awantura i ja nie po to z nim pracuję żeby ktoś przyłaził i mi tego psa od nowa "psuł"; dwa że mam w rodzinie osobę z silnym lękiem przed psami, taka osoba może nawet wpaść pod samochód podczas "ucieczki". Także kiedy nie miałam psa wiele razy mnie irytowało, że młode siksy stoją ze swoimi psami pod oknami i pytlują, zamiast zabrać je do pięknego parku, który jest dosłownie "przez ulicę". Znam obie strony barykady. W idealnym świecie wszyscy by się dogadali, w tym świecie staraj się myśleć czy wydaje Ci się to fair. Co do usadzonych bezprawnie krzaków to i ja miałam takich domorosłych botaników, olewam to bo mi nie przeszkadza ale tez jak kot mi uciekł i się "zaplątał" w tym ogródku to ani pisneli więc pewno mam szczęscie do mało chamskich lokatorów.
  8. Cześć. Nie sądziłam, że można dodawać tego typu tematy na jakimkolwiek forum o psach, jednak zauważyłam tu podobne. Z wielką radością, bo psia genetyka bardzo mnie interesuje a niestety, bardzo mało się na niej znam i nie umiem w ten sposób patrzeć na mojego psa by oddzielić konkretne atrybuty [właściciel, który kochał za bardzo...] Oto mój pies. Mieszaniec. 10 kilo wiosna/lato, dodatkowy kilogram zima/jesień - wzór się powtarza od lutego. Około 30 cm na czterech łapach. Na tylnych łapach do ok pół metra wzwyż. Podniebienie czarne, ząb biały, twardy i mocny. Łapy potężne, pazury również, mocno przetykane wystającą sierścią typu podszerstek - łapy ma ogromne do swojej wagi i bardzo silne. Nie mam pojęcia czy to się przyda do zdefiniowania jakie rasy brały tu udział. Teraz zdjęcia. Niestety to są najwyraźniejsze jakie mam, pies nieznosi być fotografowany. Całkiem jak jego pani. Edit: widzę teraz podforum "genetyka". Przepraszam za zaśmiecanie ogólnego, nieuważna jestem albo i ślepa :)
  9. Pewnie że jest wart. W dobie Internetu to naprawdę żaden problem znaleźć furminator w promocji, ja swój oryginalny kupiłam za 70 zł na allegro. Grunt to patrzeć na zdjęcia, oryginał ma napis i logo. Ja bym się obawiała kupować podróbek, niektóre stopy metali są szkodliwe w połączeniu np z potem psim, nie mają atestów, wrażliwszym psom mogą "fundnąć" zapalenie skóry :(
  10. Riven a czy czesanie na mokro nie niszczy psiego włosa? Ludzki włos prosty też nie powinien być czesany na mokro, kręcone włosy się na mokro czesze bo one i tak są porowate... Ja nie podważam tego co piszesz, być może to jest inaczej z psim włosem, ale proszę Cię odpowiedz mi bo jestem bardzo ciekawa jak to jest :) Mój pies też nie lubi być czesany. Nie pomagają smaczki, psy ze schronu chyba po prostu tak mają. Z tym że ja mu śpiewam [:D] i wtedy się uspokaja, ale z tego co widzę tutaj to też ktoś odradzał więc pewnie to zależy od psa. Mus to mus, złap, uczesz, wypuść a najlepiej nie pokazuj że masz szczotkę i rób to jak najczęściej i krótko. Tyle wiem ze swojego doświadczenia.
  11. Kurczę, karmię mojego psa samą Animondą mieszaną z owsianką i to jest jedyna karma która "ogarnia" jego ciągłe biegunki. Dla wyjaśnienia mój pies ma biegunkę po wszystkim, od suchego Royala po kurczaka z ryżem. Wybieram puszki bez drobiu [po drobiu wiadomo, biegunka] i podmarki grancarno albo sensitiv. "Jedzie" na tej karmie od kwietnia, ma lśniącą sierść, masę energii i zero problemów żołądkowych, chyba że zdarzy mu się porwać jakiś kąsek ze stołu [niestety mimo problemów z trawieniem jest bardzo łakomy i kradnie, trzeba chować jedzenie bo po wyjściu z pokoju jest w stanie opracować miskę sosu w ciągu sekund, w zeszłym miesiącu zjadł mi frędzle z firan...] Załamujecie mnie normalnie :( teraz nie wiem, czy jak mu dogotuję warzywa to wystarczy w dalszym ciągu dieta oparta na puszkach? Bo ja nie widzę jego łykającego suche, on po wszystkim innym niz animonda robi śluzem...
  12. *Magda* świetne zwierzaki:D przesłodki piesek, kot jakie łatki na nosie ma! Moje dalej od siebie stronią, przy czym powstały już dwa małe konflikty na temat tego kto może wąchać zakupy [wg psa kot powinien mu ustąpić]. Jest to tylko warkot i straszenie, zresztą ja wszystkie potencjalne zagrożenia eliminuję od razu. Natomiast zauważyłam że pies kiedy go coś niepokoi i jest sam z kotem....przychodzi się do niego skarżyć. Siada przed kotką i piszczy :D Taka sytuacja zdarzyła się jak na razie trzy razy i nie mam pojęcia czy to próba komunikacji czy przypadek. Kotka natomiast mruga do niego bardzo często z tym że on chyba tego nie łapie. Ona dopiero teraz, po dwóch latach, z kimkolwiek nawiązuje kontakt wzrokowy z "puszczaniem oczka" więc to i tak sukces ogromny. Wcześniej miałam dwa koty i ta komunikacja była od razu silna, ta kotka jest zupełnie innym, zamkniętym na człowieka zwierzakiem. Może wcześniej czuła że nie musi się otwierać? Nie wiem na ile jest w tym zwierzęcego myślenia, ja mimo tego że się staram nie uosabiac zwierząt to jednak masę czasu i uwagi im poświęcam no i przez to mam czasem kłopot z rozdzieleniem przypadku od faktycznych prób komunikacji. Marussia, kiedyś wyczytałam tutaj ze na relacje między zwierzętami pomaga wyprowadzenie ich obu w obce dla nich miejsce. Muszę przyznać ze sama prowadzałam kota i psa na smyczy na działkę. Na zewnątrz były wobec siebie wręcz przychylne, była nawet sytuacja wspólnego ataku na przypadkowego pieska bez smyczy. W całej grozie sytuacji [całe szczescie właściciele przybyli w kosmicznym wręcz tępie] zauwazylam ze rozpraszajace, nowe otoczenie bardzo odciaga nasze zwierzaki od wzajemnej agresji. Jeśli masz samochód to polecam las, jakaś polana gdzie jest pełna widoczność i mało wysokich traw. Tylko rób to ostrożnie, wręcz obowiązkowo: niech każde będzie w szelkach i dobrej smyczy umożliwiającej pełną kontrolę nad zwierzęciem. To tyle z mojego doświadczenia. A no i uważaj na konflikty - jedzenie osobno, psie zabawki najlepiej też i miej oko na nie. Kot niech ma jedzenie i legowisko tak wysoko, jak to możliwe. I dużo miłości i zrozumienia - i dla siebie i dla zwierząt - to nigdy nie przeszkadza :)
  13. Moje identycznie sypiają czasem, przytulone tyłkami. Tylko że na "terytoriach wspólnych", legowisk nie dzielą. Najdalej jak doszło z legowiskami to sąsiadowanie :)
  14. Bardzo mnie cieszy to co piszecie - zwłaszcza w kwestii tolerancji. Psu totalnie kocie rządy nie przeszkadzają, jedyne co to bywa zazdrosny ale to przytrafia się rzadko ponieważ kotka jest raczej z tych mało uczuciowych. No chyba że w grę wchodzi szynka. Wet mnie straszył że będą cierpieć oboje przy sobie, nie chciało mi się wierzyć w to za bardzo i cieszę się że przygarnęłam Benia. U Was obojga pieski są duże, u mnie to średni kundelek więc respekt przed kotkiem nie wygląda aż tak zabawnie ale i tak istnieje. Dzięki bardzo za odpisanie i zainteresowanie tematem.
  15. Cześć wszystkim:) Jak pisałam w swoim pierwszym wątku, w lutym tr adoptowałam psa. Od dwóch lat w moim domu mieszka kotka, stwór nieufny i prawdopodobnie skrzywdzony - zwierzę również z adopcji, czyli przeszłość niejasna ale wypaczona tylna nóżka i strach przed ludzkimi dłońmi mówi raczej coś nieprzyjemnego. Zwierzaki mieszkają pod jednym dachem od pół roku. Obwąchują się czasami, jest jakiś progres w stosunku do lutego. Jednak nie bawią się razem, kotka czasem zaczepia psa i podnosi przy nim ogon; jednak kiedy coś jej się nie spodoba - pies dostaje bęcki, od syczenia po nawet cios łapą przez łeb kiedy żadne z "dorosłych" nie zdąży zareagować. Kot potrafi zrypać psa kiedy jest po prostu rozdrażniony, tj niechciana interakcja na polu kot plus ja = kot szuka psa i pies obrywa. Ja biorę kota na ręce = pies przybiega i wtyka jej nos w brzucho [nie krzywdzi, wącha], mimo że zwykle czuje respekt przed kotem. Pies nie reaguje kiedy kot zjada jego jedzenie [!], mimo że z początku bardzo bronił miski. Kot regularnie korzysta z psiej miski na wodę, mimo że ma swoją i w żaden sposób nie da się go tego oduczyć; pies oczywiście ma to w nosie. Zdarzyło się mu grzecznie czekać w kolejce i podejść po picie kiedy kotka skończy i odejdzie. Pytam speców od przyjaźni międzygatunkowych - czy jeśli po pół roku zwierzaki się tak zachowują, to jest jeszcze szansa na wspólną zabawę i duże zaufanie między nimi? Dla mnie to okres krótki, jednak gdzieś czytałam, że dwa miesiące to długo... Opisałam sytuacje ważne wg mnie, jeśli coś innego ma znaczenie to chętnie opiszę. Zaznaczam też że daję im swobodę w kontaktach i nie będę zrozpaczona jeśli się nie zaprzyjaźnią, to jest pytanie czysto teoretyczne i zadane z ciekawości :) Wiadomo, najważniejsze jest szczęście zwierza, nie właściciela :P
×
×
  • Create New...