Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 01/22/17 in all areas

  1. Bajka jest poważna i dostojna jak robię zdjęcia, jakby pozowała (i jak śpi); jak leży na plecach z nogami do góry i zachęca do czochrania po brzuszku czy podskakuje machając ogonem; nie wygląda dostojnie. Ostatnio bardzo lubi jak udaję, że łapię ją za łapę a ona kłapie na mnie zębami i łapie (delikatnie) moją rękę w zęby. Potrafi tak bawić się bardzo długo i jak siedzę koło niej nigdy nie ma dosyć. Jak ubieram się do wyjścia na spacer, przysiada na tylnych łapach i staje "słupka", jest niesamowita. Stale nas czymś zaskakuje. Na spacerze jak chce wracać do domu podbiega i kręci młynka w miejscu, patrzy przy tym czy już wiemy o co chodzi i można zawracać. Nauczyliśmy się, że jak chcemy ją przywołać nie można mówić "chodź tu" jakoś się tego boi; wołamy po prostu Bajka, po imieniu; coraz częściej przychodzi sama. Sama też, gdy wracamy ze spaceru, skręca w stronę domu; wie gdzie mieszka. Z nią nie ma nudy, podskakuje i zachowuje się jak młodziak. Nie mogę się doczekać wiosny, ciepłych dni spędzonych w ogródku na trawie, z psią głową na kolanach...czy może być coś piękniejszego?
    4 points
  2. Niesamowite, już mamy wiadomości i zdjęcia z Domu Lusi. Rozmawiałam z Panią Arleną i pozwoliła wkleić na wątek wiadomośc, jaka przysłała mi na adres e-mail. "Witam, pierwszy dzień, w domu, minął nam i Lusi wspaniale, czyli spokojnie, bez żadnych negatywnych niespodzianek. Zaakceptowała swoje legowisko na którym ma swój kocyk i zabawki. Zjadła a właściwie pochłonęła jedzonko. (dwa razy) Dostawała tez smakołyki za to że: - przełamała strach przed schodami - dała sobie wytrzeć łapy po każdym przyjściu ze spaceru - siadała na polecenie ("siad") była trzy razy na spacerze po ok. 1,5 godziny, jeden raz przepieliśmy ją na linkę 10 m. nie szarpała, tylko na razie bardzo interesują ją samochody (i tu jesteśmy wszyscy bardzo ostrożni). A po za tym ciągle się tuli, przychodzi na zawołanie (w domu oczywiście). Nie odstępowała mnie, ani na chwilę, w kuchni kiedy gotowała. z wiadomych względów:) bo to wielki łasuch. Próbowała otworzyć szafkę gdzie wyczuła swoje smakołyki!!! To miłość od pierwszego wejrzenia, przynajmniej z naszej strony! A Lusia, miejmy nadzieję tez nas pokocha! Przesyłam kilka zdjęć, z czasem będzie ich więcej i postaram sie systematycznie je wysyłać i relacjonować życie Lusi u nas. pozdrawiam w imieniu całej rodziny, czyli nie czwórki ale piątki:) Arlena . . ." Patrzę i patrzę i patrzę i.. . nie mogę się napatrzeć. Pani Arlena obiecała systematyczne fotorelacje. Bardzo serdecznie dziękuję Pani Arleno
    4 points
  3. Tak, Bodźka wyjątkowo do niej ciągnie. Chyba znalazł sobie mamusie. Astra odnajduje się w roli mamusi. Na spacerze znowu sama z nimi byłam i było bardzo fajnie, jakoś lepiej mi z trójką niż z dwójką. Może dla tego, że nie nudzi się tak bardzo chodzenie i szybko czas zlatuje. Astry to nawet się nie czuje, jak mijamy inne psy to bez zmian, tylko Bodziek ujada, Grawer ciągnie, a Astra stoi sobie i nie zwraca uwagi. Poza tym, Bodziek znowu oberwał, bo w czasie spaceru pajacował i gryzł ciągle po nogach Grawera i Astrę na zmianę. To w końcu mu się odwinęła i tak niby rzuciła się z zębami i warczeniem, ale niegroźnie, to taki straszak, Grawer też mu tak robi jak Kulka Waty przegina pałę. Z resztą Bodziek nawet nie pisną i za 5 minut znowu ją ganiał. Bardzo mnie też ucieszyła sytuacja przy wodzie. Stawiam im jedną miskę z wodą. Wczoraj wieczorem Grawer przepuszczał Astrę i piła pierwsza, dziś rano jak nalałam świeżą wodę, to wszyscy się zbiegli, Bodziek od razu się odsunął, a Grawer warknął i pił pierwszy, Astra od razu odwróciła się bokiem i poczekała, jak Grawer skończył, to też się napiła. Podoba mi się, że rozmawiają ze sobą i ustępują sobie. Każdy z nich ładnie reaguje na sygnały. Ach i zapomniałabym o najlepszym. Wczoraj wieczorem jak wreszcie położyłam się do łóżka, cała trójka z rozpędu wparowała ze mną na łóżko, Astra oczywiści jak szczeniaczek przepychała się razem z nimi. Padaka. Po chwili się rozeszli, bo trochę ciasno było i każdy znalazł sobie miejsce, ale ta chwilka była bezcenna. A i Astra bawiła się z Bodźkiem otwartą paszczą. Ci, którzy widzieli zabawę dużego psa z małym pewnie wiedzą o co chodzi. Bodziek się kotłasił, a ona nastawiała się otwartą paszczą i tak nimi łapała a on się roił. Jestem taka szczęśliwa jak na to wszystko patrzę! Nie mogę uwierzyć. Każdy szczegół mnie cieszy. To nie wiarygodne, że stara 9-letnia schorowana suka ze schroniska weszła do domu z dziećmi jako trzeci pies i po kilku godzinach zachowuje się jakby była tu od zawsze!!! Ludzie dziękuje Wam za uratowanie naszej kochanej Astruni! Mówiłam od razu, że to mój pies z poprzedniego wcielenia hehehe DZIĘKUJĘ!!!
    4 points
  4. Jedziemy do - mam nadzieję - domku Lusi. Jeśli coś będzie nie tak to oczywiście jej nie zostawiamy ale niespodzianek nie przewiduję. Mam nadzieję że Lusia nie za bardzo da im popalić :) Lusia zaopatrzona w piękne szeleczki od elik, kocyk na którym spała w legowisku i ulubioną zabawkę wyrusza do Domu.
    4 points
  5. Zauważyłam, że Mamba boi się zamkniętych drzwi. Jak wychodziłam z pokoju zamykałam drzwi ze względu na jej niechęć do Elfika. I oczywiście ona po jakimś czasie zaczynała swoje ałuu, ałłuuu. Dzisiaj zostawiłam drzwi na korytarz lekko uchylone, mała podbiegła, sprawdziła, że jest szczelinka i od prawie godziny siedzi spokojnie, drzemie, chodzi po pokoju i jest cisza ! Dobra Mambulka !
    3 points
  6. Z wejściem do kuchni też trochę trwało,ale już szybciej się przełamał niż początkowo na korytarz. Dziś pod wieczór było już tak,
    3 points
  7. Wcześniej pisałam o szytych na zamówienie szelkach,a to nie szelki a specjalny pas do szelek, który załatwiła i podarowała w prezencie Moriskowi ciocia doris66...Bardzo serdecznie Jej dziękujemy! Szeleczki muszę Moriskowi zakupić.Mam w domu kilka par,ale żadne nie pasują.Założyliśmy jedne,ale w nich ten podłużny pasek pod brzuszkiem jest za długi i Moriskowi przecisnęła się łapka jak leżał. Myślałam,że dziś znajdę pół godziny i wyskoczę do hurtowni kupić nowe,ale nie dałam rady.Widząc ,że ta łapka może się wysunąć nie ryzykowałam iść dziś na podwórko.Dopiero w poniedziałek kupię szelki i zaczniemy regularne ćwiczenia z wyjściem. Mnie cieszy każdy drobny kroczek Moriska zrobiony do przodu,ale to wszystko idzie powoli,bo Moris wciąż bardzo się boi. Moris sporo spaceruje na dole,ale jak jest sam.Zachęcam go do wejścia po schodach na parter i kilka razy odważył się już wejść na korytarz a nawet do kuchni, jednak gdy ludzi w pobliżu nie ma.Ostatnie dni miał dużo nowości w domu i dużo bodźców z nowymi ludźmi.Zobaczymy jak będzie się zachowywać najbliższe dni. Kanapa na dole wciąż jest jego przyjacielem i tam najbezpieczniej się czuje. Nie obyło się bez przygód mając i gości i Moriska do pilnowania. Do tej pory mój Amiczek był wprowadzany do Moriska na smyczy,zachowywał się ładnie będąc z nim w jednym pokoju, wychwalałam pod niebiosa obu chłopaków,ale do bezpośredniego kontaktu nie pozwalałam,bo Amik po wstępnym obwąchaniu by szczekał i uważałam,że dla wystraszonego Moriska jeszcze za wcześnie na takie spotkanie.Pech jednak chciał,że wczoraj pomimo ostrożności ktoś z domowników otworzył drzwi na dół i Amiczek zbiegł ,gdy akurat Morisek chodził.Powąchali się pyszczkami i Amik tradycyjnie włączył swoją szczekaczkę(choć znając jego możliwości,to było mega delikatnie tym razem) i Morisek wtedy postraszył jego ząbkami.Wszystko było na moich oczach bo byłam akurat na dole,huknęłam na Amika i ten się wycofał na szczęście.Myślę,że Moris mógł się wystraszyć nie znając zamiarów Amiczka i próbował się bronić jedyną mu znaną metodą odstraszenia pokazując ząbki.Ja tak to sobie tłumaczę.
    3 points
  8. "Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą - twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."/ M. Siegal / Astra vel Lisia jest już w swoim domku!! Ma już swoją rodzinę, która będzie ją kochać, przytulać, głaskać, dbać o nią...Ma też psich przyjaciół: labradora Grawusia i yorka Bożydara. Kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz, tam, za kratami w schronisku, cierpiącą, zrezygnowaną, niemo błagającą o pomoc, serce moje rozpadło się na kawałeczki...Dzisiaj to serce znowu jest w całości......Lisia vel Astra ma dom!!!! Czy my, pomagając bezdomnym, schorowanym, starszym, porzuconym psom pragniemy czegoś więcej??? Chciałabym serdecznie podziękować wszystkim za okazane serce, wsparcie finansowe, bycie na wątku, wspieranie w trudnych chwilach!! Murce, za piękną opiekę nad naszą księżniczką. To dzięki Wam, waszej ogromnej dobroci, chęci niesienia pomocy "braciom mniejszym" Lisia vel Astra dostała szansę na normalne życie u boku swojej rodziny!! Bądź szczęśliwa kochana sunieczko!!!
    2 points
  9. Oczywiście, że miejsce łańcuchowego burka jest na kanapie! :) Zachowujecie się wzorcowo :D
    2 points
  10. Wiosenko, postęp jak na dzikiego psa w tak krótkim czasie jest ogromny. To normalne ,że dzikuski robią 3 kroki w przód, 2 do tyłu, 2 kroki w przód i totalna cofka. Nie wiemy co w ich główkach się kłębi i co na nie działa. Uważa się ,że psy żyją tu i teraz , a ja mam jednak wrażenie ,że potrafią wrócić pamięcią do przeszłości. Giga była u nas 13,5 miesiąca ,u anecik1 miesiąc i nie wyszła do końca ze swoich lęków . Pewnie niektóre nigdy z niej nie wyjdą albo za parę lat jak u Braszki po 3 .latach pobytu w DS( sunia , która zabraliśmy z Radys ponad 4 lata temu )
    2 points
  11. Lusia i ja bardzo dziękujemy Wam wszystkim za pomoc finansową, odwiedzanie na wątku, dobre rady i serdeczność, z jaką spotykałyśmy się tutaj codziennie. Mamy nadzieję, że będziecie z nami nadal, że będziecie tu zaglądać żeby oglądać moje życie w DS.
    2 points
  12. Pozostaje nam zaciskać kciuki... By TEN Ktoś Mambusię wypatrzył. ;) Czekoladka z maluchami - zdjecia z dzisiaj:
    2 points
  13. Niespodzianka - Tyczka pozdrawia. Byłam dzisiaj u p. Ewy u Tobiego, przy okazji wygłaskałam Tyczunię .
    2 points
  14. Tak to prawda. Kocham ją strasznie mocno , a znam od wczoraj. Pakuje się jej na legowisko, czochram, przytulam, kładę na nią głowę a ona się cieszy i jeszcze łapki wyciąga. Moja moja moja ! Jest cudowna! Najpiękniejsza i najmadrzejsza! Napatrzeć się nie mogę. Szkoda, że nie możecie zobaczyć na żywo jaka jest piękna! Jak księżniczka!
    2 points
  15. No ślicznota, pewnie domowa była skoro tak zawodzi w kojcu i próbuje się wydostać. Pewnie zawadzała komuś przy wyjazdach świątecznych albo przeraziła się strzałów i uciekła :( Dobrze, że szybko trafiła do Was - wielkich serc i ciepłych ludzi :)
    2 points
  16. W końcu udało się zrobić zdjęcia na zewnątrz. Jest cieplej więc mała kręciołka nie ciągnie już tak szybko do domu. Ileż to nowych ciekawych zapachów do wywąchania ! Może za ta bramą jest moja ukochana pani ? Co się z nią stało ? Hau, hau !!! Domku mój, gdzie jesteś ?! Kto mnie pokocha ? A może Ty ?! Czekam ! Podpisano: Mamba
    2 points
  17. Panno Marple, nie martw się. Zacznijmy tylko działalność to kasa sama się znajdzie. Już proponowałam. LICYTACJE. Musimy tylko zatrudnić dobrego komornika.Oczywiście proponuję społecznie, bez profitów, bo oni nie mają umiaru.
    2 points
  18. Jako to, do kogo ? Do wszystkich i na wszystkich !!!
    2 points
  19. TAK, TAK, TAK TaTino, masz rację. Za TOBĄ głosuję całą sobą. W nowej stylizacji Twej, po odkryciu w zakamarkach Twej duszy, upodobania do niezwylke kolorowych, barwnych kreacji z odlotem. TAK. Po stokroć TAK. Kiecka lila-róż, rajstopki w kolorze trawki a na brzuszku naszywka:) Szybko by się nasza fundacja wybiła w tiwi, radio, prasie, necie i na świecie:)
    2 points
  20. Warto się starać, to prawda.Papież Franciszek mówił o tym, aby wstać z kanapy i pomagać tak, jak się może.I to są święte słowa.Najwygodniej jest nie robić nic, ale czy to ma sens? Znam wielu takich ludzi, wcale nie są szczęśliwi.Nie mam na myśli tylko pomocy zwierzętom.Dumna jestem do tej pory z chłopców ( tak!) z mojej klasy dawno temu, byłam ich wychowawczynią.Chodzili w odwiedziny do dzieciaków ze stalowowolskiego Domu Dziecka.Nie tylko z okazji św.Mikołaja, ale w zwykłe dni.Umawiali się z panią kierowniczką, dostali od niej pozwolenie i byli fajnymi "wujkami".To była ich inicjatywa, dowiedziałam się o tym przypadkiem.Gdybym nie zajmowała się kotami z pewnością byłabym wolontariuszką w hospicjum, na przykład.Lubię starszych ludzi, czasem komuś też zdarzało mi się pomagać.Jaki to problem zrobić zakupy chorej, samotnej osobie? I jeszcze napiszę tak, nauczyłam się również korzystać z pomocy innych.To trudne, łatwiej jest dawać, naprawdę.
    2 points
  21. Własnie miałam pytać ile szczęściarzy opuści ten zamojski przybytek. Aż 4 psie życia zostaną uratowane ! Jaki stąd wniosek:
    1 point
  22. Gdybyś Tysiu nie dodała ich do tych grup, nikt by ich nie wypatrzył !
    1 point
  23. Ciężko, bardzo ciężko :( Grunt że Lusia szczęśliwa....i Obiś..... Myślałam że tak właśnie będzie Lusi w nowym domu i się nie myliłam. To fajna dziewczynka......A Państwo wspaniali, super przygotowani na przybycie nowego członka Rodziny. Obróżka, smycz, adresówka, żarełko, smaczki,,,no wszystko. Było parę pytań z ich strony - mam nadzieję że wszystko sobie wezmą do serca. Każdy z nas miał przecież tego PIERWSZEGO psiaka. Państwo dali 60 zł, które elik podzieliła na transport do DS (35 zł) i 25 zł podarowała Dafi (zakupię jej szeleczki) Czułam też że bardziej sobie poradzi Lusia bez Barego niż odwrotnie. Chłopak smutny - bawi się z Zulką no ale nie ma jego ulubienicy :(
    1 point
  24. Nic nie mów :) Są sytuacje, w których słowa są zbędne :)
    1 point
  25. I tak sobie wędruję od jednego podopiecznego malagosów do nastepnego. I końca nie widać. Dobrze, że jesteście Kochani :)
    1 point
  26. Mamy pierwsze wieści:) Pan napisał tak do Kasi: Oceniam poznanie i 1 godzine na 5. Wydaje się, że nie będzie żadnych problemów. Lenka poznaje teren i mieszkanie. Duzo wącha. Nasz bokserka zachowuje się wspaniale. Tak więc proszę się nie denerwować:) KOCHANY PAN:) i kochane sunie:)
    1 point
  27. Lenka odjechała:) Kasia bardzo pochwaliła Państwa. Byli przygotowani- mieli obróżke i adresatke. Co ciekawe Kasia mówiła, że Lenka jakby Państwo rozpoznała, bo bardzo sie na ich widok ucieszyła:) Pan poczytał dokładnie w internecie jak połaczyć sunie. Powiedział, że odezwie się za 2-3 dni bo teraz czeka ich 'praca' tzn. aklimatyzacja Lenusi. Wymienili się z Kasią mailami. Pan zostawił też 150 zł. I...jesteśmy w kontakcie...i...kciuki zaciskamy. Pewnie już sunie biegają razem w ogrodzie....Lenka poznaje swój nowy DOM:)
    1 point
  28. Byłam dzisiaj u p. Ewy u Tobisia , mam troszkę fotek :). Tobiś to cudowny zrównoważony pogodny psiak . Tutaj w ogródku z malutką słodką tymczaską :). A tutaj zdjęcia ze spaceru, z moim TZem.
    1 point
  29. W ślad za mdk też bardzo proszę o pomoc dla grupy cudownych ludzi walczących o wyjątkowe miejsce dla zwierząt, walczących o ich jutro w normalnym miejscu, a nie w mordowni. Czekają na nasze wsparcie
    1 point
  30. W domu Pyzulka nieśmiało się porusza, ale całe szczęście kota ledwie zauważyła. Teraz położyła się na kocu w przedpokoju, i mocno zasnęła. Co chwila wychodzę z nią na spacer, i dopiero niedawno zrobiła siusiu! Super psinka :) Taka delikatna, wrażliwa, wspina się na łapki i prosi o pieszczotkę :)
    1 point
  31. Bardzo się cieszę, że jest nadzieja dla Moriska:) U nas pewnie szybciej podołalibyśmy jego wyprowadzaniu, ale jednak nieporównywalnie mniej czasu moglibyśmy mu poświęcić, żeby przywykał do człowieka. U Ciebie, Wiosna, ma dużo lepsze warunki. Mam nadzieje, że to dobrze to wykorzysta łobuz:) A dziewuszki też powolutku do przodu. Brzuszki ładnie się zagoiły (szwy są rozpuszczalne). Panienki są coraz pewniejsze. Tinka już sama z kennela wychodzi i zapinamy smyczkę przy drzwiach pokoju. Po Likę trzeba się jeszcze gimnastykować i nurkować do kennela, ale jak już jest zapięta to wychodzi dzielnie bez żadnego przymusu. Obie już ładnie orientują się w domu i same idą gdzie trzeba. Czasami tylko boją się siedzących na korytarzu... kotów:) Na ogrodzie Lika to już próbuje biegać, a Tinka próbuje tarzać się w śniegu:) Coraz więcej spacerują, choć nadal dość szybko ciągną do domu.
    1 point
  32. Powiem szczerze,iż obawiałam się trochę spotkania z behawiorystką, jeśli podejście Pani okazałoby się "szkołą twardej ręki",bo wówczas jej rady i zalecenia trudno byłoby dla mnie stosować. Tak się jednak nie stało.Pani okazała się przesympatyczną osobą ze wspaniałym, spokojnym podejściem do Moriska. Po zapoznaniu z Moriskiem i jego wstępnej obserwacji przy tym co wspólnie robimy, po wysłuchaniu relacji z trzech tygodni pobytu Moriska u mnie i jego zachowania, na dzień dobry Moris otrzymał od pani specjalny masaż.Nie pamiętam już nazwy -bardzo mało osób w Polsce ma kwalifikacje do tego masażu,Pani szkoliła się za granicą.Wcześniejsze próby założenia czegoś na szyję były zupełnie niemożliwe.Po masażu Morisek nadzwyczaj spokojnie pozwolił założyć sobie szelki,a nawet pozwolił dopasować je w obwodzie za łapkami.Ze smyczą niewiele jeszcze pracowaliśmy i oczywiście wyjść na niej na podwórko nie chciał.Księciunio więc został wyniesiony na rękach.Sparaliżowany był cały ze strachu.Postawiony na śniegu trząsł się jak galareta i zrobił dwa kroczki chowając się za donice .Znów był masażyk na zewnątrz.I choć był krótko, spacerku nie było,to schylił się później na boki i powąchał pobliskie miejsca posikane przez psiaki.Pani behawiorystka stwierdziła,że na pierwszy raz Moriskowi wystarczy.Masaż zapewne pomógł,ale wydaje mi się,że ze strachu przed nowym człowiekiem i jego bliskością poddał się też zupełnie. Dostałam wstępną instrukcję podstaw takiego masażu i już ćwiczymy.Dalej mam postępować z nim tak jak do tej pory.Ze smyczą za wiele nie da się ćwiczyć,bo Moris wciąż bardzo ostrożnie i mało chodzi przy mnie.Bardzo dużo i długa praca z Moriskiem czeka. Powiedziałam Pani o pieskach/koleżankach Moriska w hoteliku i ich postępach i że może lepiej żebym Moriska oddała w doświadczone ręce.Pani behawiorystka powiedziała,że idę w dobrym kierunku i żeby dać Moriskowi jeszcze 3 tygodnie u nas.Powiedziałam więc,że spróbujemy,ale poprosiłam Panią o jeszcze kilka spotkań u nas do wyjścia razem na podwórko i w nawiązaniu dobrych relacji z moimi psami. Oswoić do siebie,do ludzi dałabym radę,ale powyższe kwestie są dla mnie trudne,bo moje psiaki nie są takie grzeczniutkie jak Malinka. Za wczorajsze spotkanie z Panią behawiorystką zapłaciłam 50zł. Mam fakturę,zdjęcie wstawię jutro. W poniedziałek mamy kolejne spotkanie.
    1 point
  33. Fajna sunia, terierkowata czyli rasy Terier mazowiecki. A Rudzik to nie jest polski owczarek nizinny tylko też mazowiecki owczarek .
    1 point
  34. Błyskawiczna adopcja - ależ się cieszę, że są jeszcze takie fajne domki i tacy ludzie!!!! Bo tu u nas takich coraz mniej.....
    1 point
  35. Hmmmmm, a co Wy na to, żeby tę funkcję powierzyć Halynce ? Wszak ona do nadaje się znakomicie, opanowała to do perfekcji ! Takiego talenta nie można zmarnować !
    1 point
  36. Dziękujemy Ciociom za ciepłe myśli :) We wtorek Jędrzejek będzie szczepiony na zakaźne. Nie wiem czy nie będzie musiał mieć powtórzonych szczepień z racji że młodziak z niego . Porozmawiam o tym z lekarzem Dziś pięknie prezentuje się pędzący Jędruś ;)
    1 point
  37. Przepraszam, zapomniałam napisać: tak, przelew doszedł (30 zł dla Dolarka). Dolarek na pewno czuje się świetnie i zrobił się dużo pewniejszy, jest radosny, bryka, bawi się w śniegu. Natomiast wobec człowieka jest ostrożny. Reaguje bardzo różnie w zależności od sytuacji. Najlepiej jest kiedy Miła jest w pobliżu, wówczas kiedy się przykucnie naśladuje ją i podchodzi do ręki, można go posmyrać po pyszczku, chętnie bierze smaczki, ale byle gwałtowny ruch i odskakuje. Bez Miłej jest zupełnie wystrachany, ucieka, nawet powarkuje przebiegając obok. Do boksu sam też nie chce wejść, za Miłą wchodzi. Z boksu bardzo szczeka (tam czuje się najpewniej i bohater się z niego robi), nawet na mnie. Nie bardzo rozumiem w jakim celu szczeka, bo macha przy tym ogonem, a jak wkładam rękę przez kraty to podbiega jakby chciał dziabnąć, ale ja się nie cofam, a on tylko obwąchuję tę rękę (często razem z Miłą). Plus jest taki, że Dolar bardzo dobrze reaguje na smaczki, więc zaczęłam cały czas nosić coś przy sobie i przy każdej okazji go podkarmiam. Dzięki temu częściej się przy mnie kręci i sprawdza gdzie jestem:)
    1 point
  38. A teraz kilka zdjęć z dt , mamy nadzieję że ktoś zaglądnie do Tobisia.. Taki jestem słodki :D. A tutaj z koleżanką :) Przyszły kolejne wpłaty - bardzo dziękujemy :).
    1 point
  39. to ja będę sprzątać jak już będziecie mieć siedzibę w wielkim gmachu w centrum miasta:) Albo psy będę Wam podrzucać (to mi dobrze wychodzi całkiem;)) Myślę, że można by kogoś zlicytować, tak by było chyba konkretnie. Pytanie kogo? A może Halyna podrzuci jakiś pomysł? Ona ma główkę pełną pomysłów a jak akurat nie ma, to trzepnie główką w prawo-lewo, lewo-prawo i na pewno jakaś genialna myśl wleci
    1 point
  40. 1 point
  41. Twój pomysł, Twój fotel :), a ja jako matka Halinki mianuję samą siebie (samozwańczo) wice ;)
    1 point
  42. Mamba pozdrawia swoich wielbicieli. Po spacerku i śniadanku pora na drzemkę.
    1 point
  43. Dobry wieczór? Dobry, prawda :D A wy co się tak czepiacie jak rzep tych biednych wron,gawronów, srok itd.? Ja tam jestem zdania, że każde stworzenie ma swoje miejsce w ekosystemie oraz łańcuchu pokarmowym, istnienie każdego jest uzasadnione, a nic co stworzyła natura nie jest zbędnym. Poza tym krukowate inteligentne są bardzo, w przeciwieństwie do niektórych gatunków w jakiś sposób pasożytniczych. Weźcie sobie na przykład takie coś jak Halinka. Komar czyli Culex pipiens, to jaką on rolę spełnia w naturze. Ssie krwiopijca jeden, rozmnaża się i za pokarm innym gatunkom służy, a jeszcze niektóre jego odmiany choróbska jakoweś paskudne roznoszą. To po co takie coś na utrapienie w przyrodzie istnieje? Chyba na złość taki chichot mateczki natury, żeby miał kto innym życie uprzykrzać, nie? :D A dla zmiany nastroju fotka dzisiejsza :D : Dobrej nocki życzę :D Tak, tak...
    1 point
×
×
  • Create New...