Jump to content
Dogomania

asiorek

Members
  • Posts

    40
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Interests
    psy, psiaki, szczeniaki :-)

asiorek's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Dziękuję wszystkim, którzy byli chętni do pomocy. Nie omieszkam odwiedzić innego weta bo nie podoba mi się ten, który zabrał się za sunię. :mad: Nie zrobi zeskrobin bo to boli....nawet jeśli to nie stwierdzi kategorycznie nużycy. Błędne koło. Zastrzyki to podobno witaminy i coś przeciw świądowi. Jakby rzczywiście mniej się zwierzyca drapie. Mimo to rzeczywiście poszukam innego weta. Mam kilka namiarów i teraz tylko wybiorę najlepszego. Maluszki na pewno trafią w dobre ręce bo wiemy gdzie. W przeciwnym wypadku wolałabym zostawić je dla siebie. Bez względu na to, że dwie sunie już mam. Jedna sterylizowana, druga młoda mama. Byłaby trzecia plus piesek. Podwórko jest więc problem żaden. Jak się komuś odwidzi piesek to na pewno bardzo kochany zostanie u nas. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie porady.
  2. Słuchajcie darujmy sobie dyskusję o rozmnażaniu psów rasowych i nierasowych. Powiem krótko te nierasowe są i rozmnożone w tym przypadku były z upewnieniem się, że znajdą właścicieli. Niektórzy po prostu kochają kundelki. Sterylizacja na pewno będzie w październiku żeby nie było więcej miotów ( tych niechcianych róznież ) a przyszli właściciele będą uprzedzeni. Mam nadzieję, że nie będzie linczu na mnie za to co napisałam. Nie popieram rozmnażania bezsensownego i dręczenia suk dla kasy. Sama polecam sterylizację nierasowców jeśli właściciele nie chcą miotów ( tych niechcianych przede wszystkim ). Nawet nie pytajcie jak na mnie się patrzy. I na tym zakończę o nierasowcach. Co do nużycy. Zeskrobiny dopiero mają być wzięte i tu mnie zastrzeliliście całkowicie. Bo sunia już jest szpikowana zastrzykami przeciw świądowi. I teraz to już całkiem durnowata jestem. Bo w kojcu gdzie przebywa sunia jest coraz mniej sierści czyli może wyglądać na to, że to Boksiedwa ma rację. Żeby się nie okazało, że trafiłam na niedouka weta bo jak się okaże :mad: #geting angry. Najlepiej jakby wszystkie piesy były zdrowe i szczęśliwe.
  3. Nużyka stwierdzono po porodzie. Nigdy wczesniej nie było objawów więc nie było przeciwskazań do tego żeby urodziła. To nie jest rasowa sunia. Dziękuję za wszelkie porady, każda na wagę złota. W tej chwili maluchy są odstawione od mamy i karmione wtedy kiedy potrzebują. Chodzi o sunię i o to żeby jak najszybciej rozpocząć leczenie. Wygląda na to, ze maluchy też muszą rozpocząć terapię. Czy wygląda na to, ze sunia, która się urodziła nie powinna mieć potomstwa?? Trzeba uprzedzić przyszłych właścicieli o nużyku. A szczawiki są takie śliczne. I takie żarte :cool3: Jeszcze raz dziękuję za wszelkie porady.
  4. Witam, ja wiem, ze ten temat został przewałkowany wzdłuż i w szerz na forum, ja to wiem. Przeglądam wątki, posty itp, ale nie trafiłam na informacje jak pomóc karmiącej suce, u której nużycę stwierdzono. Leczyć nie można bo karmi młode a sunia cierpi strasznie. Czy można jej jakoś pomóc czy trzeba czekać aż zakonczy karmienie? Małe mają dopiero 2 tygodnie więc to jeszcze potrwa. I błagam nie odsyłajcie mnie na inne posty bo szukam i tam, ale zanim znajdę to mi serce pęknie jak będę patrzeć na biedną sunię. Z góry dziękuję bardzo mocno wszystkim chętnym do pomocy.
  5. [quote name='Kala_Gracja_Kiwi']Czy to nie rady są tu dawane?? Przepraszam, ale każdy życzy Ci dobrze, wszyscy cieszą się, że jakaś przybłęda ma dom i sprawia taką radość swoim właścicielom. Każdy wyraża swą aprobatę poprzez rady i zastrzeżenia. To z troski każdy przekazuje swoje zdanie. Przecież Ci gratulujemy, naprawdę się cieszymy. Napisz lepiej co z psem, je już, przywyczaił się do kojca? Gdzie Cię nierozumieliśmy? Przecieć dogomaniacy właśnie chcą Ci doradzić i pomóc, ale take pogratulować. Co w tym złego, że w topiku nie znajdują się tylko gratulacje i brawa, ale take rady?! :niewiem: :niewiem: :niewiem: PS. Oglądaliście film Cast Away? Tam Hanks po powrocie z wyspy też nie spał na łóżku. CHyba podobnie jest z psami i ich przyzwyczajeniami.[/quote] Nie chce mi się tłumaczyć kto mnie zrozumiał a kto nie. Wdzięczna jestem za wszelkie rady. Nic złego w tym, że w topicu są rady. Nie ciągnijmy tematu. Już napisałam, że nie wymagam ochów i achów. A co z psem? Śpi w kojcu, biega sobie po terenie kiedy tylko chce. A z jedzeniem to jest taka historia, ze wybiera sobie to co jej smakuje. jak dostanie np. ryż z mięskiem to raz wybierze ryż ( w ilościach minimalnych ) a następnym razem wybierze mięsko ( w ilościach również minimalnych ). Innym razem dostanie ryż a ogląda się za chrupkami. Obłęd ;) generalnie je bardzo mało. Na takiego psa powiedziałabym, ze wręcz za mało. Tam gdzie była do tej pory jadła wszystko co dostała. U rodziców je mało i tylko to co jej się chce zjeść. tego nie możemy pojąć. Przychodzi mi do głowy tylko jedno. Może wcześniej była tak wygłodzona, że jadła wszystko a teraz jak już trochę się odżywiła przebiera? Nie wiem doprawdy.
  6. [quote name='olgaj']Od kiedy pojawił sie moj kubek, problemy wcale nie zniknęły, ale łatwiej jest wracac do domu w którym jest on. Wtedy trzeba pomyslec o spacerze, o żarełku i już troche sie odrywam, a wieczorem jak zaczyna chrapać smacznie, uśmiechamy sie sami do siebie i tak cieplutko sie robi, że jestesmy razem.[/quote] I to jest najpiękniejsze w psach. Problemy nie znikaja, ale o ileż łatwiej je pokonać jak się ma takiego wiernego i bezwarunkowo kochającego towarzysza. O wielu problemach najnormalniej się zapomina bo myśli się o swoim małym ( czasem i dużym ) psinku. Ja przyznaję otwarcie i bez bicia, ze mój jamniczy wariat pomógł mi wyjść z bardzo trudnego dla mnie czasu. Tak, dokładnie tak. na własnej skórze odczułam dobroczynne działanie czworonożnych przyjaciół. I to samo widzę teraz u moich rodziców. Marazm życia codziennego "zakłócony" został przez psie serce. Teraz rodzice nie myślą co ich strzyka i gdzie :evil_lol: tylko myślą co zrobić żeby psina jadła i miała jak najlepiej.
  7. [quote name='olgaj']HALO!!! Jeszcze raz- temat postu brzmi " wielka radość" wkurza mnie to ze nie mozecie sie podzielić swoja radościa z pojawienia sie psa w domu czy juz z jego posiadania, tylko nadal dyskutujecie co lepsze, czy smierdzi czy nie a jak tak to który lepiej smierdzi- ten co wiatrem czy ten co czyms tam innym. Ludzie załużcie oddzielny temat np: jak żyja wasze psy. A tu jest miejsce na podzielenie sie radoscią, na gratulacje, na pochwalenie ze znależli nową miłość. A nie wyrazanie opinii na temat zycia w chałupie czy na podwórku!!!!! Jeszcze raz gratulacje dla autorki postu "wielka radość". Prześlij foteczki pieska i moze z rodzinka- niech wszyscy zobaczą co znaczy Wielka Radość.[/quote] Z cała pewnością jak tylko pojawią się fotki prześlę je. Mniemam jednak, że zrobię to na priva. :lol:
  8. [quote name='stupid-girl']A na dogo jest masa osob, ktore przygarnely psy i nie kazdy zaklada watek tylko po to zeby sie tym podzielic, a jesli juz to sa w PwP.[/quote] Wygląda na to, że powinnam przeprosić za założenie wątku ( w tym miejscu a nie gdzie indziej ) i za chęć podzielenia się własną radością ( i może i troskami ). Jedynie olgaj chwyciła o co mi chodziło i dziękuję jej za to. Nie wymagam ochów i achów, ale akurat ten pies jest wyjątkowy bo pojawił się w wyjątkowej chwili i wyjątkowo szybko wszyscy pokochaliśmy się nawzajem. Sądziłam, że gdzie jak gdzie, ale tu na dogo znajdę zrozumienie i zwyczajne "poklepanie po ramieniu". Jak widać chyba się pomyliłam. Niemniej z uwagą śledzę wszystkie Wasze wypowiedzi i obiecuję więcej nie zawaracać głów dogomaniaków swoimi psimi radościami i rozterkami.
  9. Jejku jak tak czytam to co piszecie to normalnie dochodzę do wniosku, ze jesteśmy z rodzicami jakimiś potworami. :crazyeye: Pies na podwórku nie znaczy pies zamknięty 24 h / dobę w kojcu, brudny i bez kontaktu z otoczeniem. To bzdura. Mogę iśc do rodziców, przytulić Korę i choć będę umorusana to jedynie dlatego, ze ma brudne łapki ( a to chyba każdy pies ma w zetknięciu z ziemią ) albo na przykład wytarzała się w liściach czy trawie ( co psy uwielbiają ). Sama mam w domu psa i wiem jak "pachnie" pies domowy a jak podwórzowy. Druga sprawa. Kora ma dostęp do werandy, na którą może wchodzić do woli. czy miłośc do psa musi oznaczać wpuszczanie go zaraz do własnego łóżka? Zdaje się, ze nie na tym rzecz polega. Pies nie musi spać w naszym łózku żeby czuł się kochanym członkiem rodziny. Czasem mam wrażenie, że miłośc do zwierząt odbiera ludziom logiczne myślenie a zwierzętom ich naturalny instynkt. Mój jamnik jest rozbestwiony jak dziadowski bicz. Śpi ze mną w łóżku, poleguje gdzie chce, ale spróbujcie go wypuścić na dwór gdzie może się wyszaleć. Siłą do domu nie zaciągniesz dopóki on nie ma na to ochoty. To my ludzie własną miłością krzywdzimy zwierzeta rozpieszczając je nieraz do granic zdrowego rozsądku. Czy zaraz ktoś kto kocha psy a nie chce ich trzymać w domu z takich czy innych powodów, zapewniając im na zewnątrz jak najlepsze warunki jest potworem? A może właśnie taki człowiek ma więcej oleju w głowie i kocha psa mądrą miłością? Szczerze wyznam, że wolę psa podwórkowego, dobrze utrzymanego i zdrowego na umyśle anizeli psa blokowego, dobrze utrzymanego ale skrzywionego złą miłością człowieka. Pies podwórzowy wcale nie oznacza li tylko alarmu karmionego resztkami ze stołu, zamkniętego w kojcu. Można pogodzić miłośc do psa z naszymi własnymi potrzebami nie krzywdząc psa i kochając go - miłością mądrą. Czyż nie prawda? Nie wiem czy dość zrozumiale wyraziłam swoje zdanie. mam nadzieję, ze tak. Natłok tego co chciałabym przekazać odbiera mi nieraz możliwośc właściwego wysłowienia się i stwarzam chaos. :oops: Ci co będą chcieli to zrozumieją o co mi chodzi.
  10. No to po kolei :p Fotek suni jeszcze nie mam, ale jak tylko będę miała na pewno zamieszczę je na dogomanii. Sunia jest bardzo kochana od pierwszych chwil i zapewniam, że ma ciepłą budę, dobre szamanko i towarzystwo zawsze kiedy rodzice są w domu. Jeżeli coś sprawia, że mieszka w kojcu to - 1. rodzice nie chcą psa w mieszkaniu, kochają psy i zapewniają im naprawdę dobre warunki - tu zgadzam się z zaba14, a jak jest naprawdę zimno to wiem, że psy rodziców śpią w domu, albo na werandzie, albo przy ciepłym piecu w piwnicy. Żaden nie narzekał jak do tej pory :cool3: ( notabene już wiem, ze przy pierwszym ataku tej zimy sunia również spała w cieplutkim miejscu ); 2. niestety z łatwością pokonuje siatki i mogłaby po prostu uciec ( mały-duży uciekinier :evil_lol: ), Sunia nadal popiskuje a do tego je jak ptaszek :shake: Mama wychodzi ze skóry, gotuje najlepsze kąski ( wiemy, że jadła np. kaszę, ryż itp ) a Korcia jedyne co wybiera to chrupki ( karmę ) i to też w ilościach minimalnych. Dużo natomiast pije. To niejedzenie nas trochę niepokoi. Fakt, jest dopiero trzecią dobę u rodziców więc moze to być również stres, ale mimo wszystko mama się niepokoi ( ja też ). Szukali poprzedniego właściciela ludzie, do których sunia się przybłąkała. Niestety nikt się nie zgłosił. Wygląda na to, ze albo komuś uciekła ( jako natura wędrowna ), albo ktoś ją wyrzucił ( choć tak pięknego psa mało kto się pozbywa ). Poza tym po zachowaniu można przypuszczać, że była w mieszkaniu ( chociaż do domu niechętnie wchodzi ). Zapewniam, że Kora ma bardzo dobre warunki i na pewno nie dzieje jej się krzywda ( już ja tego pilnuję :cool3: ). Żeby jeszcze tylko zaczęła jeść :shake:
  11. Muszę się z Wami podzielić ogromną radością jaka spotkała nas w niedzielę. Po śmierci Azy rodzice długo nie mogli zdecydować się na kolejnego towarzysza. Ale los bywa przewrotny. Do mojej koleżanki przybłkąła się sunia. Owczarzyca niemiecka ( piszę pieszczotliwie ), dla której rozpoczęły się poszukiwania nowego domu. I znalazła dom u moich rodziców. jest po protu przepiękna. Wygląda na ok. roczną. Wariatka z niej niesamowita, ale tyle radości wnosi w życie moich rodziców ( a przy okazji w nasze również ), ze sama nie mogę ich poznać. Tata zakochał się w niej beznadziejnie a mama ma usmiech od ucha do ucha. Mamy tylko jeden problem. Sunia strasznie popiskuje jak zostaje sama w kojcu ( rodzice mają własny dom i sunia jest na zewnątrz ). Prawdopodobnie to tęsknota, stres. Niemniej jednak jak tylko wokół niej są ludzie jest po prostu wulkanem energii. Po raz kolejny sprawdza się, ze pies potrafi wnieść w nasze codzienne zycie radość, miłość i całą gamę pozytywnych emocji. Musiałam się tym z Wami podzielić bo sama namówiłam rodziców żeby przygarnęli sunię i stoczyam ciężki bój z tatą żeby go przekonać, ze warto. Sunia wabi się Kora ( na to imię reagowała kiedy ją przywiźliśmy do nowego domu ).
  12. Jak był przeziębiony to siusiał, ale na płytki w kuchni ( łatwiej zetrzeć ). A dywan już "pachnie" jego siuśkami mimo, że był prany w tych miejscach gdzie posikiwał sobie. Dzisiaj znowu się zlał. Pozostaje mi chyba albo zwinąc dywan i mieszkać jak w oborze :-) albo wyprac cały i kupić to urządzonko co proponuje Super Gosia.
  13. Super Gosiu - coś w tym jest bo jak obserwuję mojego psa to ten też jest bardziej zżyty ze mną. patrzy we mnie jak w obrazek, do mnie się przytula. mnie patrzy ufnie w oczy i w ogóle to mam wrażenie, że on wie, że ja go najbardziej rozumiem. Być może rzeczywiście to co się dzieje to nmaprawdę podłoże czysto psychiczne. Zaczynam powaznie myśleć nad tym co polecasz. dzisiaj znowu narobił na dywan. Odkryła to oczywiście córka, która wraca pierwsza do domu. Dywan śmierdzi i na pewno jest do prania a metody żadnej jak narazie. Dlatego prawqdopodobnie skuszę się na to co polecasz. Pozdrawiam
  14. Może powinnam wybrać się do weta, ale mam przypuszczenia po tym co tu czytam, że pies ma jakieś problemy natury psychicznej. Nie siusia w domu kiedy są wszyscy domownicy. Na spacery chodzi co 4 godziny ( wyprowadzany jest od 3 do 4 razy dziennie ) więc chyba nie są to za duże przerwy między spacerami ( załatwia się do końca bo dośc długo spaceruje ). Czy były ostatnio jakieś zmiany w jego życiu? Można tak powiedzieć. Najpierw w sierpniu był dwa tygodnie u moich rodziców gdzie rozwalił im z tęsknoty chatę. Później wrócił do własnego domu. A nastepnie po dość długiej nieobecności wrócił jego właściciel ( czyli mój mąż ). Tyle, że mąż wrócił półtora miesiąca temu a sikać zaczął dopiero teraz. Można przypuszczać, że pies boi się zostać sam bo być może nie ma pewności czy wrócimy ( to po tym jak był u moich rodziców ). Mąż po powrocie jeszcze jakiś czas był cały czas w domu dopóki nie poszedł do pracy. Wiem też od sąsiadów, że mały bardzo płacze jak wychodzimy i potrafi skomleć jakiś czas. Ale po tak długim czasie dopiero bałby się być sam? Totalnie nie wiem. Mój jamniczek to on. SuperGosia - to co polecasz to całkiem fajna rzecz. Jesli wszelkie metody zawiodą pomyślę o zakupie.
  15. T%otalnie nie wiem co mam zrobić. Mój 5 letni jamnik zaczął sikać mi na dywan. Jak zostaje sam w domu zasikuje mi cały dywan. Nie pomaga karcenie, nie pomaga jic. Może znacie jakiś sposób żeby go tego skutecznie oduczyć. Pięć lat nie sikał i nagle zaczął. Przeziębiony nie jest bo w innych okolicznościach nie sika. Gdyby był przeziębiony siusialby sobie do łózeczka tak jak to już bywało. Jestem już bezsilna i nie wiem co robić. Z góry dziekuję za wszelkie podpowiedzi.
×
×
  • Create New...