Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 02/17/17 in all areas

  1. Nie wiem czy pamiętacie ale Jędruś gdy żył jeszcze w lesie i na polu to lubił zbierac różne " skarby". Teraz zachowuje się podobnie . Gdy tylko wypuścimy Białogonki na podwórko to Jędruś natychmiast wpada do pokoju i węszy co by tu porwać i zanieść na swoje spanko ;) Dziś np ukradł Białogonkom zielonego gryzaka i cały czas z nim chodził ;) oglądał nawet telewizję ;) ...i wyglądał przez okno :) Pocieszny olbrzymek z niego ;) Potrafi mnie rozśmieszyć :)
    3 points
  2. Kochani, Przynoszę prezencik dla Promyczka z Walentynkowego bazarku w UK. Pieniążki w kwocie 1400zl niebawem powinny być na koncie staruszka❤️
    2 points
  3. Wczoraj jak przyjechaliśmy dałam jeść Promyczkowi i w garażu pobieżnie rzuciłam okiem na sierść i skórę.Dopiero jak zaniosłam do wanny i w świetle zobaczyłam co na nim się dzieje, to się aż przeraziłam.Pchły,wszoły szalały na nim w ilości okropnej, miałam je wszędzie, w wannie i poza nią dookoła.Szampon część wybił i spłukując Promyczka całe dno wanny było czarne,aż grubo,miliony tego paskudztwa,musiałam ręką wyjmować z kratki,bo woda nie dała rady spływać..o wodzie w kolorze czekolady nie wspomnę...jedna wielka masakra,a widok przerażający...jeszcze mnie trzęsie. Wczoraj całe ciałko w czerwonych rankach,dziś trochę już przyschły.Wyłysienia,gołe placki bez sierści,dużo strupów. Pupa dookoła łysa, czerwona,ciągle ją liże,zapewne tasiemczyca siedzi. Po kąpieli widać było,że Promyczkowi trochę ulżyło i wygodnie rozłożył się do spania. Rano pogoniliśmy do wetki z małą kupką nieszczęścia. Na początek p.doktor zajęła się oczywiście skórą na której są rozległe zmiany.W gorszych miejscach sierść została wycięta,rany odkażone,posmarowane,trochę technik rozczesał,reszta do ew. wycięcia i rozczesania na spokojnie już w domu.W gabinecie pchły dziś dalej łaziły po Promyczku,skakały,spadały po psikaniu, technik nie nadążał stołu sprzątać. Lewe oczko nie do uratowania,siatkówka w nim odklejona. W prawym siatkówka też się odkleja,ale można wykonać zabieg i z widzeniem powinna być poprawa.W tej chwili Promyczek raczej nie widzi na obydwa oczka,zalecono obserwację jak się porusza. Pani doktor dziś zupełnie nie miała czasu,ale na dniach zrobi dokładny opis stanu tych oczek. Tylne łapki też do obserwacji,porusza się nieprawidłowo,p.Doktor wspomniała coś o miednicy. Co do wieku,to ciekawie z Promyczkiem wygląda.Oceniając tylko po ząbkach p.Doktor mówi,że dałaby tylko 3 latka! Ma naprawdę ładne!. Natomiast wg.oceny p.Doktor psiak zdecydowanie jest staruszkiem i jak stwierdziła wiek wpisze jakoś pośrodku- 9 latek ma więc Promyczek w karcie. Dużo było spraw na jedną wizytę i wszystkiego już dokładnie nie pamiętam,może coś i pominęłam. Promyczek dostał dziś antybiotyk na 10dni,zastrzyk przeciwzapalny i przeciwświądowy,został odrobaczony+ tabletka do domu za 10dni i bardzo dokładnie spryskany frontline.Pobrane zostały zeskrobiny ze skóry i krew na biochemię.Zapłaciłam 162zł. Promyk jako bezdomniaczek,będzie traktowany ulgowo w przychodni. Wizyta dziś długa ,bo i spraw dużo na wstępie,ale Promyczek bardzo cierpliwie znosił wszystkie zabiegi.Od razu zdobył dziś serca personelu,a także ludzi oczekujących.Przemiły i taki fajny,delikatny piesek. Cieszę się,że Moli@ i joi dały dt Naszemu Promyczkowi! Jestem ogromnie wdzięczna i serdecznie Wam dziękuję! w domku tymczasowym już jestem...
    2 points
  4. Weszłam dzisiaj na swój zakurzony wątek i tak bardzo się wzruszyłam, jesteście kochane dziewczyny, tyle odwiedzin i życzeń, serdecznie i z całego serca dziękuję. Wciąż mi czasu brakuje, z niczym nie nadążam, im człowiek starszy tym czas szybciej biegnie, w zasadzie to odwiedzam tylko moich deklarowiczów. Jeszcze ostatnio paskudne grypsko mnie zmogło, ale światełko nadziei zaświeciło, w ogrodzie wychodzą przebiśniegi :) No ale skoro dzisiaj dzień kota, to pokocę Wam troszeczkę. A w styczniu przytuptał pod drzwi Kolcok i zimuje w domu :) Pozdrawiam wszystkich zaglądających
    2 points
  5. Był pierwszy spacerek... z latarką ;)...siusiu i kupka zrobione... w kale widoczne małe białe robale...nie ma biegunki. Siusia jak panienka :) Widać, że Promyczek czuje się niepewnie na widok człowieka delikatnie macha ogonkiem...zachowuje się jakby nie mógł uwierzyć że jest mu tak dobrze. Kręcił się, widać było że chce się załatwić ale z domu nie chciał wyjść...wyjechał na rękach, za to w drugą stronę pędzusiał szybciutko, nie miał problemów w znalezieniu drogi :)
    2 points
  6. Promyczek już u nas...malutki sympatyczny psuch w typie szpica :). Po obiadku odsypia WiosnaA przywiozła puszki...obróżkę, smycz i kocyki....+ 2 torebki ciasteczek wątrobowych :) WiosnaA wstawi zdjęcia... i zda relację z wizyty u weta
    2 points
  7. a jednak sie myle: moja miala najpierw sliniak a potem krawat, odwrotnie niz ta trikolorka,
    2 points
  8. Ja śledzę wątek na bieżąco, tylko w domu nie mogę się zalogować na Dogo i nie mogę nic pisać - mam stary sprzęt i coś się tam nie aktualizuje. Jutro albo w niedzielę wpłacę swoją deklarację 20 zl. Bardzo mi szkoda tego człowieka, który opiekował się misiem, bo to chyba samotny człowiek, a jeszcze jego jedyny przyjaciel go opuścił. Może ktoś go poinformuje, że wszystko jest dobrze, pokaże zdjęcia:)
    2 points
  9. Kochani, to był długi i ciężki dzień... Promyczek właśnie jedzie z WiosnaA - a może już dojechał...? ja właśnie wróciłam do domu, wzięłam leki i mam chwilkę opisać... Z Promyczkiem wyjazd zaplanowałam jednak po 12, bo inaczej (jadąc wcześniej) od ok 12stej byśmy tkwili w Lublinie - szkoda byłoby mi psiaka. Po niego z shoto byłyśmy już po 11, pani z gminy żegnała go ze łzami w oczach, mówiła nam łamiącym głosem, że "będzie płakać". Dała psiakowi kocyk "na lepsze życie" oraz pamiętała o podkładach-matach do transporterka. Dokumenty shoto ma podpisać na dniach. Promyczek przed wyjazdem zdążył zrobić sikupę. Jest bardzo ciekawskim psiakiem, rozgląda się na boki, nasłuchuje... kiedy jechał zastanawiałyśmy się z shoto czy psiak widzi... bo prawe oczko ma w lepszym stanie - może nie widzi obrazu, ale może jakieś cienie? Ewidentnie wodzi wzrokiem (a może węchem?) za człowiekiem. Niestety, na spacerze widać, że nawet jeśli widzi, to widzi mało. Chodzi za człowiekiem, a dokładniej: szedł tuż za nogą shoto, gdyby go nie pilnować to wpadałby we wszystko... Niby jak się otwiera klatkę to od razu wie, jak wyjść, ewidentnie ciekawią go opony samochodów i ciągnie, jak coś go zainteresuje, ale nie wiemy na ile widzi - jeśli widzi... ale nadzieja jakaś jest. To jedno oczko wygląda lepiej. Promyczek jest... psiakiem grzecznym, spokojnym, proludzkim. Kocha wylizywać palce. Nawet obcych mu ludzi. Za shoto wodził wzrokiem? węchem bardzo chętnie, kiedy wyszedł z transporterka przed wyjazdem, i podczas spacerku się na niego natknął i poczuł "swoje" mieszkanko to zaczął tak intensywnie merdać swoich zakręconym ogonkiem, że aż nie dało się nie uśmiechnąć. Jest po prostu uroczy, cieszy się z życia, widać że jest mądry i przekochany... Widać, że kiedyś miał kochającego człowieka, jest ufny, po drodze ciągle miał pyszczek skierowany w moją stronę. Pani z gminy obcięła mu największe dredy (zwłaszcza na ogonie), niestety sierść jest w tragicznym stanie. Jest mocno zmechacona, pełna pchełek (psiak nerwowo się drapie i wygryza), więc podejrzewam, że bez radykanego strzyżenia się nie obejdzie. Piesek może waży z 6kg - z obecną sierścią. Niestety, kiedy biega to biega na trzech łapkach. Właściwie na nich kica. Może to tylko od śniegu i zimna, ale jednak tylną łapkę na pewno musi obejrzeć wet. Niestety, pan busiarz już na początku kręcił nosem na psa. Wziął mnie dlatego, że ustaliłam to z szefem, ale widać, że człowiek od początku miał do mnie pretensje. A Promyczek, no cóż, pachnie jak to schroniskowy pies: to słomą, to mokrym psem. Bus niestety podjechał mniejszy, więc transporterek się nie mieścił. Ostatecznie psiak wylądował w transporterku na moich kolanach, siedziałam nieźle powykrzywiana... Promyczek też się niepokoił na początku, trochę gadał, trochę stękał, trochę kwękał. Po paru minutach wyrzucił matę, położył się na chodniczku (ktory zawsze wkładam, by nic się nie ślizgało w transporterku) i malutkim ręczniku, mata była gdzieś z boku. Psiakowi było gorąco, a pan busiarz włączył ogrzewanie... No smrodek się unosił niezły. Na szczęście dojechałam szczęśliwie do Lublina, a psiak po jakimś czasie siedział cichutko. Tylko sapał i raz po raz gryzł się nerwowo w zadek - pchły się obudziły w cieple... O 14:30 dotarliśmy na miejsce. Zadzwoniłam od razu do p. Grzesia (od tira), czy mogę jednak wcześniej podjechać, czy może coś się zmieniło. Pan się ucieszył, bo właśnie za jakieś 10-15min miał być na miejscu, miał mieć przegląd, ale coś się zmieniło i jednak wyjeżdża wcześniej. Zaczekałby na Promyczka, ale nie wiadomo jak długo - a tak to przyjechaliśmy oboje w miejsce spotkania w tym samym czasie i nikt na nikogo nie czekał. Pan Grzesiek jest bardzo empatycznym człowiekiem, uprzedziłam o zapaszku, a pan się nie przejął, przywitał się jednocześnie z nami i z psem (dał mu ręce do obwąchania, zagadał - a Promyczek od razu ogonek w ruch i lizał Pana po rękach), a potem dużo do psiaka mówił: spokojnie i cicho. Wiedziałam, że oddaję psiaka w dobre ręce. Promyczek dzięki zmianom wyruszył po 15stej z Lublina. Ja pojechałam do koleżanki - nie widziałam się z nią 1,5roku, więc chętnie skorzystałam z zaproszenia na obiad. Po 19 wiem, że Promyczek jechał już z Panem Darkiem i WiosnaA szykowała się w drogę. Jak dojechałam do domu, WiosnaA napisała mi że Promyczek przejęty przez Nią i już jedzie ostatnią prostą. Bardzo dziękuję Wszystkim, zwłaszcza WiosnaA za to, że psiak dostał szansę od losu. Promyczek naprawdę jest cudowny, moja koleżanka się w nim tez zakochała i ciągle dopytuje czy już dojechał, czy też nie.
    2 points
  10. Kajtuś pozdrawia wszystkich, dzięki którym już nie jest smutny i może rozpocząć nowy etap w życiu
    2 points
  11. Sonia coraz mniej boi sie obcych ludzi. Ewę widziała po raz pierwszy w zyciu i nie było to dla niej jakaś tam wielką traumą. Wiekszość zachowań Soni jest i tak na zasadach Soni, czyli jak sie mniej obawia kogoś to przyjdzie jak ja ktos lub coś przerazi trzyma sie z boku ale bardzo blisko , ciekawi ją co robia i dlaczego tak robia inne psy i inni ludzie. Sonia wyszłą ze swojej dzikiej skorupy i chce być taka jak inne psy........a dla mnie i tak jest najpiekniejszą i najdelikatniejszą sunieczka jaką znam. W kontaktach z Ewą ciasteczka wątróbkowe bardzo pomogły ....... bo ciocia Ewa piecze wysmienicie.
    2 points
  12. Ja ma w tej chwili w domu kotkę, tak na oko ok. 6-7 lat. Zgarnięta z podwórka z potwornymi ranami od drapania się. Ale też taka częściowo dzika. Jak żyła na podwórku to nawet dawała się czasem pogłaskać. Jednak tylko wtedy gdy dostawała jeść. Często nawet to głaskanie było dla niej ważniejsze niż jedzenie bo zamiast jedzenia ona się łasiła i chciała być głaskana. Wtedy też udawało mi się ją np. zakrapiać na pchełki. Ale później coś się musiało wydarzyć, ona się musiała czegoś wystraszyć i już tak ufnie do mnie nie podchodziła. Jak zobaczyłam te rany to kilka dni polowałam na nią różnymi sposobami żeby ją zgarnąć do weta. Udało się. Weta zaliczyłyśmy. Obiecałam jej wtedy że już nie wróci na ulicę, zostanie z nami albo znajdę jej dobry dom. Ona chyba nie za bardzo mi uwierzyła i na wszelki wypadek zawsze się trzyma jak najdalej od drzwi wejściowych:-). I mimo, że mieszka już u nas w domu pół roku, obserwuje moje dwa koty, które - niestety - okręciły sobie mnie wokół swoich łapek to dalej jest bardzo, bardzo nieufna. Dzisiaj chciałam ją znowu zabrać do weta to ponad godzinę ganiałam ją po całym mieszkaniu żeby ją zapakować do transporterka. Nie daje się za skarby świata wziąć na ręce, dotknąć przez sekundę to jeszcze ok ale dłużej to nie... Jak siedzi gdzieś w kącie i nie ma jak wiać to pozwoli się pogłaskać ale jak może uciec to się nie zastanawia tylko wieje... Kurcze, jak ja jej mam znaleźć dom? Kto zechce kotkę, która po tak długim czasie jest nieufna?
    1 point
  13. Moje koty też wolą pić wodę bieżącą. Od miski niestety wolą zlizywanie wody ze ścianek zlewu, umywalki lub nawet..! Istne wariaty. Martwiące jest to, że kocica nie daje się dotknąć, Ja od kilku lat dokarmiam kotkę z piwnicy. Przychodzi pod moje drzwi, miauczy domagajac się jedzenia, potrafi ocierać się o nogi, czy odpychać nawet moje ręce, jak nakładam jej jeść do miseczki. Ale przy próbie pogłaskania odskakuje jak oparzona i "paca" mnie karcąco łapką z pazurami. Niedotykalska jest i koniec. Nie poznała dotyku ludzkiej ręki jako kociak, i chyba jej już tak zostanie. Tej Waszej kociczce pewnie tak samo :\
    1 point
  14. Promyczek jest śliczny.Te wyłysienia i rany mogą wynikać od pcheł jeżeli była ich inwazja, niesamowita ilość.Oczko można uratować przez operację jeżeli jest odklejona siatkówka.No ale to musi zobaczyć dobry okulista chirurg.Niech teraz trochę chłopczyk odpocznie,zazna normalnych warunków i trzeba będzie działać dalej aby poprawić mu komfort zdrowia. Tak się ogromnie cieszę,że uzyskał pomoc,został zabrany z tych okropnych warunków.Szkoda tylko psiaczków,które tam zostały, albo już mają placki,rany albo to nastąpi po pogryzieniu przez pchły. Wszystkim,którzy przyczynili się w jakikolwiek sposób do pomocy Promyczkowi z całego serca dziękuję.Jesteście wspaniali i niesamowici w swoim działaniu.
    1 point
  15. Promyniu Promynku sciskam sciskuniam za wszystko i raduje przeogromnie z zycia nowego ktore sie zaczelo
    1 point
  16. Tyś(ka), sucha karma ( około 1 kg) i pucha została u nas dla Promyczka a kubraczek "pojechał" na bazarek. :)
    1 point
  17. Wiem, że Promyczek w dobrych rękach ale martwię się o niego. Rozpuściłam wiadomości o Promyczku wśród znajomych psiolubów. Być może uda się zorganizować jakiś dodatkowy grosz dla Promyczka.
    1 point
  18. Dawno nie zaglądałam a tu tyle się dzieje. Asiu, ta potworzyca, to wypisz wymaluj moja Zołza ( tak jej zapisałam w książeczce po sterylce). Tzn z opisu, to Zołza jednak jest mniej potworzasta :) - nie ryczy, ale dotknąć się też nie da. Z tym że Zołza jest malutka, taki tycikot. Przed sterylką wyjęłam ją w gabinecie z kontenerka .... no i się zaczęło. Mam lewe ucho całe w bliznach, paznokieć jeszcze mi nie odrósł. Kubrak zdjęła po 2 dniach ( przez pół dnia snuła się z kubrakiem ciągnącym się za nią - wysunęła się do przodu, tak że otwór na szyjkę miała w pasie, bałam się o brzuch i o szwy, ale podejść nie dała :( Opieka pooperacyjna nad takim kotem to szaleństwo i totalna bezradność. . W 100% rozumiem Twój lęk przed podchodzeniem do niej. Cieszę się, że Wampuś dochodzi do siebie. Dobrze, że to tylko przepuklina . Głaski dla całego stada :) Ps - Zołza początkowo była Tośką i nadal czasami tak na nią wołamy. Ale na Zołza reaguje o wiele szybciej :) - coś w tym jest.
    1 point
  19. tak ciociun tak je nie moge dojsc do siebie po odejsciu Pipuni i nie uwierze ze taki los ... ciezkie bardzo ciezkie wszytko, poozdrawuam ogromnie
    1 point
  20. Naprawde ciężko odpowiedziec co u nas,bo każdy dzien,a nawet w ciągu dnia jest inaczej.Przez ten czas,było tak,ze 2x w tyg.podejmowałam decyzje.ze pewnie juz...ale zawsze czekałam do następnego dnia,zeby nie postanowic pochopnie.A Etka kolejny dzień mi wynagradzała.Była jeszcze jedna noc,że wyła,ale juz rano szła ładnie i do tego...szok, merdała ogonem.Ogłupia mnie totalnie swoimi zmiennymi stanami.Ja juz mysle,ze ona jesli cały dzien przespi,nudzi sie w nocy.Ale to ze śpi,nie znaczy,ze moge wyjść,spi na włączonym czujniku.Jesli wyjade,/30 min/zawsze cos sie "stanie"A to głowa włozona w ratanowe meble,a to wywrócona w paskudny sposób,ze ciężko odgadnąc która noga która.Ma głowe albo nogi wbite w nieprawdopodobne miejsca,które w życiu nie przyszły by do glowy.Dla niej zagrozeniem sa nawet malutkie uchwyty na żaluzje na dole okna/obdarła udo z siersci/juz zarasta/Ona moment wyczai ,ze mnie nie ma obok i wyczynia cuda by mnie odnalezć,albo wywołac poczucie winy ze wyszłam.Ten tydz.odpukac,chyba czuje wiosne,jest zdecydowanie ożywiona.Z jedzeniem cyrk,picie z łyzeczki/od 1.5 roku/O koo,sioo,zawiadamia gwałtownym kręceniem i zawsze robi na spacerkach.Teraz znów chodzi ładnie,w domu gorzej,ale bez skarpet daje rade,a 2 m-ce nie było szans.I wszystkie sygnały gwałtownie,natychmiast...gdybym nie była obok,natychmiast spadnie podrzucając ciałkiem,a na dole nie ma mowy by ją połozyc.Najlepiej jej na kolanach albo tak w pionie/pupa na kolanach,łepek i łapki na szyi.Tak moze spędzac cały dzień...ja niekoniecznie :)Znowu wygląda na to ,ze wraz ze słoneczkiem zbiera sie do życia.A tfu,tfu tfu,znowu grobek podkopywałam głębiej podczas tych mroznych dni...bo tak to wtedy sie zapowiadało. Mam świadomosc,ze ostatnio podczas choroby sama sobie tak zgotowałam swoją nadopiekuńczoscią,ale to wtedy wyglądało,ze to ostatnie jej dni.Od tej pory mija prawie póltora roku...a ona ma jelenia który jest na kążdy jej ruch.Miała tez takie dziwne drgawki w miedzyczasie...
    1 point
  21. Ja przy moich tymczasach przeszłam zapchlenie i zarobaczenie.Pchły nie zamieszkały w moim domu jakoś.Jak tymczas trafiał do mnie to pierwsze co to transporter zostawał na dworze, spacer po ogrodzie i prosto do wanny.Kąpiel w szamponie przeciwpchelnym,przetrzymanie przez 10-15min i spłukiwanie,spłukiwanie.Następnie suszenie i wycinanie dredów.Jak się nie dało uzyskać fryzury to jazda zawsze była do fryzjera.Po 3 dniach kropelki były zaaplikowane i to był koniec odpchlenia.Kilka razy odbierałam z drogi psiaka w nocy i w nocy walczyłam,nigdy nie zostawiałam go do rana aby zrobić porządek z pchłami. W przypadku Promyczka jeżeli ma tak okropne dredy i przy i zaraz skórze to jedynie wizyta u fryzjera ratuje.Nawet i lepiej ponieważ przynajmniej będzie widać co się dzieje ze skórą i jeżeli jest chora to łatwiej ją leczyć. No nic poczekamy co Ania wymyśliła. Jeżeli chodzi o Przechowalnię to jednak powinien być zakupiony środek na pryskanie,odkażanie bud i krople dla psów.Nawet jak trafi tam pies bez pcheł to natychmiast i u niego się pojawią. Kojce,budy są tam jedną rozmnażalnią insektów i wynika z tego,żę w tym kierunku nikt tam nic nie robi.
    1 point
  22. Lawinka dziś zrzuca szwy, wszystko pięknie zagojone, a Koka miała mastektomię - sterylkę już dawno miała, u Koki też się ładnie goi i szwy zdejmujemy w poniedziałek. Jutro jadę po Tinkę <3
    1 point
  23. Taki to los niepotrzebnego zwierzęcia: ślepy, kulawy, żywcem zjadany przez robactwo. Moli@ - on przy takim zatrzęsieniu pcheł i wszołów, pewnie ma tasiemce, glisty i niedokrwistość... Jeszcze dwadzieścia lat temu środki na pchły nie były w powszechnym użyciu, to dla większości z Was obrzydliwe, ale... pchły się iskało i zabijało... ręcznie. Z jednego wolnożyjącego kociaka usuwałam czasem po 100-200 pasożytów, małe parotygodniowe kociątka miały bieluteńkie dziąsełka - pasożyty wysysały z nich krew... Inwazję pcheł widziałam dwa razy: pcheł w pomieszczeniach było tyle, że było słychać jak skaczą - pac, pac, dopiero ekipa dezynfekcji i dezynsekcji je spacyfikowała.
    1 point
  24. Wiadomość od P.Kamili na zapytanie,czy Ori pozostaje u Państwa(dajemy zawsze adoptującym furtkę otwartą tj.dwa tygodnie na zwrot psiaka) Oczywiście, nie ma mowy o oddaniu Oriego. Jest członkiem naszej rodziny, uwielbiamy go absolutnie i nie umiem sobie wyobrazić że mogłoby go u nas nie być. Zna Pani Oriego więc nie muszę się rozpisywać na jego temat, ale gdyby się dało " zaprzytulałabym" go i zacałowała!!Pozdrawiam
    1 point
  25. Wszystkim Mruczkom najlepsze życzenia, a Twoim, Sylwio, Podopiecznym w szczególności moc zdrowia i domków z kochającym Człowiekiem :)
    1 point
  26. Nareszcie Ergo może żyć pełną piersią u boku kochanego i kochającego człowieka :)
    1 point
  27. Ojej, jak fajnie.Same dobre wieści, aż chce się wchodzić na wątek.
    1 point
  28. Poproś weta - oni mają różne preparaty - np. w proszku, do rozpylania, jeśli masz koty, gryzonie, rybki - musisz powiedzieć, dobierze taki, żeby ich nie zatruć! Tak na szybko w domu i samochodzie: odkurzacz z papierowymi workami, po odkurzaniu worek spalić, bo żywe insekty wyjdą. Przy tej porze roku trzeba powtarzać do miesiąca - jaja, larwy - tyle czasu może minąć aż przepoczwarzy się toto w dorosłą, skaczącą pchłę. Przy odkurzaczu wodnym, odczekać, żeby się potopiły, nie wylewać od razu.
    1 point
  29. Parafrazując znany cytat, powiem - ktoś musi nie jeść, żeby mógł jeść ktoś :) Sie mówi: gra i buczy :) :)
    1 point
  30. Super, że stan zapalny brzusia Śnieżki opanowany. Maleńkimi kroczkami idzie sobie do normalności:) Na szczęście dzięki dobrym ludziom i ich wpłatom ma na to chwilę czasu:)
    1 point
  31. Szronik pozdrawia i dziękuje wszystkim za wsparcie duchowe i materialne
    1 point
  32. Wieści z domku Kubusia :) Pani Bogusiu najmocniej przepraszam za brak kontaktu z mojej strony. Omyłkowo wcześniejsze zdjęcia wysłałam do Pani z maila grupowego ze studiów. Nie korzystam z tej skrzynki i nie zauważyłam maili od Pani. Bardzo dziękujemy za życzenia noworoczne i bardzo spóźnione ale mamy nadzieje ze ten rok będzie dla Pani równie fantastyczny jak nasz do tej pory. Poniżej przesyłam zdjęcia "Kubusia". Obecnie ma na imię Rex a reaguje tylko na Reksio. Jest bardzo grzecznym i kochanym psem. Był już w naszych domach rodzinnych i odnalazł sie tam bez większych problemów. Podróżuje z nami autem co uwielbia. W zasadzie każdy kto go widzi z miejsca sie w nim zakochuje. Bardzo pozytywnie zmienil nasz dom i nas samych. Pozdrawiam
    1 point
  33. Według znawców rasy, cieczka występuje w odstępach 6-10 miesięcy. Więc możesz się spodziewać teraz, a może być dopiero maj/czerwiec ;) Obserwuj suczkę. Często jest tak, że zanim pojawi się cieczka, to suczka częściej sika na spacerach i można się spodziewać wtedy, że ten czas nadchodzi ;)
    1 point
  34. KOrniczek (jak dla mnie) wygrywa konkurs na najpiękniejszy psi uśmiech! :) ONn jest PRZEśliczxny, PRZEmiły, PRZEkochany i tylko takiego PRZE, PRZE, PRZE domku mu życze, by już zawsze był taki:) Murko- zaczarowałaś słodziaka:)
    1 point
  35. Wiem Bogusiu o kropelkach,że nie wolno przed i po kąpieli. Kiedyś trafił do mnie pies masakrycznie zapchlony i z wszołami.I żeby jak najszybciej tego się pozbyć wetka zaleciła mi właśnie kąpiel w ludzkim szamponie od wszy,a na drugi dzień był popsikany na sierść sprayem (nie krople).Dziś zadzwoniłam i powiedziała,że możemy tak zrobić z Promyczkiem. Wstrzymam się jednak do jego przyjazdu ,żeby zobaczyć w jakim stanie ta sierść,bo Tysia coś mówiła,że skołtuniona.No i szampon jakiś drogi teraz,kiedyś kosztował grosze. Może zdążymy jeszcze dziś do weta do 22. Jadą..,Promyczek grzecznie siedzi.
    1 point
  36. Smutno bardzo...Biegaj Lusieńko zdrowa i szczęśliwa po zielonych łąkach. A może gdyby sunia była po operacji pod opieką lekarza,to dałoby się ją uratować,a może i nie,widocznie tak miało być,jej już jest lekko i dobrze.
    1 point
  37. Witaj Zachary - miło Cię widzieć. Mała wczoraj w nocy pierwszą koopkę zaliczyła ....co prawda w salonie ale co tam :) Na smyczy chodzi po japońsku czyli jakotako Nadal siedzi pod schodami - ale już nie w samym rogu bo jej pozastawiałam kąt poduszkami. Ciężko mi się tam właziło do niej. Zaczęła trochę zwiedzać dom z czego się bardzo cieszę. Nieśmiało do mnie podchodzi i daje się już bez problemu głaskać. Już wykąpana i uszka nasmarowane.
    1 point
  38. Dla wszystkich fajowych Cioć z fanklubu Jędrzejka ślemy walentynkowe pozdrowienia ;)
    1 point
  39. Tak zrobimy Ciociu . A dziś Jędruś pierwszy raz wyraźnie się ucieszył gdy wróciłam do Białogonkowa :) Dosłownie wpychał się na mnie a głowę wciskał mi pod rękę . Siadłam koło niego na podłodze a Jędruś chyba pomyslał że jest maleńką kruszynką i wpakował mi się na kolana całym sobą ;) Wydaje mi się że odwagi dodaje mu Misiu który na mój widok dokładnie tak się zachowuje , więc tak na prawdę zostałam pozytywnie zaatakowana przez dwóch okazałych chłopaków ;) Myslę że jak w tym tygodniu uda nam się zaszczepić Jędrusia to powoli zaczniemy mysleć nad fajnym tekstem do ogłoszeń :) Robi się z Jędrusia straszny pieszczoch więc juz czas ;)
    1 point
  40. Zaglądam na wątek Kropeczki, mam nadzieję że jest wesoła i szczęśliwa w swoim DT :)
    1 point
  41. Jeszcze 20 lat temu to byłby zlot wróżek, a teraz to czarownic......Eh, życie ty moje gówniane, jak mawiają starzy górale...
    1 point
  42. Chyba nie piją wcale :( One w ogóle muszą być bidule odporne na brak wody - w upały jest to samo :(
    1 point
  43. Na koncie Misiunia 23,- od anecik, Anetko bardzo serdecznie dziękuję!!! U Misia wszystko ok. Z nowości: Wczoraj na dworze przechodziliśmy obok labradorki Zory z mojego piętra i Misio nie ujadał, przeszedł grzecznie!!!
    1 point
  44. Bardzo dziękujemy za wpłatę Mattilu - dopisałam w rozliczeniu 75zł :**********************
    1 point
  45. Nadal nie trzyma ? Biedna ona i p.Irenka. Chyba trzeba je wspomóc kasą na jedzonko.
    1 point
×
×
  • Create New...