Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 05/20/17 in all areas

  1. Tak czytam, czytam i nie dowierzam. Moja znajoma spoza forum ma rację, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Moi drodzy, nie możemy popadać w paranoję. Gabi z domkiem rozmawiała, domek przecież sam poprosił o jakieś namiary kontaktowe, by informować o Żabce i jej stanie zdrowia. Wierzę też, że Gabi przekazała wszystkie istotne informacje nt zdrowia suni i uświadomiła właścicieli. Czy rodzina brałaby numer i obiecywała leczenie tylko po to, by nas uspokoić i nie dotrzymać słowa? Nie możemy oceniać kogoś tylko dlatego, że jesteśmy dogomaniakami, a on zgubił psa i miał pecha, że nie jest na dogomanii (bo przecież wiadomo, że dogomaniacy są wspaniali, wspanialsi niż pozostała część społeczeństwa). Mam nadzieję, że nie zgubię nigdy psa i nie trafi on w ręce kogoś, kto stwierdzi, że psa mi nie odda, bo go zgubiłam i on lepiej zająłby się nim. Pal sześć rozpacz rodziny i psa, moje jest mojsze i muszę mieć kontrolę nad tym, gdzie pies trafi. Cieszę się, że sunia wróciła do właścicieli. Wiem, że wszyscy martwimy się o Żabcię, ale nie można też się narzucać domkowi, bo osobiście gdyby ktoś non stop stał mi nad głową i uważał, że zjadł wszystkie rozumy świata to chyba bym przestała informować o psie i starałabym się odciąć całkowicie od natręta. Troska tak - ale z umiarem. Trzeba trzymać rękę na pulsie, zaoferować pomoc w razie, gdyby była taka potrzeba, ale nie można ciągle dzwonić, dopytywać się, sprawiać wrażenie kogoś, kto nie ufa nam i nei wierzy w to, że nie kochamy swojego psa. Domek wszelkie informacje o suni otrzymał, a nam pozostaje kibicować, by cieszyli się sobą jak najdłużej.
    5 points
  2. Dotarłam:) Muszę Wam napisać,że takie wizyty p/a to czysta przyjemność. Wspaniali ludzie,mądrzy życiowo,bardzo odpowiedzialni. Tak jak już Alaskan wyżej napisała,na początek Pan będzie przez miesiąc pracować w domu,żeby nie stresować Alaski samotnym pobytem w domu. Państwo bardzo przejęci,zadawali dużo pytań,na wszystkie moje pytania bardzo wyczerpująco odpowiadali. Do pomocy mają dojeżdżającą babcię ( w razie choroby córki lub nagłych wypadków losowych). Dużo podróżują,są aktywni. Biegle władają 3 językami obcymi ( włoski,rosyjski,angielski). Pan jest Włochem. Jest również niedoszłym weterynarzem - zaważyły na tym różne okoliczności. Pani pracuje w przedszkolu. Mają wspaniałą córeczkę Antosię,którą bardzo starannie przygotowują na przybycie nowego domownika. Są świadomi tego,że początku mogą być trudne,nie przeraża ich to. No generalnie wszystko jak w najlepszym porządku. Po przeprowadzce Państwa,będziemy mieszkać bardzo blisko siebie,dosłownie po przeciwnych brzegach rzeki. Okazało się także,że mamy wspólnych znajomych,także bardzo zwierzolubnych. Jak macie jakieś pytania,to piszcie,bo w takim natłoku pozytywnych myśli,trudno mi zebrać wszystko w logiczną całość.:) A ja jestem szczęśliwa,że przybędzie nam nowa piękna Opolanka:)
    3 points
  3. ... poczytałam... pomyślałam... i cieszę się tak naprawdę, bo to wszystko z dobrego serca i troski o Żabcię( już teraz jest Żabcią) od tego jest dogo, żeby dzielić się swoimi uwagami, sugestiami i radami, oczywiście na odpowiednim poziomie.. a że czasem się troszeczkę gorąco zrobi?... to takie ludzkie przecież! ważne ,żeby takie dyskusje, były konstruktywne! ważne ,żeby nikt nikogo nie obraził! i żeby kończyły się w sposób jak najbardziej korzystny dla psa! a tak , to się dzieje w przypadku Żabci! najważniejsze ,że maleńka jest w swoim domku, że ma całą diagnostykę i rodzinę , która chce ją leczyć!... a gdyby potrzebowali jakiejkolwiek pomocy... myślę ,że będą wiedzieli gdzie się po nią zwrócić
    3 points
  4. Gabi ignoruj drążące temat komentarze. Działaj dalej zgodnie ze swoimi przekonaniami. Bo robisz dużo dobrego. Niech każdy postawi się w sytuacji tej starszej pani. Odzyskuje SWOJEGO psa, który był z nią 13 lat! Ma do tego pełne prawo. Czy ktokolwiek z komentujących nigdy nie popełnił błędu w opiece nad SWOIM psem? Lub nie zdarzyło mu się zaniedbanie - nawet nieumyślne, niedopatrzenie wynikające z niewiedzy, niefachowości, itp., lub choćby z braku pieniędzy, lub odkładania decyzji w czasie??? Natrętna inwigilacja psich domów niczego nie zmieni, bo ludzie pod presją, osaczeni, dręczeni pytaniami, zaczną po prostu kłamać, zbywać rozmówcę żeby mieć święty spokój.
    3 points
  5. Kulfoniasty, Twój wkład w pomoc Mrówci jest wielki .Rozumiem ,że chcesz dla niej jak najlepiej, bo pewnie ją pokochałaś.Natomiast sposób w jaki wyrażasz swoje obawy i troskę o nią sprawia wrażenie ataku na kogoś , na coś .... Dobre intencje utopisz w formie. Mogłaś nakłaniać Gabi na podtrzymanie kontaktu z rodziną Mrówki i włączenie czuwania nad sunieczką .W razie potrzeby , jak tu pisałyśmy, można by wspomóc właścicielkę finansowo. Chcesz konkretów i zadajesz szereg pytań.Od kogo oczekujesz odpowiedzi? Niepotrzebnie z dobrego wątku zrobiła się jatka.
    3 points
  6. Jest weekend - jest wycieczka :) Wyraz mojego pyska pokazuje, że powstrzymywanie bełcików, to wyzwanie. Ale jest nieźle. Nie miotam się już, nie ziaję. Z fafli mi nie kapie. Czasem tylko trochę pociamkam i poziewam. Oczka też mam nieco mętne. I jak widać luzuję uszy na boki. Ale trzymam. Jestem twarda - trzymam. Dziś ponownie sukces - 4 godziny a foliówki czyste. Dla szwendania i łapania woni w przerwach podróży warto się wysilić i wytrwać.
    2 points
  7. Tak,to są nasze piękne nadodrzańskie wały.Miejsca do biegania bez miary. Pani bardzo dziękowała za wizytę,poprosiła również o namiary na sprawdzonego,zaufanego weterynarza. Poleciłam jej naszego Pana Tomka,serce na dłoni dla zwierząt. Dla facebookowych : Przychodnia Weterynaryjna Bonifacy,lek. wet. Tomasz Kowalczyk. Zamieszcza na swojej stronie fajne fotorelacje z wizyt.Może niedługo będzie nam dane zobaczyć tam i Alaskę:)
    2 points
  8. Najnowsze wieści z Zulkowego domu: Dziękuję, u nas wszystko w porządku. Zula nabiera ciała, przytyła ok. 1kg a na spacerach jest bardzo „zabawowa” . Nauczyła się już chodzić na smyczy bez ciągnięcia – choć tu trzeba cały czas pilnować bo jest bardzo ciekawska, lubi wąchać - cały świat by obwąchała więc zapomina się ciągnąc do ciekawego miejsca. Doskonale dogaduje się ze swoimi ulubionymi znajomymi psami a do nowo poznanych lub nielubianych pozostaje z rezerwą. Często widuje się z Cavalierem mojej mamy i moją mamą, bardzo się zaprzyjaźniła z Ginger i co ciekawe bardzo lubi i ufa mojej mamie, potrafi usiąść obok niej na kanapie i prawie położyć łeb na kolanach - o głaskaniu jednak nie ma mowy. Z nami bez zmian, robi jak chce, jesli się zapomni albo czegoś wystraszy to potrafi na kolana wskoczyć, na co dzień może przyjść i powąchać twarz czy liznąć rękę ale za zwyczaj poza spacerami i byciem na smyczy unika dotyku i bliskości. Widać, że potrzebuje człowieka, ciągnie ją do ludzi, zazdrości Dafi czy Ginger bo je obserwuje gdy są blisko z nami, ale jednak lęk pozostaje. W dłuższej perspektywie wygląda to lepiej, patrząc na co dzień czy na „co tydzień” zmian nie widać ale jeśliby porównywać zachowanie w okresach miesięcznych to jednak idzie ku lepszemu… pozdrawiam serdecznie
    2 points
  9. Może on nadrabia zaległy czas, gdy nie miał koło siebie nic, poza łańcuchem, piachem, błotem a teraz tyle tego!....że musi dotknąć, ups..pogryźć....Bambosz przerabia okres szczenięcy jak nic...a te wybrane zabawki w sklepie zoo....pewnie trochę też się nimi pobawi,hi,hi....ale skarpety, buty, meble, książki pachnące pańciostwem są najlepsze!!!
    2 points
  10. Ja krótko i konkretnie, bo każdy wpis jest wodą na przysłowiowy młyn i ciotki trzepią wpisy na trzy strony o Bogu i świecie. 1. Fakt oddania żabki właścicielce nie podlega dyskusji, 2. Pies oddawany był w trakcie diagnozowania i leczenia (ustalanie dawek leku, dalszych badań itd) 3. Warto było ustalić z Panią czas do wspólnych kontaktów, np. na początku telefon raz w miesiącu. Nie chodzi o wydzwanianie, sms-owanie i wypytywanie. 4. Na pewno podczas rozmowy telefonicznej z właścicielką każdy zdrowomyślący człowiek jest w stanie zorientować się, czy właścicielka mówi prawdę w sprawie leczenia żabki 5. Po pewnym casie warto odwiedzić żabkę, 6. Szkoda, żeby wysiłki wielu osób poszły na marne 7. Pokrewieństwo właścicielki- w ogóle mnie nie interesuje i wątek na dogo nie jest miejscem, żeby takie info przekazywać/
    2 points
  11. Sądzę, że za chwilę Pani tak właśnie się poczuje, osaczona i pod presją. Tylko, że za chwilę przekroczę granicę między troską, a wtrącaniem się. Tego chcę uniknąć. Tyśka, bardzo trafnie to napisałaś. Nic dodać, nic ująć. Dlatego nie mam zamiaru wydzwaniać, jak nawiedzona, pytać codziennie o kupy, jedzenie, tabletki, zalecenia weta. Właściciel jest osobą odpowiedzialną za psa. Pani nie ma obowiązku mi się spowiadać. Pomogliśmy Żabci, teraz jest u siebie, dajmy Pani żyć.
    2 points
  12. W poniedziałek psiaki zostaną zaszczepione, zważone i zmierzone. Wg książeczek Donia ur. się w 2014 r., Leydi w 2015 r., Joki w 2014 r. Psiaki bardzo fajnie bawią się ze sobą, nawet Leydi się rozkręciła. Póki co nie są szczekliwe, nie niszczą, w miarę utrzymują czystość. Dzieci są dla nich obojętne. Joki miał kastrację 22 lutego, Leydi 4 kwietnia, a Donia 24 kwietnia. Blizny wyglądają na prawidłowo zagojone.
    2 points
  13. Gdy nie ma w pokoju Białogonków... Jędruś i Misiu harcują ;)
    2 points
  14. NIe chce się 'wcinać' między Was, ale widze, że emocje sa ogromne. Ja mam takie zdanie, że pieskowi, który ma 13 lat naprawde lepiej jest w swoim starym domu. Sunia nie jest w budzie, na łańcuchu, nie była głodzona. Nie każdy człowiek 'zwykły' ma taka wiedze jak my, dogomaniacy co do chorób czy szukania. Znam przypadki ludzi, którzy szukali swojego psa mega nieumiejętnie..np. robiąc na olx ogłoszenie o zaginięciu psa ze zdjęciami sprzed lat, gdzie w ogóle nie przypominał obecnego siebie. Albo szukali własnie w schroniskach z którymi dana gmina nie miała umowy. Na naszym terenie nawet wolontariuszki nie raz nie wiedzą jaka gmina ma z którym schronem umowe! Ludzie nie wiedzą tez gdzie dzwonić by o to zapytać! Naprawde tak jest! Te zdjęcia Mrówki z Panią są rozczulające. Wole, żeby ona przeżyła w swoim prawdziwym domu pól roku, ale szczęsliwa jak na tych zdjęciach, niż pod opieką grupy wetów i dogomaniaków rok czy dwa, intensywnie leczona, ale nieszczęsliwa:( NIe byłam deklarowiczką Mrówki, więc może nie powinnam się wtrącać, ale dziewczyny- jesteście obie wspaniałe i szkoda Waszych nerwów. Każdy ma jakąs swoją wizję...co byłoby lepsze....ale chyba, gdyby spytać Mrówcie (bo o nią przecież chodzi) to sam wyraz jej pyszczka sprzed kilku dni i z momentu odnalezienia Pani- mówi sam za siebie! Ona jest szczęśliwa! Prześpijcie się z tym...spokojnie....nie kłóćmy się...
    2 points
  15. 1 point
  16. Wiesz co Ludwa, postaram sie jakos wyjaśnić Ci ten paradoks. Otóż uważam, już od dawna zresztą, że żeby tak naprawdę i w pełni zrozumieć psa, to trzeba by było być...psem. Naprawdę. Zatem, używając analogii, żeby zrozumieć świra, trzeba być, no kim? Ano świrem właśnie. Takowy zapewne sam dobrze nie rozumie mechanizmów i procesów zachodzących w jego khm..."umyśle". Może więc po prostu nie drąż, i pogódź sie z faktem iż świr to świr, i w żaden sposób zrozumieć go nie można. Tak, tak... A nawiązując trochę tematycznie, fotkę ze spacerkowa wrzucę, o: Sobota przyjemna, tylko ciut za ciepło jakby :)
    1 point
  17. Rozpoczął się sezon strzyżenia trawników i psów. ;) Lulu już ogolona. We wtorek fryzjerki zajmą się Kiku, a w środę Jo. :-)
    1 point
  18. Ja zwykle .. wolę wypowiadać się za siebie! i powiem to tak... gdyby to o mnie chodziło, to ja bym za często nie niepokoiła właścicieli! ...znam to uczucie... u mnie czasem... telefon to wróg
    1 point
  19. Oczywiście nie ma za co:) To może też spodoba Ci porcja dzisiejszych fotek:) Dzisiaj na spacerze po lesie znalazłem kleszcza między oczami Pandy. Na szczęście tylko sobie spacerował więc na pewno nie miał złych zamiarów ;) Ogólnie u Pandy wszystko OK. Czasem chciałbym coś napisać by jakieś wieści były na bieżąco, ale często nie ma o czym pisać bo w sumie nic się nie dzieje. Jednak mam ustawione powiadomienia na maila w razie napisania przez kogoś posta więc nie jest to tak, że jak mnie tu nie ma to nie interesuje mnie co tu się dzieje. A teraz te dzisiejsze fotki. Byłyby częściej (zwłaszcza z domu), ale, jak widzicie, Panda za nimi nie przepada i szczerze mówiąc nie jest to jakoś fajne robić takie poważne zdjęcia, a później je tu pokazywać bo przecież Panda zdaje się na nich krzyczeć "jak bardzo mi tu źle!!!" :) :/
    1 point
  20. Poker, zgadzam się z Tobą. Oddałam Żabkę właścicielce zgodnie z prawem i z moim sumieniem. Nie mogę wydzwaniać do Pani non stop, sprawdzać, dopytywać, żądać nr tel. do członków rodziny. Jestem zmęczona smsa-mi, które dostaję o każdej porze dnia i nocy, wmawianiem, że Pani na pewno nie będzie Żabki leczyć.
    1 point
  21. Perełko, kwestia leczenia była omówiona z Panią. Pani zapewniała, że będzie sunię leczyć, że w razie potrzeby wnuczka z Niemiec jej pomoże. Pani jest właścicielką, nie mogę dzwonić do wnuczki tej Pani do Niemiec i pytać, czy i jaką kwotę przeznaczy dla suni. Nikt nie ma obowiązku podać mi numeru, ani udzielać takich informacji. Nie można nikogo tak inwigilować.
    1 point
  22. Dorotko Kochana, nie mam słów wdzięczności! Wpłacałaś też pieniądze na Perełkę i Śnieżkę pod opieką doris66:) Nie wspomne o wielu moich podopiecznych:) Bardzo Ci dziękujemy! Ten maluch zasługuje na normalne życie!
    1 point
  23. Jak to dobrze wrócić do domu:) Dziś byliśmy w gościach, po pracy odwiedziliśmy mojego tatę. Z Gajką oczywiście. Gajulec leży padnięty, a ja mogę wrzucić fotkę pokazującą radość z możliwości hasania po ogródku:) Pozdrawiamy
    1 point
  24. Dostałam zdjęcia od Cioci wiolhelm170, nie wiem, jak mnie znalazła na FB, ale mam zdjęcia :) Sunia: A tu z kolegą, który dzielnie pilnuje swojej koleżanki i któremu przydałby się dom:
    1 point
  25. Na fb zgłosiła się Pani Iza, podałam numer do Ciebie, supergoga.
    1 point
  26. Ktoś tu zwariował. No jak można w ogóle roztrząsać, czy oddać zwierzątko właścicielowi, u którego żyło kilka (kilkanaście!) lat. Trzeba być naprawdę porąbanym megalomanem, żeby własny, chwilowy wkład próbować stawiać wyżej, niż uczucia pieska.
    1 point
  27. Witaj gabrysiu dawno nie widziana *) Usiatka nie znikła, wybitne osobistości przyczaiły się na komunalnym profilu, wegetują sobie w ukryciu, o tu:
    1 point
  28. Dziewczyny, tutaj ONek o którym pisałam. W chwili znalezienia (z przegryzionym sznurem, tym niebieskim, na szyi) i w nowym domu
    1 point
  29. Jakie dobre i krzepiące wiadomości. Każdy psiak potrafi być wspaniałym mądrym przyjacielem, jeśli tylko dostanie na to szansę. A Bambuś dostał wielką szansę :))
    1 point
  30. Heniu ! Szukaj, szukaj ! A jak znajdziesz nie wypuszczaj !
    1 point
  31. Dziękuję :). Wysłałam Beacie tekst i zdjęcia. Jest jak my wszystkie, poruszona cierpieniem i nieszczęściem, jakie było udziałem Maxa. Jak i my uważa, że należy mu się dom najlepszy z najlepszych. Wierzę w to, że tak będzie :)
    1 point
  32. Do schronu wrzucili, ucho ucieli i takie to zycie. Max jestem. Zawadzałem ludziom. Starszy się zrobiłem. To i wywieźli mnie. Wywieźli i zostawili. W pełnym kojcu wielkich psów. Nie jadłem, chowałem się w kąt. Atakowały mnie. Bolało mnie ucho, tak mocno, że nie mogłem już myśleć. Zresztą o czy miałem myśleć? Chyba o śmierci? Oby szybko mnie zagryzły. I już. Żadnej nadziei, żadnej szansy. Tylko ból, strach, samotność i beznadzieja. Piękny, wesoły, ludzki, serdeczny. Taki jest Owczuś Max. Kocha ludzi. Miłością wielką. Ma około 8 lat. Jeszcze wiele lat przed nim. Miał ucho w koszmarnym stanie, ze stanem zapalnym. Usunięto mu ucho wewnętrzne i zewnętrzne. Niestety. W schronisku był gryziony i maltretowany przez inne psy w kojcu. Dogada się z sunią, z psem raczej nie. Nie wiemy czy dogada się z kotami, ale to owczarek, zrobi wszytsko dla swojego człowieka. Mądrze wprowadzony do domu zaakceptuje wszystko. Szukamy mu domu. Ludzi. Do końca życia. Którzy zadbają o niego, będą leczyć gdy będzie starszy, będą kochać zawsze i już do końca. Max musi mieszkać w domu. Nie ma mowy o kojcach, garażach czy piwnicach. Musi mieć ciepło i być z człowiekiem. Max przebywa w hoteli pod Janowem Lubelskim, przed adopcją wizyta sprawdzająca warunki w nowym domu. Nie wiecie nawet jak wdzięczny i kochający potrafi być taki pies!! Jak docenia miłość, dobro i ludzi, którzy kochają. A to dasz rade???? Taki mu zrobiøam OLX, coby teksty byly rozne.
    1 point
  33. Ciężko mi się pisze. Wczoraj nie byłam w stanie. Bardzo przeżyliśmy rozstanie z Kolą, mimo że jesteśmy w 100% pewni ,że ptasiego mleka jej nie zabraknie. Pojechaliśmy z małą na g.19. Ona czuła pismo nosem , bo nie chciała wyjść z domu. W samochodzie denerwowała się chociaż siedziała na kolankach ukochanego pańcia. Państwo czekali na nią z przygotowaną adresatką i oceanem miłości. Na wszelki wypadek sprawdziłam ogrodzenie. Pan był przewidujący , bo wzmocnił starą siatkę nową ,żeby Kola przypadkiem nie podrapała sobie mordki. W ogóle to pan jak na mężczyznę jest niesamowity ( tak ocenił nawet mój mąż ). bez oporów mówi o kotku i koli nasze dzieci ,że będą je dopieszczać, całować po równo ,żeby nie były o siebie zazdrosne. Na moje pytanie gdzie przewidzieli miejsce na spanko dla Koli, odpowiedzieli że i tak będzie spała z nimi. Kolusia była nieśmiała, wpasowała się w swoje pogryzione spanko ,ale wrąbała całą kolację ,którą zabrałam dla niej. Kot zaglądał z daleka, potem próbowali się przywitać.kot na wszelki wypadek trzymał w pogotowiu łapkę ,ale na szczęście nie było żadnej akcji. Pogadaliśmy, pani podpisała umowę i wyszliśmy na łąkę za dom. Za domem stały miseczki z jedzeniem.Okazało się ,że dokarmiają okoliczne koty i ptaszki. Jak byliśmy już spory kawał od domu, wyściskaliśmy Kolę i szybko odeszliśmy ,a państwo poszli szybko do przodu. Mała jednak zorientowała się ,że coś nie tak , bo zaczęła ciągnąć z powrotem. Mało nam serca nie pękły , ale prędko wsiedliśmy do samochodu. Coraz gorzej nam jest się rozstawać . Mieliśmy okropne uczucie ,że oszukaliśmy Kolę. Państwo zachowali się niezwykle kulturalnie. Podarowali nam kawę ,a dla naszych futrzaków dużo smaków. Mało tego , zwrócili koszt sterylki czyli 250 zł .Jest to niebywałe tym bardziej ,że niczego nie sugerowaliśmy. Oczywiście dzwoniłam rano do Koli. jest wszystko w porządku. Wczoraj popiskiwała w domu, wąchała miejsca gdzie siedzieliśmy ,ale zajęli ją zabawkami i się uspokoiła. Spała oczywiście w łóżku. Śniadanko ładnie zjadła , nie nabrudziła, Zwiedziła mieszkanie , doopcia chodzi , wita państwa, więc powinno być dobrze. Z kotem na razie zachowują dystans ,ale nie ma wojny. Pan obiecał zdjęcia. kiyoshi, bardzo dziękuję za skuteczne ogłoszenia.
    1 point
×
×
  • Create New...