Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 12/20/17 in all areas

  1. Dzisiaj zawitała polozna i jak tylko usiadła to Heniek wskoczył na kanape i twardo chronił Michala. Bylismy w szoku. Tak sobie razem spali chlopcy :)
    5 points
  2. Ale rozmów było kilka i efekt żaden ,a pies raczej cierpi. Moim zdanie w świetle ostatniego SMSa interwencja TOZu jest jak najbardziej uzasadniona. Na Jedności Narodowej jest najzwyklejszy gabinet weterynaryjny. Może nawiązać kontakt z tą wetką i poprosić ją by nakłoniła ludzi do zgody na konsultacje u okulisty i kardiologa. Mogę się podjąć rozmowy z wetką.
    3 points
  3. Zaglądam, bo nie chce podpaść "przystojniakowi" ;)
    3 points
  4. Morisek nie znosi aparatu,boi się,więc nawet nie wyciągam żeby go stresować...telefonem z ukrycia cykam, Kanapę wszystkie pieski lubią i Morisonek w tym nie odstaje od innych.
    3 points
  5. Zadzwonię tylko , by się dowiedzieć kiedy wetka przyjmuje i podjadę. Inaczej przez telefon ,a inaczej się rozmawia osobiście.
    2 points
  6. Myślę, że do tych ludzi dotarło, że przez lata zaniechali leczenia swojego psa. I boją się krytyki otoczenia. Zalecałabym jednak spokojną rozmowę a nie interwencję TOZ-u. Jeśli pies ma chore serce należy najpierw zrobić badania serduszka.
    2 points
  7. Czytając tę wszystkie wiadomości, zastanawiam się czy Ci ludzie są sprawni umysłowo, bo jeśli nie - a wiele na to wskazuje, to pomoc TOZ jest jak najbardziej uzasadniona i to w przyspieszonym trybie.
    2 points
  8. I pomyśleć, ze taki talent do dzieci miał sie marnowac w schronisku...Henio co rusz pokazuje nowe oblicze.
    2 points
  9. Pozdrowienia dla Grzesia przesyła śnieżna spacerówa
    2 points
  10. Czyżby domek gdzieś zabłądził ? Za górami czai się ? Domku, domku - chodź do Hany ! Wszyscy tu wołamy Cię ! Kto następny ?
    2 points
  11. Suzi, Kama dwie szczęściary, Domki tulą sunie dwie, Hanie domek czarujemy, Oby już pokazał się!!! Kto następny??..
    2 points
  12. Tysia wstrzymaj się z karmą. 12 kg pies, a 7-8 to nie wielka różnica ;) Będę w styczniu robić drugi bazarek dla Fanty, to wtedy się na karmę uzbiera - na razie mam w domu spory zapas, moje psy się podzielą. Nie bójcie się, Fanta głodować nie będzie! Ciężko się czasem podróżuje przez ta naszą Polskę ;) Mam nadzieję, że jednak przed Świętami dojedziesz do domu :P Pamiętam oczywiście by się skontaktować z chętnym domkiem, ale zrobię to jutro/ w piątek. Niech się Fanta jeszcze trochę otworzy, bo na razie to małpka zaskakuje czasem ;) To na prawdę jeszcze wielki dzieciak. Dziś sobie spokojnie śpię (o ile ja umiem spać spokojnie, sen mam czuły, jak nie wiem, co...ale żyjąc z takimi niszczycielami, jak Lalka, Licho i Jack, to nie można spać spokojnie!), a tu nagle czuje, że coś mnie zaczyna chwytać za zwisającą z łóżka rękę,,,Już na wpół przytomna mówię - Rupert, daj mi spać, nie pora na zabawę...po czym słyszę, że Rupert owszem, jest obok...ale mojej poduszki i smacznie sobie mruczy. Nie chce mi się otwierać oczy, poza tym noc i tak jest ciemna, jak..no noc tylko potrafi. Więc zaczęłam wykonywać kończynowy rekonesans - prostuje lewą nogę...Holi jest na swoim miejscu, prostuje prawą nogę...tak tam śpi Lalka, na plecach czuje ciepło Maszy, a Licho marudzi, że się wiercę - czyli śpi jak zwykle między poduszkami. Jak się zaczęłam kręcić, to Jack na mnie wylądował, bo myślał, że to nowa forma zabawy...ten kot nigdy nie śpi w nocy dłużej niż 30 minut na raz! No nic...myślę sobie, że może mi się przyśniło, bo chwilowo nikt się moimi palcami nie bawi...a tu nagle CHAPS! Mlask! Nosz kurcze pieczone, myślę sobie, choć na kurczaka akurat ochoty nie mam...Siłą woli otwieram oczy...a tu zaraz przed moją twarzą, ledwo widzę ukryte w mroku roześmiane oczka Fanty mówiące, no wreszcie się obudziłaś! Taaaa...sięgnęłam po komórkę, patrzę na czas...2.35...środek nocy! Patrzę znów na Fantę, widząc już coś więcej niż tylko błyszczące oczka i zarys głowy, klepię ją po główce ze słowami...Fanta spać! NIE! Odpowiadają mi jej roześmiane oczy. Bawimy się! Przekazuje mi wiadomość wraz z obślinioną zabawką, którą kładzie mi prawie na twarzy.... No cóż...Fanta się wyspała i stwierdziła, że ma ochotę się pobawić. A jak najlepiej obudzić kogoś? Podgryzając go za palce wystającej z łóżka ręki ;) Skoro już się obudziłam, to wstałam do toalety...to poszłam - z Fantą uczepioną łapkami mojej nogi. No ona chce się bawić. Tu i teraz! Siedząc na kibelku miałam Fantę niemal na kolanach, a jej język na mojej twarzy...i na nic było moje tłumaczenie - Fanta, ja Ci podczas toalety nie przeszkadzam... Sunia się stęskniła za towarzystwem... Już miałam wizję, jak się razem z nią kładę na jej kocykach, by ją uspać, ale na ratunek przyszedł...mój kociak Jack! Jako, że i on się rozbudził, to przylazł do Fanty na legowisko i mrucząc radośnie zaczął ją łapać za wirujący ogon... Powiem Wam. W tej chwili zrobiłoby mi się smutno, gdyby nie fakt, że bardzo chciałam wrócić pod ciepłą kołderkę, zanim mi psy całe łóżko opanują. Otóż...jak tylko w fantowym legowisku znalazł się Jack...sunia zapomniała o moim istnieniu i zajęła się zabawą z kociakiem ! No cóż...przynajmniej mogłam spokojnie wrócić do łóżka i spać do 8, kiedy to Lalka z kolei znudzona długim spanie, wzięła moją myszkę komputerową i przyniosła ją do łóżka w znanym pewnie wszystkim celu...Mówiłam już, że mam czuły sen? No on uratował moją bezprzewodową myszkę :D. PS. Fanta ma też zwyczaj wszystko znosić na swój barłóg...wczoraj porwała mi kapcie (nie zdążyła nic im zrobić, nie wiem czy nawet miała taki zamiar), ściągnęła świeczki z najniższej półki i je nadgryzła (ale te świeczki to już ślady Lalkowych ząbków nosiły) no i zagryzła jedną doniczkę na sadzonki (która stała wraz z innymi za drzwiami...dobrze, że pusta)...trzymajcie za mnie kciuki - dziś będą same około 2-3 h i oby to nie skończyło się dla moich rzeczy źle :D Jak na razie Fanta zachowuje się po prostu jak dzieciak, który sprawdza, co wolno, a co nie plus nadrabia czas swej bezdomności ;) PS.2. pogoda dziś szarobura, ale i tak wezmę aparat na spacer, to jakieś zdjęcia może wyjdą :) Idziemy sobie pobiegać na łąki z linką, co by i Fanta mogła zaznać troche "wolności" i szalonych gonitw z Licho i Lalką :)
    2 points
  13. Tycią wszyscy się zawsze zachwycają, bo to taki mały słodki "mrówkojadek". Kamusia też nie potrafi usiedzieć bezczynnie, więc faktycznie chyba Kamy tak mają. Tak się cieszę, że ją wypatrzyliście!!! Znów będę bujać w obłokach i chodzić z bananem na twarzy, a znajomi będą przekonani, że spotkałam księcia z bajki. Jak mówię, że to nie książę, tylko wydałam psiaka do super domu, to patrzą na mnie, jak na kosmitkę.
    2 points
  14. Na pomoc psu jesteśmy gotowe od kilku dni,dotąd spotkała nas tylko odmowa. Myślę,że to będzie uzależnione od oceny wizualnej stanu psa przez osobę z Toz-u.Pewnie postarają się skutecznie namówić rodzinę na leczenie psa.Jeżeli odmówią ? należy się liczyć z odebraniem psa ? Jakie jest inne wyjście ? przyglądać się do czasu aż gałka perforuje ? jak pomyślę,że dzięki uporowi ten pies dalej cierpi,to mnie w ten przedświąteczny czas szlag trafia.
    2 points
  15. Odrobiłam sie więc i ja wleze na pogaduchy To pewnie na cześć Quentin`a Tarantino :)
    2 points
  16. no właśnie! i codziennie o 5.40 wpis proszę! na Dariusza sie już dzis składałam, ale Grzesia w kalendarzu nie mam:( nawet poezja na wątku jest, jak miło a to niestety już rzadkie w naszych czasach:( nawet i podobno coś napisał;))) Piłam zdrowie Grzesia w samotności;) Dlatego cytuje;) noi fajnie! Zadzwonię przed świętami z życzeniami i dowiem się co u Grzesia nowego. i nawet takie są dzisiaj:Dariusz, Urban oraz Abraham, Anastazy, Beniamin, Eleonora, Gabriela, Grzegorz, Kazimiera, Mścigniew, Nemezjusz, Nemezy, Protazja, Tymoteusz. Połowy nawet nie znałąm:(
    2 points
  17. Żelek dojechał do Kasi- jako, że przyjechał razem z 2ma koleżankami, to Kasia ma lekki sajgon w domu;) wieści więc raczej dzisiaj nie będzie. Wiem tylko że jest sympatyczny, odrobinkę większy od Granulki i że wczoraj nie chciał wejść do domu:( ale jakoś się przekonał;) noc przespał spokojnie:) Zdjęć na razie nie mam, za to jest nowe zdjęcie Lotki, która chyba wcale nie zmartwiła sie brakiem domu stałego....
    1 point
  18. Ten już lepszy;) e , ten drugi w miarę w porządku ;)
    1 point
  19. Jutro 5 maluchów jedzie do Małgosi z fundacji Judyta, jeden szczęśliwiec do własnego domku. Miałam parę kolejnych telefonów, ale domków z tego nie będzie.
    1 point
  20. Z Hani słodka jest dziewczynka, domek gdzieś na pewno jest, trzeba tylko bardzo mocno wciąż go szukać! Tylko GDZIE? Kto następny?
    1 point
  21. Kawa miałaby większą szansę znaleźć dom gdyby wyszła z kojca . Można by było lepiej ją poznać i więcej o niej powiedzieć. Myślę, że propozycja elficzkowej jest dużą szansą dla maleńkiej i daje czas na szukanie innego domu, a na pewno oszczędzi Kawie pobytu w schronisku. Od siebie też dorzucę grosik coby jskoś lżej było dźwigać ten ciężar odpowiedzialności finansowej.
    1 point
  22. Co on tam za trop złapał? :) Skoro tak lubi posługiwać się nosem to coś czuję, że spodobałoby mu się tropienie użytkowe albo inna praca węchowa ;) Statystyk ciąg dalszy: Wyświetleń: 777 Tel: 2 Obserwuje: 12
    1 point
  23. Nie sądzę ,że będą chcieli się pozbyć kłopotu w sensie zabicia psa i raczej nie czekają na jego śmierć. Są na tyle prości ,że raczej się obawiają ,że pies nie przeżyje operacji z powodu wieku i chorego serca. Oni na pewno go kochają ,ale w sposób prymitywny.
    1 point
  24. O rany, dwie cudne sunieczki pojechały do Kasi, wspaniale!!! Sara, jesteś wspaniała!!!
    1 point
  25. Oluniu ...jakby tutaj na watasku jakas ciotka za tenze...za bardzo szalalla to wiesz to jeno daj znac dziecko daj znac ..
    1 point
  26. Podczytuję i podziwiam zdjęcia Foksika i jego cudnej siostrzyczki!!! Miód na serce!!!
    1 point
  27. Poszedł :) Witaj Anula :) Może i biedny ale chyba biedniejszy byłby w schronie bez możliwości poprawy losu. Dziś już kanapa i szybko zapomni Mam wpływy od helli 100 zł, ewu 50 zł, memory 200 zł i od Pani Agnieszki z Dąbrowy Górniczej 200 zł podczytującej dogo, która wsparła finansowo moją byłą tymczasowiczkę Mamuśkę Viki. Bardzo Wam dziękuję. Zamówiłam mu dzisiaj drobniutką karmę bo i pysio malutki to żeby mu się lepiej jadło. Stęskniłam się za tym puchatkiem :)
    1 point
  28. Witam wszystkich :) Mam na imię Kama. Dzieciaki uważają, że to przezabawne, aby pies nazywał się tak samo jak matka. Ale to imię swietnie pasuje do psinki, ukłony do Gabi za trafny wybór. Tak jak napisano powyżej, musimy wyjechać na święta, dlatego zabieramy Kamuśkę po powrocie, żeby mogła się na spokojnie aklimatyzować. Potem będzie jeździć z nami. Postaramy się jej nie rozpuścić (ZA BARDZO;)). Odliczamy dni. I jeszcze się przyznam, że obserwowaliśmy ją na olx już od miesiąca, zdobyła nas tym zdjęciem na kanapie - tym z jęzorem w przybliżeniu :)
    1 point
  29. Troszeczkę muszę pochwalić Reksia (żeby nie zapeszyć). Otóż, zdarza się, że Reksio na spacerku robi wszytsko co piesek powinien zrobić:) kupsko i 2 x siku. Sikania jeszcze nie zanieśliśmy do badania, ale się postaramy jakoś mu ten drogocenny płyn złapać. Reksio już sam czeka i nadstawia się do szeleczek przed spacerkiem, oczywiście z Nestorkiem. Dalej muszę go wynieść na zewnątrz, bo wyjść na klatkę nie chce, ale już na zewnątrz idzie dzielnie. Bardzo boi się ludzi. Muszę uważać żeby go nie dać przestraszyć na początku spacerku, bo nie zrobi nic potem. A jak nikt go nie zaczepi, to ładnie nam idzie.
    1 point
  30. Mam deklaracje. Chłopaki zrzucają się po 100zł dla Magdy, więc razem mamy 400. Oraz 3 po 50 zł na dług. Mamy 15o. Razem 550. I teraz uwaga. Oni mówią że te 400 zł to świąteczne pieniądze dla Magdy, niekoniecznie na zwierzęta. Jeśli Magda ma ochotę nadplacic czynsz, prąd, zrobić duże zakupy, cokolwiek to jej wola. Jeślima ochotę spłacić z nich dług to jej wola. Jeśli ma ochotę kupić karne - jej wola. Jeśli chce podzielić kasę i zrobić wszystkie 3 rzeczy, także jej wola. Jutro Magdo przesyłam Ci 400 zł na konto. 150 zł wyślę do lecznicy.
    1 point
  31. Ale tu fajnie. :-) :-) Jak na Imieninach. ;-) Tylko nie wiem, Rozi, czy to dziś Grześ jest solenizantem, bo Grzegorza jest 23 razy w roku. Tylko w lipcu żaden Grzegorz nie świętuje. Sprawdziłam w necie. I Olenka by chyba coś napisała. Nie ma Jej... Może faktycznie na Imieniny do Grzesia pojechała.... Jutro lajków Jej tu zabraknie. ;-)
    1 point
  32. Na czym to ja...aha. Po nieco ponad 20 minutach na lekkim mrozie, kiedy wsiadłyśmy do pociągu i ulokowałyśmy się na siedzeniu przy grzejniku od razu zrobiło nam się milej ;). Nie wiem, jak Fancie, ale mi ten grzejnik był bardzo potrzebny! Ona też nie oponowała, tylko sobie grzecznie obok niego leżała. Kolejna godzina i 20 minut podróży minęła nam spokojnie. Fanta drzemała, ja się od drzemki powstrzymywałam...ale to ciepełko nie ułatwiało sprawy! Tak czy inaczej udało mi się nie zasnąć. W Katowicach byłyśmy z 5 minutowym opóźnieniem. Znów Fantę wynosiłam z pociągu ;). Ale to nic, bo i tak miałyśmy czas jeszcze do ostatniego etapu podróży - pociągu do dzielnicy Ligota. Szczęściem naszym pociągu na Ligotę odjeżdżał z tego samego peronu! Bo noszenie tych kilogramów tam i spowrotem po schodach nie jest łatwe. Fanta była bardzo zaciekawiona, co to tyle ludzi obok niej się przemieszcza. Ostatni nasz pociąg przyjechał o czasie. Znów się wnieśliśmy, usiadłyśmy grzecznie i przez kolejne 9 minut jazdy nic się nie działo. o 13.53 wysiadałyśmy na dworcu na Ligocie. Tutaj znów napotkaliśmy schody w dół. Schody to Nemesis Fanty....no to ją zniosłam. a co, wyjścia nie było. Został nam tylko spacerek do domu. Nie długi, parę minutek. O 14.06 byłyśmy w domu! Ja się tylko modliłam, do tego Boru Wiecznie Zielonego, żeby Lalka nic wartościowego nie zniszczyła, żebym miała mało sprzątania! A Fanta chciała już sobie po prostu odpocząć, a nie wciąż czuwać. Weszłam do domu. Zamknęłam Fantę w kuchni ojca, gdzie zapoznała się z jego sunią Zuzią - ładnie się zapoznały. Weszłam do domu i...pełna pozytywnego zdziwienia zauważyłam, że poza nadgryzionym legowiskiem i zjedzoną bombką (plastikową, musiała mi spać z choinki, kiedy chowałam ją pod prysznic) w domu jest CZYSTO! Wypuściłam moje psy do ich psiej zagrody - kawałek ogrodzonego podwórka, gdzie sobie mogą biegać, kopać, załatwiać się do woli ;) i poszłam po Fantę. Aha..do mieszkania mam 5 schodków, po nich też musiałam młodą wnieść i znieść :P. Wpuściłam Fantę do psiej zagrody i dałam się stadu przywitać. Sunia się trochę zestresowała, ale ładnie im poszło. Po załatwieniu formalności, weszłyśmy do domu. Znaczy z Fantą nie przywitała się Pestka i Holi - ale pierwsza ma w sumie inne psy zazwyczaj w szerokim poważaniu (naprawdę szerokim! o ile nie wchodzą jej na głowę) a druga..no druga już tak ma i już. W domu Fanta na początku nie zauważyła kotów, a koty też ją olały (na szczęście nie dosłownie!...bo one i dosłownie potrafią!). Ja zajęłam się sprzątaniem podłogi z piachu i szczątek z legowiska z bombką, a psiaki dalej robiły do siebie podchody. Ogólnie moje psy przywykły, że co rusz jakiś czterołap obcy pojawia się w domu i choć czasem podchodzą do tego sceptycznie, to potrafią się zachować przez większość czasu. Po kilku minutach, kiedy ja już myślałam tylko o jedzeniu. Fanta przegryzła trochę suchego i napiła się wody, a stado doszło do wniosku, że kolejnego psa, to dobrze chwilowo jest ignorować, napadł na mnie mój kot Jack...to była nasza najdłuższa rozłąka odkąd jest u nas (2 miesiące), bo nie było mnie nieco ponad 6 h i kot po prostu oszalał z radości...czy kot może mieć lęk separacyjny ? :D Fantusia w końcu mogła się zrelaksować. Wybrała sobie miejsce w przejściu pokoju do kuchni - chyba chciała mieć wszystko na oku i sobie drzemała. cdn
    1 point
  33. No to jak to wczoraj było... Dzień zaczął się, jak dla mnie wcześnie (o 7 rano to ja zazwyczaj obracam się na drugi bok ostatnimi czasy), czyli o 6.40. Po pobudce i szybkim śniadaniu zabrałam moje psy na spacer na łąki, gdzie mogą się wybiegać ile dusza zapragnie...no może nie aż tyle, ale wystarczająco by domu pod moją nieobecność nie zdemolować ;). o 8.10 byliśmy spowrotem w domu. miałam 15 minut żeby naszykować dom na dłuższa nieobecność...choinka pod prysznic, łatwo zjadalne rzeczy poza zasięg pyska Lalki (a w połączeniu z młodym kotem Jack'iem ten zasięg jest całkiem spory...), wyłączenie prądu i takie tam. O 8.30 siedziałam już w autobusie, który miał mnie po 20 minutach dowieźć do dworca autobusowego w centrum Katowic....oczywiście zrobił to po niemal 30 minutach! Na dworzec wpadłam o 8.59...kupiłam bilet, dobiegłam do autokaru o 9.00 i zanim jeszcze usiadłam, to pan kierowca już ruszał...to się nazywało szczęście ! O 10.10 miałam być na miejscu. 1h10' jazdy to wystarczający czas by sobie jeszcze raz sprawdzić drogę powrotną...no bo, jak mi dobrze wiadomo Licho często nie śpi...I dobrze, że to zrobiłam. Myślałam, że pociąg o 11.50 do Katowic jest bez przesiadek - bo tak było zaznaczone na stronie PKP! Dopiero jak chciałam kupić bilet online okazało się, że przesiadka jak najbardziej jest...i co gorsza część trasy jest busem! No a wiadomo, jak to busy/autokary i przewozy psów...Zadzwoniłam na infolinię by się upewnić, czy przewiozą mi psa...no nie przewiozą i już! No trochę mnie to zbiło z tropu bo na stronie PKP nic nie było o niemożliwości przejechania części trasy z psem (było info o rowerach i wózkach, o psach ani słowa). No ale nic, myślę sobie. Jadę trochę wcześniej niż planowałam (wstępny plan był, że nie zdążę na autobus o 8.25 ani na bus o 9...tylko pojadę o 9.30, skoro do pociągu o 11.50 miałam mieć i tak trochę czasu), to zdążę na pociąg wcześniej. Niestety droższa opcja i z przesiadką, ale no jak mus to mus. Pociąg wcześniejszy, Wspaniała Cracovia miał odjechać o 10.44...no to skoro ja będę w Krakowie o 10.10 to to zapas czasu jest no nie? Nie...Nic nie może być tak, jak sobie człowiek zaplanuje ! Nic! Bo nagle wyskakuje jakiś remont na A4 i korek na wjeździe do Krakowa....o 10 rano ! I tak zamiast 10.10 być na miejscu byłam tam 10.25...niby tylko 15 minut różnicy, ale jak wspomniałam już,pociąg powrotny miałam o 10.44! A kolejny dopiero grubo po 12... Szybko dotarłam na miejsce, gdzie P. czekał z Fantą na mnie. Dobrze, że mi ją koło dworca podrzucił, bo inaczej byłoby ciężko ;) Dzięki bardzo! Fanta została mi szybko przedstawiona, Była 10.35. Ubrałam jej szelki, zapięłam do nich smycz, odebrałam papiery, pożegnałam się z P. i szybko chciałam wrócić na dworzec...była 10.37...a tu Fanta stwierdziła - Hola! z obcą osobą nigdzie nie idę! Minuta błagania jej by się ruszyła...na nic to, może jakbym miała minut 10...ale nie miałam...no to wzięłam Fantę na ręce i poszłam z nią na dworzec. Po drodze na perony, szybki rzut okiem na tablicę odjazdów...JEST ! Cracovia wciąż stoi. Była 10.42....Fanta wciąż nie chciała iść o własnych łapkach (nie dziwie się biednej suni), no to ją niosłam na peron...po schodach...i jest widzę pociąg! była 10.43. Przed lokomotywą stał pan Konduktor. Spytałam się czy aby na pewno pociąg to Cracovia, potwierdził. Spytałam czy mogę kupić w pociągu bilet, potwierdził, ale powiedział, że będzie 20 zł droższy za sprzedaż w pociągu. Stwierdziłam, wszystko mi jedno, byleby już jechać do domu. Pan Konduktor wskazał na Fantę i spytał, co biedna taka przestraszona, no to wspomniałam w 10 sek skrócie tylko, że zabrana ze schroniska, że spóźniony autobus, że wszystko tak na szybko. Uśmiechnął się i wskazał mi wagon, gdzie były jeszcze puste przedziały - co by Fanta miała cały przedział dla siebie. Była 10.45. Chyba pociąg przeze mnie miał minute opóźnienia :P Jak już siedziałyśmy w wagonie, mogłyśmy odetchnąć! Jak przyszło do płacenia biletów, wspaniały Pan Konduktor (nie pamiętam jego imienia ! a szkoda :( ) nie wziął w końcu dopłaty za zakup biletów w pociągu ! Życzył nam miłej podróży, pogłaskał Fantę i tyle go już widziałam. Jechałyśmy do Oświęcimia. 1 h 15 minut. Nieco ponad połowa drogi do domu. Fanta zmęczona, ale już nie tak zestresowana, położyła się, po tym jak sobie obejrzała przedział. Chciała na fotel, ale no...nie pomyślałam, żeby zabrać jej kocyk, to musiała zadowolić się podłogą. Ale w przedziale było miło ciepło. Jeszcze w pociągu sprawdziłam sobie dokładnie pociągi do Katowic i kupiłam sobie od razu bilet. Niech Bór Wiecznie Zielony błogosławi zakupy przez internet ! Punkt 12.00 bez większych przygód - zasadniczo bez żadnych. Wysiadłyśmy na stacji w Oświęcimiu. Powiem Wam..dziura :D nie obrażając miasta! Ale stacja no..jak to stacja w małym mieście ;). W pociągu musiałam młodą nieść, z pociągu ją wyniosłam. Bała się zejść sama na peron. Nie dziwię się. Ja też nie lubię wsiadać/wysiadać z pociągu...nawet jak peron wysoki, człowiek zawsze ma wrażenie, że zaraz zleci na tory :P Do kolejnego pociągu miałyśmy 34 minuty...Ja sobie uświadomiłam, że nie wzięłam sobie ani nic do picia, ani do jedzenia. Fanta nie chciała za to pić...no ale z psiej butelki, to jakoś ja pić nie miałam zamiaru :D No jakiś taki opór był, pomimo tego, że butelka w teorii czysta...No ale sama byłam sobie winna...mogłam pomyśleć o prowiancie. Fanta w Oświęcimiu rozprostowała kostki. Zrobiła siku i kupkę na trawniku bez większych oporów. O 12.15 siedziałyśmy spowrotem na peronie, po załatwieniu toalety i marzyłyśmy o ciepełku...było jakieś -2 stopnie, śnieg leniwie prószył...a myśmy tak siedziały odmierzając czas do pociągu...no przynajmniej ja. Fanta nie wiem o czym myślała. Chyba o tym, że świat jest szalony, dziwny i lepiej to jej było w tym znajomym kojcu :P. Zanim zdążyłyśmy przymarznąć do podłożą (ja do ławki, Fanta do gruntu), wcześniej przyjechał nasz pociąg ! Była 12.25! Cud, czy zaplanowany postój, nie wiem, ale znów powinnam podziękować Borowi Wiecznie Zielonemu za łaskę losu. CDN pies kuzynki z piętra nade mną, która niestety ma nogę w gipsie, chce na siku, sam się biedak nie wyprowadzi ;)
    1 point
  34. Niestety telefon milczy jak zaklęty:( Majka z naszego bazarku otrzymala dzisiaj 510,63 zł, co zeruje jej konto.
    1 point
  35. Jeśli chodzi o skakanie na ludzi i ogólnie zaczepianie ich, to dosłownie linijkę niżej, pod Twoim postem jest mój (Nauka ignorowania obcych), na który już ktoś odpisał i może Tobie też pomoże :) Co do luźnej smyczy to jak ciągnie to musisz zatrzymać się i przyciągnąć ją smyczą do siebie. Jeśli zachowanie powtórzy się, robisz to ponownie. Jak ciągnie to na pewno nie możesz iść z nią w dany kierunek, bo to się jej tylko utrwali. Tak mi trener radził. Moja dzięki temu teraz bardzo ładnie chodzi na smyczy, no chyba że zobaczy człowieka lub psa, ale to już inna sprawa :v
    1 point
  36. Wyczuwa, ze to ludzkie szczenie wymaga opieki;)
    1 point
  37. U Nuteczki wszstko dobrze. Już zaczęła merdać ogonkiem, jest żywsza i coraz bardziej oswojona. Dzisiaj juz normalnie załatwiła się na dworze, w domku czysto. Została sama na dwie godziny i nie szczekała ani nic nie pogryzła, wszystko było na swoim miejscu. Pani Marta prosi aby się nie martwić :). Drzemiąca Nutka:
    1 point
  38. Ja również wczoraj rozmawiałam z Joanną z Tozu wrocławskiego nie wiedząc ,że już to zrobiła Bgra. P.Joanna zapewniła mnie ,że TOZ podejmie interwecję. Nie wiem jaki jest efekt rozmowy pań wczoraj. anica, dziś wieczorem mogłabym pójść z Tobą do domu psiaka , tak ok. 20. Może obie coś byśmy wskórały.
    1 point
×
×
  • Create New...