Jump to content
Dogomania

Melka

Members
  • Posts

    522
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

1787 profile views

Melka's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

13

Reputation

  1. Wow, ale zazdroszczę przygody! Niestety mojego M. nigdy nie namówię na taką wyprawę :( Choć ze mnie i zmarzlak i domator, raz od wielkiego święta chętnie bym tak zaszalała. Super zdjęcie, z taką obstawą nie ma się czego bać, nawet nocą w środku lasu :) Przydupas mówisz... Nie uwierzysz, ale czasem tak samo mówię na Hero ;) Liczi może podejść i ukraść Hero coś sprzed nosa, a Hero zawsze grzecznie stoi pół metra za jedzącym kurduplem i jak ten skończy, zawsze łaskawie pozwala mu wylizać miskę po sobie :D A to rarytas, bo Liczi jest na mokrej. Arthrofos też jemy :) Po zerwaniu więzadła, które jednak okazało się nie być zerwanym więzadłem.. wypiliśmy 2 lub 3 flaszeczki Arthromaxu - ma trochę "bogatszy" skład.
  2. On wygląda na takiego słodziaka, że w życiu nie powiedziałabym, że tak nieufny do obcych. Normalnie bym go zjadła :))) Dyzio marzyciel z niego. Masza w śniegu też pewnie w swoim żywiole. Kaganiec macie taki jak my - to rozmiar 6? Jaki suplement mu podajesz na stawy? Do wystaw mam podobne podejście jak Wy. U nas i tak już ewentualna "kariera" ;) przekreślona skalpelem weta.
  3. On właśnie nie jest wysoki, usilnie próbuję go zmierzyć, co graniczy z cudem, ale na pewno nie ma więcej niż 63-64 cm. Wolę jednak, żeby był delikatniejszy z obawy o stawy. I tak też radził nam weterynarz, twierdzi, że teraz ma fajną sylwetkę, choć jest faktycznie delikatnej budowy jak na rottka. Żeber nie widać ani nawet nie czuć, a uda to same mięśnie. Teraz zmieniłam mu karmę, więc też może sporo się zmienić. Mięsa nie powinnam mu niestety dodatkowo dawać ze względu na bardzo przekroczony fosfor (ponad 15 przy normie do 6,3). Fakt, że ojciec jest dość konkretny - 57 kg i 65 cm (Emar Ciapunia Na - tutaj jego fotki), ale matka już drobniejsza (klik ). A jak zareagowała ta kobieta w autobusie? Przykra historia, ale faktycznie sama się o to prosiła. Skoro tak lubi psy, to powinna widzieć, jakie sygnały wysyła, a skoro dodatkowo nie mógł się wycofać, to poradził sobie tak jak umiał.. My dziś np. byliśmy w sklepie zoologicznym, na początku przywitał się z suczką sprzedawcy - buldożką, która zakłapała ostro na niego zębami, a potem ochoczo zabrał się za lizanie właścicieli sklepu. Wydaje mi się, że on w ten sposób mówi: "trochę się ciebie boję, zobacz jaki jestem super, nie mam złych intencji". O ile ktoś nachalnie nie chce go głaskać (wtedy się wycofuje dając jednego "liza" i dwa kroki w tył), tylko nadstawia dyskretnie ręce do obwąchania. Potem dał sobie spokojnie przymierzyć sprzedawczyni kaganiec, która potem stwierdziła "a ta pani, która kupowała karmę tak się go bała, a ja mówiłam, że nawet nasza Frania chciała go ugryźć, a on zero reakcji, ależ to pozytywny psiak! to musi być strasznie frustrujące, że wszyscy tak się go boją". W końcu kupiliśmy Baskrevilla i na razie zaprzyjaźniamy się z nim w domu. Wy jaki macie? Poproszę przy okazji o zdjęcie Hiro w kagańcu :) Nad psami na ulicy nadal pracujemy, ma podobnie jak Hiro, choć z tego co piszesz, jesteśmy bardziej w tyle w nauce, bo ja bez kantarka w takiej sytuacji jeszcze nie poradziłabym sobie, tak strasznie chce do psa podejść... W najbliższym sąsiedztwie mamy sukę, którą Hero uwielbia, piszczy jak przechodzimy, ale to opanowuję. Tak samo na widok tego małego kumpla z ostatnich fotek - też wie, że nie odpuszczę. Od małego też uczyłam, że ujadające psy na posesjach należy ignorować, bo wiesz jak jest na wsi - gdzie nie chciałabym się z nim ruszyć, musimy przejść między domami. I to udało nam się świetnie opanować, ale oczywiście nie tak, że idziemy na full luźnej smyczy, muszę go skupić i widzę, że tak jest mu zdecydowanie łatwiej. Musi po prostu wtedy mieć coś zadane - choćby zwykłe przejście przy nodze i patrzenie mi w oczy. Jak mijamy, chwalę, czasem daję smaka i widzę, że pęka z dumy :D TŻ natomiast hulaj dusza, Heruś na luźnej smyczy, jedno wielkie szaleństwo, ten się na niego denerwuje. A potem wielki żal, że jego pies nie słucha. Już w pierwszym poście chciałam napisać - Hiro ma fantastyczne umaszczenie łap. A jak był mały to w ogóle bosko to wyglądało - jakby umazał je w czarnym atramencie :) Hero też ma sporo czarnego na łapach, ale nie aż tyle co Hiro. Mówisz, że widoki Ci się opatrzyły. Ale tak przecież będzie w każdym miejscu. Tobie na pewno dodatkowo tęskno za naszymi rodzimymi, polskimi krajobrazami. Statki w porcie fantastyczne, choć memu sercu zdecydowanie bliższe widoki "krajobrazowe".
  4. Dobrze, że stawy się uspokoiły.. Pisałaś wcześniej, że Hiro często "zaryje" brodą podczas aportu i zdziera ją sobie. My mamy trochę inny problem - rozwalone pazury podczas swobodnych szaleństw. Jesienią rozwalił sobie jeden, do tego stopnia, że nie było szans go tam dotknąć, goił się dość długo i ledwo się w miarę wygoił, rozwalił sobie drugi. Myślę, że to też wina słabych paznokci i zębów - ledwo wyrosły mu stałe, już miał delikatnie ukruszone kły. Nie nosi kamieni, więc musiało się to stać podczas zabaw z psami. U nas z lękliwością - dwa kroki do przodu, jeden w tył. Ostatnio jest jakby lepiej z mijanymi ludźmi, już tak nie chce każdego obwąchać, za to na topie mamy walkę z samochodami. Pamiętam jak latem szliśmy naszą wiejską uliczką i z przeciwka zbliżała się starsza para. Skupiłam go, zeszłam nawet na trawnik (zawsze schodzę), ale i tak wyrwał za facetem. Jak wiesz 7-8 miesięczny rottek sporo siły ma... Oczywiście tylko pana chciał obwąchać, ja się wystraszyłam na równi z tymi ludźmi, kobieta na mnie nawrzeszczała, że takie bydlę bez kagańca. A ja z tego wszystkiego już nie wiedziałam co powiedzieć i dawaj z tekstem do gościa "bardzo pana przepraszam, to szczeniak, on tak uwielbia wszystkich lizać... przepraszam, że pana obślinił i wystraszył". Facet widzę, że wystraszony, ale zupełnie innej natury niż kobieta, popatrzył na nas spode łba i pokiwał głową na znak, że nic się nie stało. Dlatego też chwalę sobie kantarek, który zakładam na każdy spacer i mogę lepiej nad nim zapanować. Kto ma silnego, nadpobudliwego i dodatkowo lękliwego psa, może zrozumie o czym mówię.. Kantarek nosi na pysku luźno, a jak widzę, że ktoś się zbliża, wtedy zapinam drugi karabińczyk. A samochody to teraz istna udręka. Od małego starałam się zapobiec takim sytuacjom i widząc podczas spaceru, że nadjeżdża auto, skarmiałam go, tak by dobrze kojarzył sobie auta. Było w miarę ok, owszem - czasem, jak nie trzymałam krótko, odwracał się za autem i jakby łapał jego zapach, ale się nie rzucał. Nagle od jakichś 2-3 tygodni coś mu zaczęło odbijać. I szczerze mówiąc nie wiem, co robić, bo widzę, że to ewidentnie na tle lękowym. Nie jestem więc pewna, czy skupianie go na smaka/zabawkę, gdy auto nadjeżdża to w takiej sytuacji dobry pomysł. Widzę, że stara się jak może być skupionym, ale jest wystraszony. Nie chcę też ciągle go prowadzić w kantarze, a większość naszej trasy jest przy ulicy. Bez kantara moglibyśmy pewnego dnia skończyć razem pod jakimś autem... Kolczatek nie lubię, ale też próbowałam - w niej też nie mam nad nim pełnej kontroli, choć używać umiem. W środę zaczynamy nowy kurs, mam nadzieję, że tam nam pomogą - w praktyce. Kurs ma sporo elementów BH. O tej Waszej przygodzie pod pocztą już czytałam. Oj tutaj nawet nie próbowałabym nawet go gdzieś pod sklepem przywiązać. Choć na szkoleniu przerabialiśmy często przywiązywanie psów do drzewek, inni właściciele podchodzili do psa, nagradzali spokój psa smakołykami. Miało to nauczyć psy, że obce osoby nie stanowią zagrożenia. Tylko co innego ćwiczenie na placu wśród osób, które mimo wszystko pies już kojarzy. Daję sobie rękę uciąć, że w takiej sytuacji jak Wasza, u mnie już by telefonowano po policję. Dodam, że od małego dbałam o socjalizację, pakowałam gówniarza do auta i jeździliśmy sami do miasta - pod hipermarkety, na spacery na ruchliwe ulice, na tereny spacerowe. Plus do tego psie przedszkole, potem kurs od wiosny do późnej jesieni, masa ludzi, innych psów... I tak co najmniej 2-3 razy w tygodniu. Do tego żelazna konsekwencja. Mówię o nim, że trafił mi się pies specjalnej troski. Na szczęście w domu już potrafi się wyciszyć, w zasadzie większość czasu przesypia. Czasem trochę się bawimy w utrwalanie sztuczek, przeciąganie sznurka, szukanie, czasem pomymła konga. Sznurki uwielbia, niestety sam nie potrafi się nimi bawić - każdy kończy po kwadransie, najpierw stara się rozwiązać, co z reguły się udaje, a potem... konsumuje :) Kurczaki, tak patrzę na te Wasze zdjęcia i aż się rozpływam! Przepięknie tam macie! Ja jakąś galeryjkę mam, choć uprzedzam, że fotki robione przeważnie komórką, więc takie sobie, ale psiaki widać ;) klik. I jeszcze tu coś psiego do pooglądania: klik Pozdrawiam! :-)
  5. Dawno mnie nie było na dogo i szczerze mówiąc nawet zapomniałam o tym wątku... Hero miał powtórzony (już nie pamiętam po jakim czasie) test szufladowy i wyszło, że z więzadłem wszystko w porządku. Przy okazji znieczulenia zrobiony też rentgen pod kątem dysplazji. Od tamtej pory (od lipca) do mniej więcej października/listopada zdarzało mu się czasem lekko "zakuleć" przez dosłownie chwilę, ale i to przeszło z czasem. Oczywiście nie wiem, co to wtedy było, możemy jedynie gdybać - może młodzieńcze zapalenie stawów i pod wpływem urazu nasilił się ból? Grunt, że jest zdrowy :)
  6. Witaj! Znalazłam Cię na rottkowym forum i w końcu dotarłam na dogo :) Jako szczęśliwa pańcia rottka w wieku Twojego Hiro nie mogłabym się nie wpisać. Mój Hero (nawet imię podobne ;) jest młodszy od Hiro o 8 dni. Przeczytałam cały wątek i z przyjemnością pooglądałam zdjęcia. Nie dość, że psiaki cudne, to jeszcze krajobrazy z innego świata ;) Przestraszyłam się tylko czytając Twój wpis gdzieś z lata/wczesnej jesieni - Hiro ważył wtedy już 43 kg. Mój Hero waży tyle teraz - dosłownie w poniedziałek ważyłam go u weta. Moja Mama ciągle mi powtarza, że powinnam go podtuczyć, a ja karmię mniej więcej tyle ile sugerują producenci karmy i nie wydaje mi się, by był zachudzony. Wiadomo, masy nabierze z czasem, jak to rottek. Twój Hiro absolutnie nie wygląda na swoją wagę (pisałaś, że już waży ok 50?), jak go porównuję z moim. Muszę swojego zmierzyć, ile ma teraz w kłębie. Akurat z podtuczeniem mojego nie byłoby problemu - to pies odkurzacz. Zjadłby wszystko. Począwszy od jabłek, marchewek, kiszonej kapusty, a na suchą karmę aż się trzęsie jak pies trzeciego świata. Tabletki/suplementy traktujemy jak nagrodę za dobrze wykonaną komendę ;) Jestem ciekawa - kiedy przeszłaś na karmę Adult? Mojemu zmieniam właśnie z Lukullusa Juniora na Mera Dog dla dorosłych. W zasadzie to musiałam zmienić, inaczej jeszcze bym przy tym Lukullusie została, bo pod kątem trawienia bardzo mu służy. Hiro na większości zdjęć wygląda jak oaza spokoju.. Jak patrzę na te Wasze fotki w plenerze, ach... Nie wyobrażam sobie puścić mojego luzem na otwartym terenie - głównie martwię się o to jego "zbieractwo". Już raz mieliśmy incydent z zatruciem... Luzem tylko po ogrodzie (choć właśnie to w ogrodzie się zatruł, w dodatku będąc pod moją kontrolą, bo nie zostawiam nigdy psów samopas). Zresztą tu w Polsce potrafią nas nawet ochrzanić pod marketem, gdy spokojnie z nim stoję i to w kantarku, który w jego przypadku sprawdza się 1000% lepiej niż kaganiec. Hero jest z typu lękliwych, podobnie jak Hiro, jednocześnie jest bardzo ciekawski i chętnie pcha dziób do obcych ludzi - w zamiarze tylko i wyłącznie obwąchania. Zatem nie wyobrażam go sobie w kagańcu... Chyba, że idziemy u nas na wsi uliczką, gdzie przechodzi średnio jedna osoba na godzinę i z zaskoczenia nagle ktoś nam wyskoczy zza pleców... Wtedy zachowuje się (niestety) podobnie jak Hiro. Do domu wpuści za moją zgodą każdego i tu pokazuje się nasz największy problem od szczenięctwa aż do teraz - okropne lizanie wszystkich ludzi.. Jak się domyślasz z tego powodu jest mało lubiany - nawet z rodziny za nim (poza moją Mamą, która sama ma rottkę) nikt nie przepada, no bo jak to tak - przyjeżdża się w gości i wychodzi się obślinionym. Pilnuję go oczywiście i staram się to kontrolować, ale ludzi już nie jestem w stanie, a każdy przeważnie zachowuje się właśnie w sposób zachęcający (w jego ocenie) do lizania. Jak tam stawy Hiro? Ten preparat, który ktoś wcześniej podał (Inflamex) działa również przeciwbólowo, tylko nie od razu, a po jakimś czasie od rozpoczęcia suplementacji. Może warto spróbować, skoro na razie nie możecie nic innego zrobić? My mieliśmy w lipcu incydent z kolanem w tylnej łapie. W pierwszej chwili po teście szufladowym panika naszego weta - zerwane więzadło. Ale pies w fazie wzrostu, sam wet sugerował wstrzymać się z operacją. Hero kulał przez kilka dni, cały czas oczywiście bardzo go oszczędzaliśmy. Test ponowiony po pewnym czasie + oczywiście rtg. I okazało się, że był to fałszywy alarm. Może młodzieńcze zapalenie stawów, niewiadomo co to było.. Dobrze, że wet jest naszym znajomym, bo niewiadomo czy inny nie namawiałby od razu na operację. Do tej pory nic się nie dzieje, choć psiak potrafi poszarżować tak samo jak Twój. Zdjęcie pod kątem dysplazji dopiero będziemy robić w najbliższym czasie - nie wiem ile w tym prawdy, ale podobno dopiero około 15 miesiąca można ją stwierdzić z całą pewnością. Nie myślałaś, żeby wysłać zdjęcia rtg Hiro do dobrego specjalisty w Polsce? Np. do Bieżyńskiego z Wrocławia? Przepraszam za ten przydługi elaborat, ale po prostu nie mogłam się oprzeć, w sumie nie znam nikogo, kto ma rottka w wieku mojego :) Aaa zapomniałabym, też mam drugiego psa - tak dla kontrastu - jest to chiński grzywacz powder puff :D Przygarnięty w wieku ok. 2 lat. Aktualnie też w wieku Maszki. Ustawił sobie Hero odpowiednio już w pierwszych dniach i ta relacja utrzymuje się do dziś. Całe szczęście, bo jesienią Liczi miał ciężką dyskopatię i w zasadzie przestał chodzić. Na szczęście wrócił w jakichś 95% całkowicie do formy z pomocą świetnego kręgarza. Wygłaszcz Hiro i Maszkę ode mnie! Czekam oczywiście niecierpliwie na nowe foty :)
  7. Jakiś czas temu zużyłam trochę małych opakowań z rybą, głównie do pracy z młodym rottkiem. Podjadał ją też ze smakiem starszy grzywacz niejadek. Raz kupiłam zbiorcze opakowanie, niestety wewnątrz jedno z małych opakowań było uszkodzone, na karmie pleśń. Sklep (lokalny) bez problemu wymienił. Skład wygląda obiecująco, dla małych wybrednych psów ze słabymi już ząbkami może okazać się niezłą alternatywą.
  8. To samo sobie pomyślałam na jednym z dzisiejszych spacerów, gdy kolejny raz zaczął mi fruwać na smyczy.. Jutro kolejna wizyta, dopytam się, co konkretnie dostaje, ale ufam naszemu weterynarzowi i być może to co dostaje ma też związek z wykonaną w piątek kastracją. Ale to wszystko rozwiązanie na daną chwilę, a mnie przeraża jego młody wiek i to, że na ten moment nie wiem, jak możemy to leczyć (operacyjnie? zachowawczo?). Na pocieszenie - na zdjęciach rtg dysplazji nie widać. Od małego suplementuję glukozaminą i chondroityną i co? Jeden niewinny bieg po ogrodzie i niefortunny zakręt na trawie... Na razie przeniosłam się z nim na dół, po schodach z domu (całe 4 sztuki) sprowadzam powoli, smycz krótka, ale co z tego, jak jemu teraz wystarczy frunący motylek czy listek a często nawet nie - takie głupawki miewał daaawno temu jako szczyl, ale dobre 4 miesiące temu mu przeszło. Jestem przerażona szczerze mówiąc :(
  9. Witam! Pozwalam sobie dołączyć do wątku. I nas spotkało to... nieszczęście. Powiedziałabym, że podwójne, bo psiak to jeszcze szczeniak - 8-miesięczny rottweilerek. Dbałam, uważałam, psiak nawet w ogrodzie przebywał tylko pod moją kontrolą i co? Jedna "głupawka", a w zasadzie trochę bardziej szalony bieg po trawniku, ostry zakręt, pisk i kulawizna. Test szufladowy po 2 dniach od wypadku - sądząc po "luzach" prawie na 100% zerwane więzadło, a nie naderwane. Nasz weterynarz i chirurg jednocześnie nie chce się podjąć zabiegu - psiak ma jeszcze nie do końca rozwinięte kości, ma nas skonsultować z dr Bieżyńskim. Ten niestety od piątku nie odbiera telefonu, a my siedzimy jak na szpilkach.. Psiak na antybiotyku i krótko działających sterydach (przy okazji jednej narkozy załatwiliśmy też kastrację), spacery tylko na smyczy, często i krótko, a jego tak bardzo rozpiera energia - nie wiem, czy to wina sterydów czy tego, że brakuje mu porządnego ruchu. Psiak w ogóle nie kuleje, zapewne dzięki prochom, chociaż to twardziel - on już na 2 dzień po wypadku praktycznie chodził normalnie, jedynie oszczędzał łapę podczas wstawania i siadania. Spacery wyglądają jak 4 miesiące temu, jakbyśmy cofnęli w całej naszej psiej edukacji; psiak co kilkanaście metrów dostaje prawdziwej głupawki. Dziś prawie ściągnął mnie ze schodów na tarasie, choć myślałam wtedy tylko o tym jego więzadle.. Mam wrażenie, że to jakiś zły sen :( Ale do rzeczy. Czy ktoś z Was miał podobny problem z tak młodym psiakiem dużej rasy? Nie wiem, jak długo jeszcze będę musiała czekać na konsultację z dr Bieżyńskim. Nawet gdyby sugerował operację - przeraża mnie w tak młodym wieku, podczas gdy pies tej rasy będzie rósł jeszcze kilka miesięcy. Przeraża mnie też brak zabiegu i leczenie zachowawcze z ograniczonym ruchem. Jak to nasz weterynarz powiedział - z jednej strony ruch ograniczony, z drugiej - jednak musi być, by mięśnie się rozwijały. I jak to wszystko wypośrodkować i nie zwariować przy tak mega-energetycznym młodzieńcu?
  10. O rany, jak miło, że o nas pamiętacie :) U nas całkiem dobrze, a na dowód kilka fotek ;) [IMG]http://img856.imageshack.us/img856/5729/20130117231434.jpg[/IMG] [IMG]http://img163.imageshack.us/img163/6521/20130101114239.jpg[/IMG] [IMG]http://img585.imageshack.us/img585/6269/20130113152959.jpg[/IMG] [IMG]http://img594.imageshack.us/img594/2001/20130101112720.jpg[/IMG] [IMG]http://img716.imageshack.us/img716/5269/201206231390.jpg[/IMG]
  11. Śpij spokojnie Bracie. Fajnie, że miałeś chociaż na ostatnie 2 lata życia dookoła siebie tylu dobrych ludzi...
  12. Zapraszam książkowo:lol: Sztuka rysowania, Pielęgnacja roślin, Wędrówki kulinarne - na zadłużonego Pszczyniaka

    http://www.dogomania.pl/forum/thread...-3-14-08-do-22

  13. :drinking:To i ja się napiję, w przyszłym roku dekadka będzie, choć po ilości postów nikt by nie pomyślał :eviltong: Ach leci ten czas...
×
×
  • Create New...