Jump to content
Dogomania

kasiqa

Members
  • Posts

    19
  • Joined

  • Last visited

About kasiqa

  • Birthday 03/27/1987

Converted

  • Location
    Katowice

kasiqa's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

11

Reputation

  1. dwbem, dziękuję za wypowiedź. Cieszę się, że moje problemy Cię nie dotyczą. Może napisz jak Twoim zdaniem mogę pracować z Buddą, żeby wyeliminować te zachowanie, skoro masz tak ułożone psy?
  2. Dziękuję za drugą część wypowiedzi. Pierwsza jest tym, co powoduje, że fora zwyczajnie odpychają od pisania i szukania porady. Nie ma w niej konstruktywnych propozycji jak rozwiązać problem a wyłącznie osąd i krytyka. Taki był cel?pracuję z psem na tyle na ile mogę i potrafię. Nie twierdzę, że jest idealny, bo mam świadomość, że to jest złe zachowanie i trzeba je zmienić. Nie prosiłam, żeby prawić mi wykłady o tym, jak w innych krajach traktuje się te psy bo jestem tu gdzie jestem i nie wiem w jaki sposób ta wypowiedź miałaby pomóc. Z całą pewnością. Jest to jedyny pies, który ma taką moc sprawczą, że zrazi innych ludzi co całej reszty zwierząt. Wybacz, ale to jakiś absurd. Jak już, to zrażą się do MOJEGO psa a nie do innych, które wesoło merdają ogonami i lecą się łasić. Zawsze mnie to zastanawia, dlaczego na forach ludzie osądzają, podsumowują, umoralniają a nie skupiają się na pomocy drugiej osobie, skoro stwierdzają tak poważne problemy i niedociągnięcia?Mają wiedzę, doświadczenie, ale wolą kogoś potraktować hejtem niż podzielić się dobrą radą. Dużo więcej dałaby mi ta wypowiedź, gdyby zawierała rozwinięcie tej drugiej części zamiast ostrych słów, które mi w niczym nie pomogą. Nie chcę wdawać się w niepotrzebne pyskówki, bo nie o to chodzi. Liczyłam na poradę, takową dostałam. Szkoda, że okraszoną tyloma osądami. Pozdrawiam.
  3. Mam dokładnie ten sam problem. Budda oszczekuje ludzi będąc spuszczonym ze smyczy. Leci do każdego (kiedyś byli to tylko mężczyźni i grube kobiety), wystarczy, że pojawi się w zasięgu jego wzroku (około 8-10m) i pies leci żeby go oszczekać. Jest najeżony, szczeka serią przez około minutę, po czym wraca. Oczywiście nie daje się złapać, nie reaguje na przywołanie dopóki nie zrobi "swojego". Do tej samej osoby potrafi wrócić po chwili. Na spacerach, kiedy nie ma w otoczeniu nas obcych, jest usłuchany, przychodzi najczęściej po jednym przywołaniu (chyba, że najdzie coś, czego nie wolno jeść, wtedy ucieka w siną dal :P), potrafi się skupić nawet przy innych niestabilnych psach. Skupia się na mnie, patrzy w oczy, wykonuje komendy, zwłaszcza, kiedy jest nagroda w postaci smaczka. Kiedy ktoś idzie z psem, to skupia się bardziej na poznaniu czworonoga niż na właścicielu, chociaż okazuje lęk, kiedy ten chce go pogłaskać. Ale nie szczeka. Po prostu podchodzi bardzo ostrożnie, z ogonem podkulonym, ale po chwili zwąchania ręki (jeśli się do niego kucnie), daje już buziaki. W domu mamy ustalone zasady (karmienie o stałych porach, na komendę, nie podjadamy przy stole, nie śpimy w łóżku, na kanapę wchodzi się za pozwoleniem itd), ćwiczymy różne komendy. Mam wrażenie, że jego zachowanie się pogorszyło w ciągu ostatniego roku (od przeprowadzki). Budda jest adopciakiem. Był bity, głodzony, co spowodowało w nim mnóstwo lęków. Jak go wzięliśmy (miał 9 m-cy), bał się WSZYSTKIEGO. Dźwięków, mebli, ludzi, zwierząt...Ciężką pracą udało się go wyprowadzić z tych strachów, co pomogło mu się otworzyć na nas i na świat. Został nam problem z obcymi. Obecnie ma 3 lata. W te wakacje pojawił się też podobny problem wobec dzieci...Dowiedziałam się od byłem opiekunki, że w poprzedniej rodzinie był męczony przez dzieci. Ale krótko po adopcji wydawało się, że je lubi. Mieszkaliśmy wtedy na osiedlu, gdzie pod blokiem mieliśmy całą masę dzieciaków. Zawsze leciały do niego się witać a on merdał ogonem i lizał je po rękach. Po przeprowadzce na nowe osiedle to się bardzo zmieniło. Nie lubi zwłaszcza dzieci w wieku 3-5 lat. Takie starsze 8-10 toleruje, ale jest niespokojny. Musimy się pilnować, żeby żadne dziecko nas nie zaskoczyło, bo Budda szczerzy zęby i rzuca się w jego stronę (ma je akurat na wysokości pyska, bo sięga do kolana). Mieliśmy wizytę behawiorystki. O dziwo, podczas spaceru, pies nie pokazał niemal nic. Dało mi to do myślenia...Moje nastawienie odgrywa tu dużą rolę. Nie mniej jednak, stwierdziła, że Budda jest mało pewny siebie i trzeba nad tym pracować. Poleciła nam tropienie. Rzeczywiście, w trakcie tropienia Budda może się wykazać. Idzie mu świetnie, ale teraz nie mamy możliwości ćwiczyć, więc szukam alternatywy. Poprzedniczka nie dostała jednoznacznej odpowiedzi, co można z psem wykonywać, żeby nabrał pewności siebie, więc liczę, że tym razem ktoś nam podpowie :) może macie jakieś sugestie co jeszcze może nam pomóc?Na wiosnę chcę zacząć zabierać Buddę w bardziej "zaludnione" miejsca, żeby oswoił się z widokiem i towarzystwem obcych. Tu, gdzie mieszkamy, jest mało ludzi. Na spacery chodzimy na polany w okół osiedla, widok człowieka to tu rzeczywiście rzadkość. Musiał się odzwyczaić od ich obecności. Obserwuję otoczenie, żeby zobaczyć ewentualne osoby zanim on to zrobi i zareagować, czyli zapiąć go na smycz. Tylko wiem, że wtedy ja jestem spięta a on to czuje. Nauczył się ignorować ludzi na smyczy, ale bardzo chce ich wąchać kiedy przechodzą. Jak się do mnie odezwą, albo idą bezpośrednio moją stronę, to potrafi zaszczekać. Jestem nastawiona na pracę z nim i chętnie przyjmę wszelkie sugestie :) Z góry dziękuję.
  4. Rodzinie to nie ma się co narażać, zwłaszcza w kwestii karmienia ;) Dzięki za pomoc xxxjaxxx! :)
  5. W piątek byliśmy u innego weta, tym razem w Zabrzu. Obejrzał pysk i przepisał nam dwa leki: Beforex do przemywania i clorexyderm do smarowania 2x dziennie. Wygląda to ciut lepiej. Jakby mniej chce się drapać, chociaż ma momenty, że "sunie" pyskiem po podłodze...robi taki ślizg i się kładzie :-? łapami mniej już tam majstruje. Wet mówił, że obstawia bakterie a nie grzyba, ale mam się odezwać w piątek i jak coś, to jedziemy znowu. Podczas przemywania zostaje mi na waciku zaschnięta krew, Budda pozwala sobie na wszelkie zabiegi, co zdecydowanie ułatwia leczenie. Na co powinnam jeszcze zwrócić uwagę? [URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/126100-xxxjaxxx"][B]xxxjaxxx[/B][/URL] - napisałam na priv
  6. Wet, którego mogę polecić z czystym sumieniem to Pan Jacek Sobków z Zabrza. Ma swój gabinet niedaleko Kauflandu. Leczyłam u niego moje dwa króle i już wtedy zrobił na mnie rewelacyjne wrażenie. Bardzo skrupulatny, ma dużą wiedzę i wszystko jasno tłumaczy. Nie lekceważy żadnego z objawów, które się mu przytoczy. Odratował mi królicę, która po sterylce miała problemy z układem moczowym. Byłam u niego niedawno z Buddą z podowu ranek na faflonach. Wet, którego mam na Rolnej w Katowicach zlekceważył objawy i uznał, że antybiotyki dawane po kastracji powinny pomóc. A pies się męczył, bo próbował cały czas drapać się po pysku. Pan Jacek obejrzał Buddę, dał nam maść do smarowania i płyn do przemywania. Zbadał też serducho, bo poprzedni wet wyłapał "arytmię". Okazało się, że wszystko jest w porządku. Nie ukrywam, że jego usługi nie należą do super tanich - za wizytę z obejrzeniem fafli, wyciskaniem gruczołów okołoodbytowych, nasłuchaniem serca i dwoma strzykawami leków do domu zapłaciłam 80 zł - ale uważam, że warto zapłacić za zdrowie zwierzaka i swój własny spokój ducha. Po wizycie u niego nigdy nie mam "niedosytu", że czegoś nie wiem lub mi nie wyjaśnił. Bardzo, bardzo polecam :)
  7. Drodzy, mojemu Buddzie najwyraźniej rozłazi się szew po kastracji. Nie wygląda to za dobrze...Chciałabym jechać albo na Ordona albo na Giszowiec, bo to jedyne miejsca, które przyjmą mnie dzisiaj oprócz Brynowa. Którą bardziej polecacie?Ja nie mam doświadczenia niestety z żadną z nich. Jedynie na Brynowskiej byłam, ale to tak jak większość - zdecydowanie odradzam i sama już tam nie wrócę.
  8. Mam wrażenie, że trafiłam na kiepskiego weta...kazał czekać i obserwować. A Budda już 2h piszczy i próbuje się tam drapać. Jutro idziemy na kontrolę, postaram się wywalczyć dla niego cokolwiek.
  9. Drodzy, mój Budda najwyraźniej ma problem z okolicą fafli. Aktualnie jest po kastracji i lata w kołnierzu to też zauważyłam, że coś jest nie tak. Pierwszą rzeczą jaką robi, kiedy tylko ściągam mu tą tubę jest drapanie się po po faflonach. Wcześniej już widziałam, że miewał tam ranki, strupki, ale on każdego dnia lata z psami na wybiegu i często w zabawie łapią się za tamte okolice, myślałam, że to może w zabawie któryś mocniej szarpnął...Teraz widzę, że po obu stronach pyska, w tym samym miejscu tj. mniej więcej jak kły stykają się z faflonem, ma takie dwie różowe gródki. Coś jakby po ugryzieniu komara i nie ma tam sierści. Wet to dziś widział, ale mówi, że będziemy obserwować. Budda itak dostaje antybiotyk po kastracji, to ponoć powinien pomóc. Ale jakoś nie mam przekonania...nie zbadał tego, nie było wymazu, nic. Wszystko na zasadzie oględzin. A pies się męczy, bo próbuje się po tym pysku drapać...nie mogę tego znieść, bo wyobrażam sobie jak musi go to swędzieć. Macie jakieś pomysły co to może być?I najważniejsze, czy są domowe sposoby na uśmierzenie tego świądu?czym mogę mu to smarować?
  10. [quote name='LadyS']Pomijajac wszystko - klatka nie zdała egzaminu, bo była źle wprowadzona. A raczej - wcale nie wprowadzona ;) [/QUOTE] Klatka stała od początku przybycia psa do domu otwarta, wsadzane był do niej zabawki, smaki. Budda przechodził koło niej, ale zwyczajnie nie chciał do niej wchodzić. Dużo czasu poświęcałam na próby oswojenia go z nią. Jak inaczej wprowadzić klatkę?Staraliśmy się kojarzyć ją z pozytywnymi bodźcami, ale wydawane przez nią dźwięki były jednak silniejsze. Gdzie w takim razie popełniliśmy błąd?
  11. U nas klatka nie zdała egzaminu...Budda bał się do niej wejść a wsadzanie go tam na siłę dało by odwrotny skutek. Próbowałam karmić go w klatce przez kilka dni, pies walczył ze strachem, ale finalnie nigdy się do niej nie przekonał. Wystarczyło, że zahaczył obrożą o pręty, pojawił się BRZĘĘĘĘĘĘĘK i pies spierdzielał...Odpuściliśmy. Klatka wróciła do sklepu a pies pierwszy raz został sam bez żadnego zabezpieczenia. Nic się nie stało, ale fakt, że porządny spacer przed wyjściem i jakieś "gryzaki" (w naszym przypadku kości z wapnem lub te z bawolej skóry) minimalizują ryzyko strat. Z resztą, jeśli dla psa to jest nowa sytuacja, to płacz jest chyba normalny. Budda na początku trochę skomlał a teraz kompletnie nie robi na nim wrażenia, że zostaje sam :)
  12. Wydaje mi się, że ograniczenie jedzenia w obawie przed "niespodzianką" to nie najlepsze wyjście. Piesek jest młody, powinien dostawać stosowną ilość jedzenia, w końcu rośnie i potrzebuj budulca. Jak psiak się oswoi z nowym otoczeniem to spróbuj zacząć naukę czystości. Jak sam załatwi się na dworze, to go oczywiście chwal. Ale wydaje mi się, że nie masz się co łudzić, że unikniesz załatwiania się w domu, zwłaszcza na samym początku. To jeszcze mały piesek, nie utrzyma swoich potrzeb kilku godzin. Znajomi mają 4 miesięcznego szwajcara i wychodzą z nim co 3/4h za potrzebą. Takie uroki szczeniaków :) Co do nauki zostawania samemu, to mogę podać na swoim przykładzie jak nauczyliśmy tego Buddę. Adoptowaliśmy go akurat w majówkę, więc mieliśmy z lubym czas, żeby go oswoić i uczyć. Po 1 dniu zaczęliśmy od zamykania się w salonie na kilka, kilkanaście minut. Pies wiedział gdzie jesteśmy a my robiliśmy to kiedy był spokojny, ale czujny. Kiedy drzwi się otwierały był radość, głaski i pochwały. Po 2 dniach było pierwsze prawdziwe wyjście z domu. Na kilka minut. Powrót, głaski i znowu wyjście. Nauczyliśmy psa komendy "zostań" i z tego korzystaliśmy najczęściej. Czas wyjścia podczas majówki wydłużyliśmy maksymalnie do 3h. Pies nic nie zniszczył, nie zawyrabiał, był spokój. Teraz zostaje sam na czas naszej pracy czyli jakieś 10h i wciąż jest dobrze :) czasem nadgryzie wycieraczkę albo przesunie legowisko, ale to pikuś :) nadmienię jeszcze, że pies jest nauczony w domu spokojnego spędzania czasu bez zaczepek ludzi tzn. nigdy nie poświęcaliśmy psu 100% wolnego czasu, nawet na samym początku. Wydaje mi się, że to też ułatwiło całą sprawę.
  13. Również mam psiaka niuchającego, ale póki co nie jest to tak dominujące jak przywitanie się z każdym psem na horyzoncie :) zabawny jest jednak sposób, w jaki Budda to robi bo jak tylko zbliżamy się do psiaka to zaczyna człapać jak skradający się lew, niezależnie od tego, że widać go jak na widelcu ;) zapachy absorbują go jednak jeśli źródłem jest żarcie. Co do aktywności to zgadzam się z poprzednikami, średni pies to mnóstwo, mnóstwo energii. I rzeczywiście, kiedy pies ma możliwość wybiegania, pracy czy zabawy w sposób aktywny i męczący, zmienia się w spokojnego i usłuchanego. Wcale się nie dziwię, jeśli jego potrzeba ruchu nie jest zaspokojona to trudno, żeby grzecznie szedł na spacerach czy po spuszczeniu ze smyczy dreptał blisko właściciela. Mój Budda jak nie ma towarzystwa do sprintu to praktycznie sam zaczyna biec i widać, że jest mu to zwyczajnie potrzebne :)
×
×
  • Create New...